Rozdział 15

Depuis le début
                                    

-Ale po co? Skoro wiem, że to nie jest prawda?- patrzyłam mu buntowniczo w oczy, nie chcąc nawet dopuszczać do świadomości takiej możliwości.

-Niestety, ale to jest prawda. Gdy byłaś w śpiączce dowiedziałem się, że jest kapusiem. Wtedy moi ludzie przywieźli do magazynów, gdzie wszystko nam wyśpiewał.

-A gdzie jest teraz?- zapytałam przerażona nie na żarty. A jeśli zrobili mu coś strasznego? Co jeżeli nie uda mu się z tego wywinąć? To mój jedyny powiernik. Jedyny przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałam, oddałabym za niego życie.

-Niedaleko. Nie martw się nadal żyje, choć to tylko dzięki tobie- burknął siedzący naprzeciwko mnie brunet.

-Ale dlaczego miałby współpracować z moim ojcem? Przecież od zawsze mnie wspierał i wiedział jak bardzo szef mnie gnębi. Dlaczego miałby mu pomóc? Dlaczego niby miałby mnie zdradzić?- zadawałam chaotyczne pytania, gdy łzy płynęły mi po policzkach. Pomimo tego, iż nie wierzyłam Nedowi w jakimś maleńkim stopniu obawiałam się, że może to się okazać prawdą. A wtedy całe moje dotychczasowe życie okazałoby się jakimś podłym żartem. I chyba niczego w tym momencie bardziej się nie obawiałam.

 -Skarbie, wiem, że to boli. Ale im szybciej to zaakceptujesz, tym mniej będziesz cierpieć. On szpiegował Ciebie dla twojego ojca. Wyśpiewał mu prawie wszystko- mówił powoli i dobitnie, jakby chciał wbić mi do głowy swoją wersje prawdy.

-Prawie?- spojrzałam na niego błagając o litość.

-Zataił przed nim, że planujesz go zabić- Wybuchnęłam płaczem.

-I tylko tyle? Niby całą resztę mu wyśpiewał? I ja mam w to uwierzyć? Nie! Nie wierzę! Muszę z nim porozmawiać- zarządziłam i choć próbowałam brzmieć na zdecydowaną mój głos drżał przy każdym wypowiadanym słowie.

-Oczywiście, ale jak się uspokoisz.

-Nie. Porozmawiam z nim teraz. Muszę wiedzieć co ma mi do powiedzenia. Chce go zobaczyć. Nie wierzę, że mógłby mi to zrobić.- Popatrzyłam w oczy brunetowi, zawierając w tym spojrzeniu wszystkie moje żałosne emocje.

-No dobrze- mruknął tylko ocierając moje mokre policzki.

Wstałam i ruszyłam do łazienki, oblewając twarz zimną wodą. Musiałam myśleć trzeźwo i dowiedzieć się czy to co mówi mafiozo jest prawdą. Niczego bardziej nie pragnęłam jak tego, aby okazało się to jedną wielką bzdurą i nieporozumieniem. Wyszłam z pomieszczenia z głębokim postanowieniem dotarcia do prawdy i nie oczerniania dobrego imienia mojego jedynego przyjaciela, dopóki nie będę na sto procent pewna, iż rzeczywiście mnie zdradził.

-Gotowa?- spytał stojący przy wyjściu mężczyzna.

-Tak- przytaknęłam, czując jak wali mi serce ze strachu przed nadchodzącą przyszłością.

 Zjechaliśmy windą do podziemnego garażu. Wsiadając do samochodu myślałam tylko o moim przyjacielu i o tym jak wiele mu zawdzięczam. Tylko dzięki niemu przez te wszystkie lata byłam w stanie jakoś przetrwać w tym powalonym świecie. Świecie pełnym przemocy i okrucieństwa, gdzie każdy dzień mógł się okazać twoim ostatnim. 

Podjechaliśmy pod jakąś starą kamienice. Widać było, że lata świetności ma już dawno za sobą. Powoli weszliśmy po schodach na drugie piętro. Przed drzwiami jednego z mieszkań stało dwóch osiłków.

-Witaj szefie- przywitali się z moim przyszłym mężem. 

-Wszystko dobrze?- burknął tamten zamiast powitania.

-Tak. Nie działo się nic podejrzanego- odpowiedział jeden z mężczyzn.

Przeszliśmy przez próg. Mieszkanie było obskurne i zaniedbane, ale i tak jak na miejsce trzymania więźnia, było nadzwyczaj luksusowe. Spojrzałam zaskoczona na Neda.

Złączeni umowąOù les histoires vivent. Découvrez maintenant