PROLOG

356 10 1
                                    

MATA

Obudzilem sie przez promienie słońca, które wchodziły do mojego mieszkania przez rolety, które nie były do końca dosunięte. Leniwie otworzyłem oczy i sięgnąłem po telefon, który leżał na szafce nocnej obok mojego łóżka. Zobaczyłem która jest godzina. Odziwo, pierwszy raz wstałem tak wcześnie, była godzina 9:00. Normalnie wstaje o 18. Zszedłem na dół, oczywiście zobaczyłem moją matkę i ojca, jedzących śniadanie. Naprawdę tak bardzo ich nienawidzę przez to, że dali mi wszystko. Chciałem być od zawsze samodzielny, ale oni nie pozwalali mi na to i byli nadopiekuńczy.

- O Michałek! Wstałeś, jak dobrze. Śniadanie masz na blacie. - powiedziała moja matka.

- Nie za wcześnie na pana Matczaka? - mój ojciec zawsze się musi do czegoś przyczepić.

- Nie - rzuciłem szybko.

Podszedłem do blatu, wziąłem tosty i wróciłem na górę. Nie miałem z nimi ochoty rozmawiać. Przeglądałem sobie spokojnie DM'y, a po chwili napisał napisał do mnie Janek.

Jasiu ksieciuniu

J: Siema młody, nie chce ci przeszkadzać, bo pewnie śpisz ale jestem w parku i widzę twoja laske z jakimś typem. To nie wygląda na przyjaźń. Przepraszam za taką miła informacje z samego rana ale wiesz, wolę abyś wiedział od razu.

M: Kurwa, żartujesz sobie? I nie, nie śpię.
Odziwo.

J: To ciekawe, ale dobra pomińmy to kiedy wstales, chodź szybko do parku bo oni tu siedzą.

M: JAPIERDOLE DLACZEGO KIEDY JEST
ZLE TO ZYCIE MI POKAZUJE, ZE MOZE
BYC JESZCZE GORZEJ.
...
Była dla mnie ważna. Najważniejsza.

J: Mówiłem.

Szybko pobiegłem na dół, ubrałem buty.

- Michal! Gdzie idziesz tak bez słowa? I to bez kurtki na dodatek, pewnie wrócisz znowu najebany o 1 w nocy, wtedy to już możesz wiedzieć, że będziesz spać pod drzwiami! - krzyknął mój ojciec.

Nie zamierzałem mu odpowiadać i wybiegłem z domu bez słowa. Na szczęście park nie był daleko.

JANEK

No nie powiem, zabolało mnie to jak Michal napisał, że ona była dla niego najważniejsza. Przecież to ja zawsze byłem przy Michale i to ja znałem go dłużej. No może ostatnio nie byłem przy nim, po prostu jakoś się oddaliliśmy od siebie, tęsknię za naszą stara relacja..

Chwilę czekałem, siedząc kilka ławek dalej od Natalii i jej nowego, aż tu nagle Michal siedzi koło mnie.

- Miałeś rację.. - powiedział cicho.

- Nie uwierzyłeś mi? - zapytałem trochę smutniejszy.

- Janek, to nie pora na kłótnie. Japierdole dlaczego? Przecież ona dobrze wie co robię, tylko ona zna moja tajemnice największą, co jeśli to rozpowie? I cały świat się dowie? Dlaczego ja jej zaufałem kurwa! - powiedział wyższym tonem Matczak.

Siedziałem i tylko się na niego patrzyłem, nie mogłem z siebie wydusić słowa. Dlaczego on coś przede mną ukrywa? Zacząłem się martwić. Matczak nagle wstał i poszedł do nich.

- Kurwa myślałaś, że się nie dowiem kurwa?! - udawal silnego ale zbyt dobrze go znam, wiem, że od środka pęknął.

- Ale o co ci chodzi Michal! To jest mój przyjaciel! - krzyknęła.

- Ta? Stałem tutaj trochę dłużej i nie wiem czy to wszystko to przyjacielskie! - mówił coraz bardziej zły.

- Ty, wielki "raperze" - wyśmiał go, ja stałem jak wryty i nie mogłem się ruszyć. - Jak jestes taki cwany w tych swoich rapach to dawaj, o Natalke.

- Nie zamierzam się bic o nią juz, kocham ją ale nie dostanie drugiej szansy! - byłem dumny z Michalka.

- No to udowodnij. - uderzył go, mocno. Wiem że to sprowokowało Michała.

Zaczeli się bic, a ona się tylko śmiała. Nie wiedziałem co się dzieje, to wyglądało okropnie. Nagle wróciłem do siebie i zareagowałem.

- Ej! Zostaw Michała! - podbiegłem i go odepchnąłem.

- A ty co? Jego kochas, że go bronisz? To po co mu była Nati? Hahah - śmiał się.

- Jestem jego przyjacielem. - powiedziałem nie dając się sprowokować jak Matczak.

Po chwili odeszli sobie. Michał miał rozciętą dolna wargę i łuk brwiowy.

- Mam dzwonić po karetkę? - zapytałem opatrujac jego rany.

- Nie. - powiedział cicho.

Po chwili sobie wstal i bez słowa odszedł. Nie chciałem za nim biec, wiem że potrzebuję pobyć sam, stwierdziłem, że poczekam z 15 minut i pójdę do niego. Skąd wiem gdzie będzie? Poszedl w stronę schodków.

MATA

Po drodze nad Wisle, (w miejscu w ktorym mialem wiele dobrych wspomnien) poszedłem do zabki po alkohol. Usiadłem na schodki, patrząc na Wisłę.
Piłem, żeby uciec od wszystkich problemów. Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości ma Messengerze. Wiadomość była od Natalki. Napisała, że przeprasza, że ona nie wiedziała, że on tak powie. Dopisała, że to serio był jej przyjaciel. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Wyciągnąłem sobie żyletkę spod etui mojego telefonu. Rysowałem sobie po rękach, nogach i brzuchu. Zrobiło mi się trochę słabo, wiec trzymając ją dalej w dłoni, położyłem się.
Wpatrywałem się w Wisłę i zacząłem po prostu płakać, byłem już bezbronny. Za dużo się działo ostatnio w moim życiu.

Telefon zaczął mi dzwonić, zobaczyłem przy okazji na godzinę, była już 18. Nie wiem jak to szybko zleciało. Najwidoczniej długo leżałem na tych schodkach. Dzwoniła do mnie Matka. Odrzuciłem połączenie i wpatrywałem się tym razem w krew.

JANEK

Japierdole, miałem przyjść po 15 minutach ale oczywiście zgłodniałem. Biegłem na schodki. To co zobaczyłem to było.. straszne. Zobaczyłem leżącego na schodkach zakrwawionego Michala, trzymającego jakieś ostrze i alkohol.
Przerażony podszedłem do niego.

- MICHAL BLAGAM NIE, DLACZEGO TY TO ZROBILES!! - krzyczałem przerażony, a ten się tylko uśmiechnął.

- Dziękuję, że przy mnie zawsze byłeś. Zaniedbałem ta relacje przez Natalie. - wyszeptał.

Zemdlał. Zapłakany zadzwoniłem na pogotowie. Szybko przyjechało.

- Dobry wieczór, co się stało z pacjentem i jak się nazywa? - powiedział ratownik.

- To jest Michal Matczak, ktoś na niego chyba napadł! - mówiłem trzymając jego ostrze w kieszeni, żeby nie zamknęli mi go w jakimś ośrodku. - Mogę z wami jechać? - Zapytałem patrząc na Michalka leżącego już w pojeździe.

- A jest Pan z pacjentem spokrewniony. - zapytał.

- Jestem jego przyszywanym bratem, mam 24 lata wiec nie trzeba zamartwiać naszej Matki. Zajmę się nim i jutro z nią sam na spokojnie pogadam.

- Okej, szybko. - powiedział wchodząc do ambulansu.

Miałem ciebie tylko pocieszyć | Jan Rapowanie x MataWhere stories live. Discover now