Rozdział 9

204 9 4
                                    

Mia
Moja głowa niemiłosiernie mnie bolała,a gdy otworzyłam oczy szczerze się przeraziłam . Próbowałam krzyknąć ,lecz na nic ,bo usta miałam zakryte a sama leżałam na łóżku z przywiązanymi rękoma i nogami . Mój sen właśnie się spełnił ,bo klamka od drzwi się poruszyła a w wejściach stanął facet .

Mężczyzna na oko 36 lat , wysoki , szczupły,ale z klatą, zarostem i ...pistoletem ubrany na czarno .pistoletem.

- Witam królewnę , widzę że się obudziłaś ...to dobrze . Nawet bardzo dobrze - zaśmiał się a ,gdy do mnie podchodził zaczęłam krzyczeć a bardziej to próbowałam krzyczeć .

- Za dużo nie porozmawiasz . Pewnie wiesz po co tu jesteśmy a więc mów mi jakie plany ma twój ojczulek - zamarłam. Co mój ojciec może mieć doczynienia z gangsterami . Mężczyzna odwiązał mi usta .- mów.

-N-nic nie wiem . Mój ojciec nie spowiada mi się . Nie mamy kontaktu oprócz ,gdy mnie chce uderzyć lub ukarać - głos mi okropnie drżał wraz z ciałem .

- Takie gadki możesz sprzedać dziecku za lizaka . Gadaj ,albo za każdym razem dostaniesz w tą śliczna buźkę .- powiedział mój oprawca a ja nie wiedziałam co zrobić ,bo nic nie dało się zrobić .

- Nie to nie - zaśmiał się histerycznie.

Pierwszy cios
Drugi cios
Trzeci cios

Cios,cios,cios

- Wydaje mi się ,że starczy - powiedział i wyszedł zostawiając mnie opłakaną i przywiązaną do łóżka . Mój brzuch bolał mnie tak jak nigdy a w głowie pojawiały się przeróżne scenariusze ,które były w moim śnie ,tyle że mafia nie istanieje w dodatku byłam już nieraz w kancelarii rodziców .

Nie wiedziałam co mam robić więc postanowiłam iść spać ,bo to jedyne rozwiązanie.

********
- Budzimy się królewno - powiedział donośny głos . Głos ,który należy do mojego porywacza.

- Rozwiąż mnie błagam - szepnęłam .

- Oczywiście ,że cię rozwiąże ,ale najpierw wyślemy może zdjęcia twojemu tatusiowi ? Albo nie ,bo jeszcze mnie znajdą . W takim razie przebierz się i zejdziemy na dół - co?

- Mam się przebrać przed tobą ? Przy tobie ? - zapytałam nie dowierzając .

- A co ty myślałaś ? Oczywiście,że tak - zaśmiał się a ja nie wiedziałam co mam zrobić .

- Nie przebiorę się przy tobie ! - Krzyknęłam i odrazu tego pożałowałam ,bo dostałam prosto w twarz .

- Nigdy . Nie . Wąż . Się . Podnieść. Na. Mnie. Głosu!- krzyknął a ja się przestraszyłam.

- Dobrze p-przepraszam - mój głos się powoli załamywał a gula w gardle rosła .

- Masz tu ciuchy - podał mi ...czerwony gorsetowy top i ..czarną mini !?

- E..możesz p-prosze się odwrócić ?

- Nie ma opcji królewno - zaśmiał się . - no dalej !

Najpierw podwinęłam body i założyłam gorset ,tak aby nie widział mi stanika i czegoś więcej . Ze spodniami chciałam podobnie ,ale się nie udało .

- Ani mi się waż przykryć - Syknął ostro a ja zrezygnowana odsłoniłam się - no ,ale seksowna jesteś. Ale te rany..czyżby sprawka ojczulka ? Ten wredny śmieć nie tylko zniszczył moją rodzinkę ,ale i swoją również widzę . No nic nie ważne . Idziemy - powiedział i wyszedł razem ze mną do wielkiego holu a następnie jak się nie mylę to do jego biura . Biuro było przeogromne i prawie jak pokój lekarza . Również takie łóżka , sprzęty..
Dziwne .

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 28, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Despite This Difficult Maze Where stories live. Discover now