#17 Każda wibracja i dzwonek.

799 36 19
                                    

Gdy okres odwiedzin dobiegł końca wróciliśmy do domu naszego ojca w, którym mieszkałem teraz i ja. Nie wiedziałem dlaczego ale gdy tylko usłyszałem jakaś wibracja czy dzwonek nawet nie w moim telefonie powodował u mnie myśl że to telefon że szpitala.

Dylan biegał na rzęsach aby tylko mnie czymś zająć. Uznawał każdą moją reakcję za podejrzaną. Wykorzystywał każdą okazję aby sprawdzić moje ręce. Po obejrzeniu chyba dwóch sezonów jakiegoś durnego filmu komediowego, który wcale mnie nie interesował. Dylan poszedł do kuchni po jedzenie. Wrócił po chwili ale poszedł gdzieś jeszcze.

Położyłem się w swoim pokoju i patrzyłem w sufit. Po moim policzku bezwładnie słynęła łza. Nie wiedziałem dlaczego płacze ale nie umiałem tego kontrolować. Moje ręce się nie trzęsły, oddech nie zmienił, humor miałem wporządku. Więc dlaczego lecą mi łzy?

Zadzwonił dzwonek mojego telefonu. Dylan prawie od razu uznał że odbierze. Zgodziłem się bo mój telefon był w salonie na stoliku a ja nie miałem siły ani chęci wstać. 

- Młody jedziemy do Szpitala Shane się obudził! - krzyknął z dołu i usłyszałem jak bierze kluczyki.

Zerwałem się z łóżka z nagłym przypływami sił i pobiegałem na dół odebrałem od Dylana swój telefon i pobiegliśmy do auta.

W szpitalu od razu omijając kilku lekarzy pobiegliśmy pod sale naszego brata. Nie wiem nawet czy Dylan nie potrącił jakiejś pielęgniarki.

Ja pierdole komar!

Akurat z sali wychodził lekarz, który zajmował się moim bliźniakiem.

- Dzień dobry. Co z Shane'em!? - krzyknął Dylan gdy do niego podbiegł.

- Obudził się ale nie chcę nam nic mówić i strasznie źle reaguje na dotyk. Dzwoniłem już do pana Moneta będzie za około 2 godziny - wytłumaczył i gdzieś poszedł.

- Nam coś powie. - stwierdziłem i spojrzałem na Dylana, który kiwnął lekko głową i weszliśmy do środka.

Na łóżku siedział Shane miał tylko podłączoną kroplówkę i zdjęli mu bandaże. Siedział skulony z ugiętymi nogami aż pod brodę i patrzył przez okno. Widok miał na morze i plażę.

- Hej Shane. - zaczął Dylan jednak nasz brat nie zareagował w żaden sposób.

- Hej Chłopczyku słyszysz nas? - zagadałem jednak żadnej reakcji nie było.

- Halo? - powiedział Dylan podchodząc do brązowowłosego chłopaka. - Nie Ignoruj nas. - powiedział z śmiechem i kucnął przed chłopakiem przez co ten wreszcie zwrócił na niego uwagę.

- Czemu się nie odzywasz? - spytałem jednak przez brak reakcji jego uśmiech zniknął. Bezradnie spojrzał na mnie. 

Podszedłem i stanąłem obok Dylana opierając się o ścianę i spojrzałem na bliźniaka. Gdy spojrzała na mnie ta załzawione twarzyczka z bólem, zagubieniem i strachem w oczach poczułem jak moje serce wbija się milion malutkich noży. Jego wzrok przypominał teraz Hailie jak przyjechała do nas i pierwszy raz nas zobaczyła. Przestraszona, nie wiedząca co się dzieje jednak dziwnie zaciekawiona nami. Taki teraz był Shane tym swoim wzrokiem badał nasze sylwetki jakby szukał na nas odpowiedzi na sens życia.

- Co cię dzieje Braciak? - powiedział Dylan kładąc jedną rękę na ramieniu Shane'a. Jego reakcją nas zaskoczyła. Chłopak jak poparzony odepchnął od siebie Dylana uciekł na drugi koniec łóżka gdzie skulił się jeszcze mocniej i schował głowę w kolanach. A po chwili usłyszeliśmy ciche pociąganie nosem.

Dylan podniósł ręce w geście obronnym aby trochę uspokoić chłopaka na łóżku, który i tak na niego nie patrzył.

- Hej chłopczyku co się dzieje? - spytałem cicho a gdy usłyszałem jeszcze większy płacz mi samemu poleciało kilka łez.

Usiadłem na łóżku przed chlopakiem i po prostu patrzyłem na niego. Tak jakby próbowałem wyczytać z jego myśli co się właśnie dzieję w tej małej głowie.

- Poprosiła bym panów o wyjście. - powiedziała pielęgniarka wchodząca do sali. A my bez słowa wyszliśmy z sali. Przed zamknięciem drzwi ostatni raz spojrzałem na Shane'a jednak dalej nic nie wiedziałem.

Po dobrej godzinie lub nawet więcej zobaczyłem jak po korytarzu idzie Vincent, Will a za nimi Hailie.

Przeskanowałem ich wszystkich wzrokiem. Mój najstarszy brat miał jak zawsze skupiony wyraz twarzy. Jednak jego surowy, lodowaty i przerażający wzrok zmienił się na bezduszne i puste spojrzenie. Nie miał na sobie garnituru czy koszuli. Tylko biały T-shirt i jeansy. Jednak na jego palcu dalej widniał ogromny sygnet.

Will wyglądał najgorzej. Był blady i wychudzony miał roztrzepane włosy i pogryzione paznokcie którymi właśnie drapał nadgarstki. Miał na sobie bluzę jak się nie mylę należącą do Vincenta i dresy. Załzawionymi oczami pełnymi zmęczenia i bólu parzył się w podłogę. Miał także pogryzione lub podrapane usta. Było mi go strasznie szkoda.

Za to Hailie wyglądała najlepiej. Była dość wypoczętą. Miała zadbane włosy i cerę. Była ubrana w ciemno zielony kombinezon a jak jej wzrok padł na mnie i Dylan'a uśmiech na jej twarzy się powiększył.

Cała trójka podeszła do nas. Vincent spojrzał na nas i przeskanował nas spojrzeniem, Hailie podbiegła do nas i przytuliła się a Will stał i patrzył w podłogę. Wyglądał jakby walczył właśnie sam ze sobą aby nie zemdleć.

- Byliście już u Shane'a? - spytał Vincent.

- Tak. Nie chcę z nami gadać i jest strasznie przestraszony. - powiedziałem.

- Wygląda jak Hailie gdy do nas przyjechała. - powiedział Dylan. Czyli nie tylko ja to zauważyłem.

- Ejj - pisneła Hailie i uderzyła go w ramię.

- Dajcie mu czas musi wszystko sobie. - Tu przerwał i uderzył Willa w ręce, którymi drapał nadgarstki po których spływała już krew. I to nawet dużo. - Nie rób tak. - powiedział a Will przestał drapać ręce. Vincent zaczął znowu. - Musi sobie wszystko przetrawić. Każdy z was by był zagubiony w takiej sytuacji. - powiedział i złapał Willa za ręce ponieważ ten znowu zaczął drapać nadgarstki.

- Co się dzieje? - spytała Hailie szybko podchodząc do Willa i go przytulając.

Chłopak jednak się nie odezwał. Tylko krótko na nią spojrzał i oddał uścisk.

__ __ __ __ __ __
Heja moi mili! Na początku chciałbym was wszystkich przeprosić za brak rozdziałów. Postaram się teraz częściej coś wrzucać. Mam nadzieję że nowy rozdział się wam spodoba.

Ej ale mi szkoda teraz Will'a.

Ocena i propozycje > > >

950 słów.

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. Where stories live. Discover now