5.PRZYRODNIM,MALUTKA.

20 1 0
                                    


Wieczorem mieliśmy wspólną kolacje. Ubrałam się ładnie, pomalowałam i popsikałam perfumami, na całe ciało. Schodziłam ostrożnie po schodach na dół, bo miałam dosyć wysokie buty. Moja choroba nie drażniła mnie już tak bardzo. Gdy weszłam do kuchni zastałam tego samego brata, który był u mnie w sypialni. Był to Jake. Przedstawił mi się, a ja nie potrafiłam oderwać oczu od jego stylu. Był teraz dosyć elegancki. Miał na sobie koszule, która teraz bardzo podkreślała jego bicepsy. Miał czarne buty. Kroił sałatkę.
- Maya? - zapytał głos kolejnego brata stojącego z mną. Był to bardzo mięciutki głos. Zaraz się odwróciłam i był to bardzo mały chłopak, widocznie Connor. Miał brązowe włosy, czarne oczy i miał na sobie czarny dres. Nie wiedziałam, że będą ubrani jak na pogrzeb. Ja za to wystroiłam się w czerwoną, długą sukienkę. Miała duży dekolt, co pewnie bardzo odstraszało mojego tatę. Nie lubił mnie, gdy byłam jak dorosła. Bardziej mnie lubił ,kiedy byłam niewinną dziewczynką, bez manier.
Connor przez chwile wpatrywał się we mnie a później ustał obok Jake'a i zaczął mu pomagać. Jak narazie tylko ja teraz siedziałam.
- Say hello to my little girl!
To był Jacob, jego głos był bardzo męski, aż zbyt, by napisać że męski. Był brunetem, jego włosy były lekko kręcone i gęste. On sprawiał, że w moim brzuchu latały motylki,tak kolorowe jak jego oczy. Miał piękne tęczówki. Założył białe buty Nike. Miał na sobie kanty, bardzo obcisłe, oraz czarną koszulę, która była zapięta do ledwo jego szyi. Wyglądał...po prostu idealnie.
- Elo,trzy dwa zero - krzyknął Connor.
Jacob zmierzył mnie wzrokiem. Wcale się ich nie wstydziłam. Nie czułam tej niekomfortowej atmosfery.
- Siema - rzucił Jacob i usiadł na krześle obok mnie.
- Jak się czujesz? - zapytał, kładąc rękę na moim kolanie. Odrazu zdjęłam jego rękę, a on uśmiechnął się złośliwie. Nie mogłam milczeć. Byli w moim domu.
- Nie dotykaj mnie. Jest git.
To wtedy Jacob zaczął się śmiać, po czym wziął mnie na ręce, pobiegł do mojej sypialni i rzucił na łóżko. Zaraz wtem rzucił się razem za mną i mnie objął.
- Co robisz? - spytałam niespokojna.
Jacob powoli przybliżał się do mnie i uśmiechał złośliwie. Górował nade mną i się po prostu,kurde, śmiał!
- Masz piętnaście,ta? - spytał, wciąż patrząc mi prosto w oczy.
- Jacob! Puść! - krzyczałam jak najęta gdy zaczął mnie gilgotać.
- Ciii! - zamknął mi usta swoją dłonią, po czym popatrzył mi w oczy.
- Jesteś śliczna, Maya.
Wtedy mnie zamurowało. Nie docierało do mnie to, co powiedział.
- A teraz skarbie, idziemy na kolacje, oks? - zapytał już rozczarowany, że się nie odzywam.
- Jacob, co ty wyprawiasz? Jesteś moim bratem do jasnej cholery! A teraz puść!
- Przyrodnim, malutka. Przyrodnim, kotku.
- Mam tyle samo lat co ty, malutki szczurze! - wrzasnęłam, po czym uciekłam od niego.
- Wreszcie! Gdzie jest Jacob? Co to były za krzyki Maya? - zapytał zniecierpliwiony ojciec. Oh, jacie. Wszyscy siedzieli przy stole i się uśmiechali. Słyszeli to.
- Już idę! - krzyknął z mojego pokoju Jacob.
Nie wiem , co to miała być za sytuacja z nim. Mam wrażenie, że się we mnie zakochał. Od początku wydawał się być jais dziwny. Co za dzban.
- Co robiliście w pokoju? - zapytał Connor, wreszcie przerywając martwą ciszę. Uśmiechał się jakby zobaczył sto milionów.
- Poznaliśmy się trochę, co nie, Maya? - uśmiechał się złośliwie Jacob.
- Dobrze, dobrze chłopaki. Dajcie już spokój. Pogadajmy.
- A więc, drogie dzieci. Musimy sobie omówić kilka rzeczy. Nie chce abyście się kłócili. Nie chce tez żadnych afer, kto,co, kiedy, jak. Nie obchodzi mnie co będziecie robić. Tylko nie kłócić się! Rozumiecie? - tłumaczył ojciec.
Wszyscy przytaknęliśmy. Jacob patrzył się na mnie przez całą kolacje. Kiedy rozeszliśmy się po pokojach, poszłam się umyć i położyłam się do łóżka. O trzeciej w nocy, obudził mnie hałas z pokoju obok. Pokój Jacob'a był obok mojego, co bardzo mnie drażniło. Bałam się, że przyjdzie i nie wiem, zacznie mnie gilgotać, a ja będę krzyczeć aż do rozdrapania skóry, i każdego obudzę. Na samą myśl zaśmiałam się sama do siebie.

Naucz mnie żyć Where stories live. Discover now