#9 Choroba.

1K 44 36
                                    

Pov Shane.

Szedłem w środku lasu. Było ciemno. Słyszałem że wieje mocny wiatr ale go nie czułem. Nie widziałem drogi. Poczułem że upadam ale nie upadam. Ciemność się powiększyła. Nagle zobaczyłem zarys kobiety. Miała brązowe włosy trochę podobne do moich. Miała ciemne oczy takie jak ja. Była ubrana w luźny strój. Podobny do takiego wiejskiego. Potem znów zobaczyłem cierpkość.

Nie wiem jak opisać.
Zobaczył coś takiego:

Zacząłem uciekać jednak postać mnie otaczała mnie coraz bardziej

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zacząłem uciekać jednak postać mnie otaczała mnie coraz bardziej.

Obudziłem się w środku nocy. Padał mocny deszcz. Mimo że jesteśmy na wyspie gdzie prawie wcale nie pada. Przetarłem spocone czoło, a potem załzawione policzki. Trzęsącymi dłońmi wziąłem telefon. Była 3:30. Mój oddech przyspieszył, gdy zorientowałem się że w pokoju jest kompletnie ciemno. Mój zjebany mózg zaczął odtwarzać postać którą widziałem w śnie. Złapałem po omacku wazon który stał na szafce  nocnej i z całej siły rzuciłem w odtworzenie postaci na ciemnym tle. Na dźwięk tłuczonego szkła poprostu się rozpłakałem.

Usłyszałem że drzwi się otworzyły jednak bałem się tam popatrzeć. Światło się zapaliło ale tam nie popatrzyłem. Zareagowałem dopiero na delikatny dotyk na moich ramionach. Jednak moja reakcja to był dreszcz który przeszedł po moim kręgosłupie. Każdy oddech zaczął boleć więc przestałem oddychać.

- Shane wiem że jesteś na mnie obrażony ale proszę oddychaj. - powiedział zmartwiony moim stanem Cam.

- Nie mogę. - wydyszalem.

- Proszę, spokojnie nic się nie dzieje. - powiedział kładąc mi ręce pod żebrami.

- Boli.. - powiedziałem. Odciąłem się od świata. Zaczęły mi lecieć łzy. Położyłem rękę na mostku i zacząłem kaszleć. Bolała mnie klatka piersiowa i gardło. Z moich ust zaczęła kąpać krew. Byłem przerażony.

- Tony chodź tu! - krzyknął ojciec  wyciągając swój telefon z kieszeni. Odciągnął mnie tym krzykiem od moich myśli.

Mój brat szybko zjawił się obok mnie. Złapał mnie za bok. Podniósł mnie z łóżka. A ja pochylony dalej kaszlałem.

- Zaraz przyjedzie lekarz ja muszę się schować zajmij się Shane'em.

- Dobrze. - powiedział Tony.

Ojciec wyszedł i zamknął się w swoim pokoju.

- Co cię boli? - spytał i chusteczką przetarł krew spływającą mi po brodzie.

Przez kaszel nie mogłem wydusić z siebie słowa więc wskazałem na klatkę piersiową.

- Okej coś jeszcze? - spytał delikatnie masując mój mostek.

- Gardło - powiedziałem gdy na chwilę przestałem kaszleć jednak poczułem że znów łapie mnie napad kaszlu. Przyłożyłem rękę do ust i za chwilę na niej znowu pojawiła się ta cholerna krew.

Piszę to na historii! Więc poznajcie moje poświęcenie.

- Cholera - zaczął panikować. Puścił mnie na chwilę a ja upadłem zaskoczony na łóżko.

- Cholera! - usłyszałem krzyk z korytarza. Oczywiście że był to Tony. - Do Cholery gdzie jest ten lekarz! - krzyknął .

Po chwili usłyszeliśmy pukanie. Wkurwiony Tony otworzył drzwi. Lekarz wszedł do środka i po chwili już mnie badał. Osłuchał mnie i zbadał gardło. Na końcu zmierzył temperature.

- Dobrze Pan Monet ma zapalenie krtani. Przełyk został dość mocno podrażniony przez co pojawiła się krew. Może pojawić się też gorączka bo jest stan pod gorączkowy.

- Dobrze dziękuję. - powiedziałem ale dopadł mnie znów kaszel.

- Tykał się Pan ostatnio jakiś starych rzeczy? Książki, obrazy, rupiecie?

- Tak - powiedziałem przez kaszel.

- Czyli może to też być alergia na kusz. Przepiszę leki. - napisał coś na kartce i podał Tony'emu. - Dwa razy dziennie po dwie tabletki. Najlepiej rano i wieczorem. Krople jak będzie kaszel - dodał.

- Dziękujemy. - powiedział Tony i odprowadził lekarza do wyjścia.

Gdy wrócił Tony zawołał Tatę i podał mi kroplę abym mógł spokojnie oddychać. Tony wytłumaczył też tacie co powiedział lekarz.

Baba od historii się na mnie gapi!

Gdy wrócił mi oddech położyłem się na łóżku z zamiarem zaśnięcia.

- Chłopaki ja idę jeszcze załatwić kilka rzeczy dacie sobie radę?

- Tak damy - powiedziałem zimno.

- Dobrze. - powiedział i wyszedł.

- Wszystko okej? - spytał Tony.

- Jak mnie przytulisz to tak. - powiedziałem.

Tony podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Tego mi właśnie było trzeba. Wiem że Tony w domu znów zrobi się zimny i mnie oleje dla Dylan'a więc muszę korzystać z każdej okazji aby go przytulić.

__ __ __ __ __
Heja moi mili! Nie zdążyłem sprawdzić dokładnie. Miłego dzionka.

652 słów

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. On viuen les histories. Descobreix ara