8.

123 6 6
                                    

JANEK

Wróciliśmy już do mieszkania. Byłem tak wściekły na wszystko co się dzisiaj działo. Mieliśmy poprawić nasza toksyczna relacje, zmienić ją na dobrą, zdrowa relacje, a zamiast tego los zaoferował nam bliskie otrucie Michała czy cokolwiek to miało być i wypadek samochodowy. Westchnalem z bezsilnosci i pomyslalem o anemii Matczaka.

- zrobię coś do jedzenia i pogramy w coś, dobra? - zadałem pytanie na które nie ma kilku dobrych odpowiedzi.

- Możemy bez tej pierwszej części? Nie jestem głodny. - powiedział jakby bal się wypowiedzieć te słowa.

- Nie. - nie miałem ochoty mu tłumaczyć znowu tego samego. Może jest to zbyt surowe ale na prawdę będę go chronił i koniec, bez dyskusji.

- Kurwa no nie jestem głodny. - podniósł lekko głos.

- Michał kurwa no nie umiesz kłamać. - bez oczekiwania na odpowiedź poszedłem do kuchni i zabrałem się za robieniem kanapek i herbaty.

- Nie da się z tobą rozmawiac. Ale w ramach zemsty przypierdolę Ci i powiem ze pamiętam o tym, że masz mi coś w nocy ważnego powiedzieć, a nie żeby coś ale ty tez nie umiesz kłamać! - czuł się jakby osiągnął coś bardzo ważnego dla całego świata?

- O boze Michaaas! Ja już sam zapomniałem. - odparłem.

- Wiem że nie! - zaśmiał się.

Cały czas próbuje zachować pewnego typu dystans między nasza relacja. Nie mogę doprowadzić do wydarzen, które zniszczą nasza relacje i będę miał tak cholerne poczucie winy, że się zajebie. Przysięgam, że tylko gdy go stracę i nie będzie chciał mnie znać - zajebie się. Jest dla mnie tak bardzo ważna częścią życia, że jest na samym dole mojej piramidy potrzeb czy coś takiego.

Kiedy kanapki I herbatki byly już gotowe, poszliśmy do pokoju i odłożyliśmy naczynia na biurku.

- Chyba pora wybrać grę. - powiedziałem.

- Wiadomo jaka! - uśmiechnął się na samą myśl o ulubionej grze z dzieciństwa, która jeszcze mu się nie znudziła.

- Kwadratowe klocki, okej. - zaśmiałem się.

Włączyłem wybrana przez Michała grę. Zauważyłem że ja zdążyłem zjeść już jedna z moich dwóch kanapek a sam Matczak jeszcze nawet nie spróbował ich. Wziąłem jego kanapkę z jego talerza. Poczekałem chwilę z kanapka w ręce aby zobaczyć jego reakcje.

- O! Całe szczęście, możesz zjeść moja. - głupek.

Uśmiechnąłem się, myslac o tym jak bardzo szkoda mi jest tego człowieka przez jego głupotę.

- Michał?

- No co? - zapytal.

- Otwórz tunel! - krzyknąłem.

- Japierdole co?! - oburzył się.

- Jajco. - wsadziłem mu kanapkę do buzi kiedy chciał coś odpowiedzieć. - Woow! Janek ale ty zrobiłeś dobre kanapki! - udawalem go mówiącego te słowa, w oczekiwaniu na to jak sam to powie.

- No dobre ale ja nie jestem głodny. - wstał i poszedł do łazienki.

- Michał! Kurwa przestań, bo ci nic nie powiem w nocy! - wleciał lekki szantaż, nie chce aby stało się coś co nie ma się stać.

- Janek ja mam już ciebie dosyc. - powiedział tak totalnie bez emocji. Stałem jak wryty przed drzwiami od łazienki z talerzem na którym jest kanapka Michała w ręku. Upuściłem talerz, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach. To były te słowa, których nie chciałem nigdy słyszeć. Nigdy nie chciałem ich słyszeć od niego.

- Janek? Wszystko okej? - mówił będąc dalej w łazience. Ja dalej stałem, myślę że dostałem pewnego rodzaju "cichego" ataku paniki. Zaczęło się nadmierne myślenie o tym dlaczego i po co to powiedział, o tym co będzie bez niego i co może być z nim. W skrócie - o wszystkim i niczym.

Michał wyszedł z łazienki. Nawet na niego nie spojrzałem, nie umiałem.

- Jejku.. Janek przepraszam! Ja nie chciałem tego mówić ja..

- Ale powiedziałeś. - przerwałem mu.

- Janek ja przepraszam! Wybacz mi proszę! Ja wiem, ze nie cofnę czasu, ale moje życie bez ciebie nie będzie życiem! Ty mi pokazałeś co to prawdziwe szczęście. - tłumaczył się.

Przytulił mnie.

Kiedy tak staliśmy, stwierdziłem, że odwzajemnię przytulasa. Nagle usłyszałem jak ktoś puka do drzwi. Wzdrygnalem się.

- Kurwa.. - szepnął Michał.

Otworzyłem drzwi. Zamiast czlowieka lub ludzi zastałem tam kopertę. Kopertę nie podpisana. Zdziwił mnie fakt, że była pod drzwiami, zamiast w skrzynce na listy. Gdyby to był listonosz to by tego tak nie zostawił, pewnie chcialby abym coś podpisał, ale po prostu wręczył by mi ją osobiście, w końcu listonosz nawet jak się spieszy to albo wręcza osobiście albo wkłada do skrzynki.

- List? - zadałem pytanie retoryczne. Podniosłem go i zamknąłem drzwi. Poszedłem do pokoju, omijając przy tym stłuczony talerz I usiadłem na łóżku.

- Przeczytajmy go. - powiedział Michał.

Ten sam fakt z listem był o tyle zadziwiający, ze spór między nami zniknął. Otworzyłem lekko kopertę, wyciągnąłem z niej kartkę i zdjęcia. Na zdjęciach byłem ja z Michałem w różnych zdjęciach, ale zdjęcia były lekko podpalone. Rozwinąłem kartkę i głośno przeczytałem co się na niej znajduje.

- " Drogi Michale I Janku, wiem, że razem to czytacie, życzę wam jak najgorzej. Jesteście zwykłymi skurwielami. Michał, nie zdziw się jak będziesz czuł się śledzony lub obserwowany, szykujemy dla ciebie niezła zabawę, mam nadzieję, że się domyślasz o pobiciu. A dla Janka mamy też fajna niespodziankę, nie martw się Janek. Dla ciebie mamy nękanie! Całusy! Xxx"

- Co jest do kurwy?! Janek! Od dzisiaj nigdzie nie wychodzimy jasne? Albo nie! Ty nie wychodzisz. Ja się uzbroje i będę uważny. - wpadł na jakże głupi pomysł i biedaczek zdecydował się go wypowiedzieć, robiąc z siebie skończonego debila.

- Idę z tym na policję. - powiedziałem stanowczo.

- Co Kurwa? Pojebało cie? Nie ma takiej mowy! - zdenerwował się.

- No co? Policja jest dla ludzi tak? Potrzebujemy pomocy, nie będę przez całe życie siedział w domu bojąc się o własne życie! Jestem człowiekiem odpowiedzialnym. - odparłem. - Zwłaszcza, że mamy podejrzanych.

- Niech Ci będzie, ale ja się nie pisze na takie coś. Robisz to beze mnie. - powiedział.


Oczywiście, że go w to wciągnę. W końcu sprawa jest również związana z nim.

Time skip: późny wieczór.

MICHAL

Wyszedłem z łazienki, ubrany w bluzę Janka I bokserki. Dopiero się wykąpałem i chciałem iść już spać. Janek już dawno się umyl i leżał w łóżku.

- Janek? - wypowiedziałem to piękne imię siadając na łóżko.

- Hm? - mruknął.

- Pamiętasz, że miałeś mi coś ważnego powiedzieć? - zapytałem.

- Niee - kłamał.

- Kłamcą! Powiedz! - krzyknąłem. Czekając na odpowiedź wstałem i zasłoniłem okna.

- Zamknąłeś drzwi od mieszkania? - zapytal zaniepokojony.

- Tak, a teraz mow. - uspokoiłem go i wróciłem do tematu.

- Japierdole na co ja się pisałem, przed tobą się nie da nic ukryć. - jeczal.

- No czekam. - byłem stanowczy.

- No dobra Kurwa Michał kocham cie. - powiedział.

Miałem ciebie tylko pocieszyć | Jan Rapowanie x MataWhere stories live. Discover now