Rozdział 26

135 12 0
                                    

Draco obudził się z mocnym bólem głowy. Jęknął cicho obracając się na drugi bok. Całą noc śnił mu się pocałunek z Bryce, a on myślał tylko o tym jaką głupotę zrobił. Przetarł twarz dłońmi i w końcu podniósł się z łóżka. Theo i Blaise już nie spali. Theo jeszcze wylegiwał się z łóżku, a Blaise stał przed lustrem wiążąc swój krawat.

- Dobrze się czujesz? Blado wyglądasz - zauważył Theo.

- To tylko zmęczenie - wymamrotał idąc do łazienki.

Przesyłam twarz zimną wodą, żeby choć trochę się otrząsnął. Pod oczami miał cienie i był bledszy niż zwykle. Wyszedł z łazienki i narzucił na siebie wygniecioną koszule.

- Nie chcesz zostać? - zapytał Theo, który w końcu wstał w łóżka.

- Już wiele razy zostałem, Theo - powiedział Draco - Nic mi nie jest. Nie martw się o mnie.

Do drzwi rozległo się ciche pukanie, a kiedy się otworzyły Draco zauważył Bryce. Wyglądała jakby w ogóle nie spała w nocy. Gapił się na nią o wiele za długo. Spuścił wzrok w dół zauważając jak krzywo zapiął guziki koszuli.

- Przyszłam oddać książkę - wymamrotała podając Blaise'owi jedną książkę z jego kolekcji poezji - Draco, możemy potem porozmawiać.

- Jasne - powiedział, a jego głos wydawał się wyższy. Blaise i Theo podtrzymali się od wybuchnięcia śmiechem. Bryce wyszła, a oni spojrzeli na Draco, który odwrócił się tyłem by ukryć rumieńce.

- Co się stało między wami? - zapytał Blaise.

- Nic. Co by miało się stać? - powiedział i wziął do ręki torbę - Spóźnimy się.

Nie drążyli tematu, za co Draco był wdzięczny. Nie chciał o tym rozmawiać. Już wystraczająco stresowała go rozmowa z Bryce. Na lekcjach nie mógł się skupić. Siedział gapiąc się pustym wzrokiem w ścianę. Theo co chwilę spoglądał w jego kierunku.

- Muszę się przewietrzyć - powiedział Draco.

Wyszli na dwór. Draco wziął głęboki oddech i przejechał dłonią po włosach. Theo poszedł bliżej niego bojąc się, że Draco zaraz się przewróci.

- Lepiej? - zapytał Blaise. Draco odpowiedział dopiero po chwili.

- Tak, tak. Możemy wracać - powiedział.

Reszta lekcji dłużyła mu się w nieskończoność. Miał ochotę wybiec z klasy i się gdzieś zamknąć. Po ostatniej lekcji ruszyli do Wielkiej Sali. Usiedli przy stole. Wmusił w siebie obiad. Gdyby nie Theo i Blaise siedzący obok, nic by nie zjadł. Nie był głodny.

Już sam nie widział czym się tak denerwuje. Tym, że brakuje mu już czasu, czy rozmową Bryce. Nie wiedział czego od niej oczekuje. W trakcie obiadu dostał wiadomość od Bryce, przekazaną przez Heste, aby spotkali się na wieży astronomicznej wieczorem. Hesta miała taką minę jakby o wszystkim wiedziała.

- Nie zrań jej, Draco - powiedziała do niego, kiedy wyszli z Wielkiej Sali.

Nic nie odpowiedział. Nie widział co ma odpowiedzieć. Tak samo nie widział co powiedzieć Bryce. Wieczorem wszedł na wierzę astronomiczną. Żałował, że nie wziął żadnego swetra. Robiło mu zimno przez wiatr. Bryce stała już przy barierkach, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Oparł się obok niej. Przez dłuższą chwilę się nie odzywali.

- Znaczyło to coś dla ciebie? - zapytała. Nie wiedział co ma jej odpowiedzieć.

- Bryce, nie mogę być z tobą - odpowiedział.

- Tego się po tobie spodziewałam- powiedziała nie patrząc na niego.

- Ty nic nie rozumiesz - powiedział oschło.

- To mi wytłumaczy - poprosiła.

- Nie mogę. Nie zrozumiesz - wziął głęboki oddech - Nie mogę z tobą być.

- Nawet nie chcesz spróbować? - zapytała w końcu patrząc na niego. Oczy miała szeroko otwarte. Była zła. Nie dziwiło go to.

- Nie mogę, Bryce. Po prostu nie mogę - powiedział - Nawet jakbym chciał to nie mogę. Nie zrozumiesz mnie. Muszę być sam.

- To dla mnie coś znaczyło.... ten pocałunek.

- Bryce...

- Rozumiem, Draco - powiedziała spokojnie - Powiedz kiedy zmienisz zdanie.

Został sam na wieży astronomicznej. Pocałunek z Bryce znaczył dużo dla niego. Nigdy nie czuł się tak jak w tamtej chwili, ale nie mógł jej zranić. Będąc z nią, by ją ranił. Byłaby w niebezpieczeństwie.

Kiedy wrócił do dormitorium cały się trząsł. Sam nie wiedział czy to z zimną czy z emocji. Blaise i Theo wpatrywali się w niego przez dłuższy moment. Wiedział, że wszystko zepsuł, ale nie mógł zrobić inaczej.

- Draco, co się między wami wydarzyło? - zapytał łagodnie - Bryce wróciła wściekła.

- Wszystko zepsułem - powiedział. Głos mu zadrżał - Idę wziąć prysznic.

Nie chciał o tym rozmawiać. Chciał zostać sam, ale wiedział, że Blaise i Theo nie odpuszczą. Nie wiedział jak długo stał pod prysznicem, ale zaczynało robić mu się już słabo. Nawet nie widział, kiedy znalazł się na swoim łóżku.

- Powiedziałeś jej? - zapytał Theo.

- Nie. Nie mogłem - wymamrotał - Nie może widzieć.

- Theo, daj mu spokój - powiedział Blaise odciągając go od Draco - A ty odpocznij - dodał patrząc na Draco.

Maniery Ślizgona | Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz