13.MOŻE BYĆ,SZKRABIE.

13 1 0
                                    

    Ten zwyczajny dzień, zamienił się w prawdziwy koszmar. Połowę dnia, siedziałam i ryczałam. Zwyczajnie bałam się że z tego powodu, że pocałowałam się z Jacob'em, Madison nie będzie już chciała być z moim tatą. Ale chyba się kochali, więc wątpiłam w tą wersje. Jednak coś mnie gryzło cały czas. Za dwa dni miały przyjść wyniki z nowych szkół. A ja byłam w dole. Leżałam w łóżku. Niespodziewanie napisała do mnie Bella.
- Hej! Słuchaj. Jestem na imprezie u mojej koleżanki, jest tu Leo i całuje się z jakąś typiarą, patrz!
I wysłała zdjęcie, całującego się Leo.
Idealnie! W sam raz! Nie mogła chociaż za miesiąc tego wysłać? Oh, święty panie jak ja już chciałam mieć wyczekiwany spokój. Przyglądałam się zdjęciu i nie mogłam dostrzec, kim była ta dziewczyna. Napisałam więc do Belli i zapytałam.
- Bella? Kto to jest? Co za dziewczyna?
Bella potwierdziła moje myśli. To była Vanessa. Zwykłe udawanie, tak? Byłam wściekła a zarazem smutna. Nie miałam ochoty już na nic. Wszyscy się popsuło.
    Obudziłam się cała spocona i mokra. Byłam przykryta kocem. Była już dwudziesta, w domu było bardzo cicho i gorąco. Wyszłam z pokoju, by zobaczyć co się dzieje. W domu była zwyczajna pustka. Weszłam do sypialni rodziców.
Nie ma nikogo. Czysto.
Weszłam do pokoju Jake'a i Connor'a.
Czysto.
Ostatnim wyjściem było zobaczyć, czy jest Jacob.
Spał. Też przykryty był kocem, wyglądał na spoconego i bardzo zmęczonego.
- Jacob! Jacob wstawaj,proszę - szeptałam do niego, przy tym lekko go szturchając.
- Co jest? - zapytał zaspany podnosząc się.
- Nie wiem Jacob. Kurde. Jesteśmy sami w domu. Jest dwudziesta. Jest bardzo gorąco w domu. Gdzie są wszyscy ?
- Spoko, otworzymy zaraz okna i odpalimy klimę. Rodziców z chłopakami nie ma? Dziwne. Nie powiedzieli nic? - tłumaczył spokojnie, trochę zdezorientowany.
- Hej, tylko spokojnie - szepnął do mnie lekko, głaskając mnie po włosach.
Nie podobało mi się to. Byliśmy sami w domu. Co prawda, na dworze nie było jeszcze ani trochę ciemno. Wręcz przeciwnie świeciło słońce, ale byliśmy sami, zupełnie sami.
- Dzwonię do mamy - oznajmił Jacob, po czym gwałtownymi ruchami wyjął komórkę spod poduszki i wybrał numer Madison.
- Mamo? Jesteś tam? - zapytał na sam początek Jacob.
- Hej, synku. Coś się dzieje? - zapytała matka Jacoba, jakby nigdy nic.
- Hej. Gdzie was poniosło? Maya jest wystraszona. W domu jest duszno i gorąco. Mamo? - dopytywał Jacob, bardzo szybko i zwinnie odwijał od siebie koc.
- Przecież tata, napisał wam karteczkę w kuchni, że jedziemy do ciotki na noc. Wracamy jutro - oznajmiła spokojnie matka.
- Mam być sam z Mayą na noc? Oszaleliście? To duży dom. Jest duże ryzyko niebezpieczeństwa. Jesteśmy niepełnoletni, kurczę,mamo! - warknął na matkę Jacob, zbulwersowany obojętnym zachowaniem Madison.
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Oh, Jacob! - jęknęła matka - możecie iść do swoich braci, obok. Mieszkacie blisko. Zawsze mogą do was przyjść.
Na tę wiadomość mój stres zszedł. William ma dwadzieścia lat i jest bardzo opiekuńczy. To mi wystarczy.
Jacob i Madison zakończyli rozmowę a ja z Jacob'em zaczęliśmy działać. Przewietrzyliśmy dom i zaprosiliśmy moich braci. Bawiliśmy się świetnie i nie potrzebowaliśmy niczego więcej. Wieczorem, wszyscy poszliśmy do salonu i tam zrobiliśmy sobie nockę. Wzięliśmy dużo poduszek i kocy. Obejrzeliśmy sobie serial na Netflixie. Ja, jako najmłodsza ze wszystkich, no i razem ze mną Jacob, mogliśmy wybrać film.
- To co wybieramy? - zapytał uśmiechając się lekko.
- Komedia romantyczna? - uśmiechnęłam się lekko i zrobiłam słodką minę.
- Może być, szkrabie - uśmiechnął się do mnie lekko i przytulił, gładząc moje plecy.

Naucz mnie żyć Where stories live. Discover now