Tri - Chcę...

213 20 24
                                    

Od razu po tym przypomniało mi się, jak Jure brał klucze do swojej kieszeni, gdy tylko wysiedliśmy z auta Bojan.

Najpewniej dalej miał je przy sobie w swojej marynarce. Podczas wychodzenia z klubu nie widziałam się z nim, a nietrzeźwa postawa nie pozwoliła mi nawet o tym pomyśleć.

Dalej padało w najlepsze, co tylko bardziej sprawiało, że nie chciało wychodzić mi się z klatki.

Usiadłam na schodku i zaczęłam myśleć, co mam ze sibą począć. Przecież Jure nie wróci do domu szybko, jeżeli w ogóle tej nocy postanowi wrócić.

Bardziej realną opcją jest to, że Kris lub Jan wezmą go do siebie gdy ten będzie zgonować pod stołem.

Obok naszego domu bardzo blisko mieszkała jedna osoba. Osobie tej na imię Bojan. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł by udać się do niego.

Stopy obdzierane były przez szpilki, a sukienka cała mokra przez cholerny deszcz. Nie chciało mi się w nich dłużej siedzieć, więc sięgając po nie rzuciłam nimi obok siebie słysząc ich trzask.

Złapałam twarz w dłonie i wzdychając, zastanawiałam się co mam zrobić.

Ostatecznie postanowiłam przejść się do pobliskiego sklepu, tam jest trochę cieplej niż  na klatce, plus jest on otwarty 24/7. Co bardzo mnie to cieszyło, w dodatku była to stacja paliw.

Nie chciałam nawet ubierać szpilek na stopy, szłam boso, wiedząc, że w każdej chwili w moje gole stopy może się cokolwiek wbić. Jednak nie przejmowałam się tym.

Stacja nie znajdowała się daleko, po drodze minęłam kilka sklepów między innymi Żabkę, czy Lewiatan. Po chwili z torebki wyciągnęłam słuchawki. Założyłam tylko jedną do ucha bo w końcu jest późno i chce słyszeć czy ktoś na przykład za mną nie idzie i odpaliłam playliste.

Zaczęła lecieć bardzo mi dobrze i znana piosenka, przy której nie mogłam się podtrzymać od śpiewu.

- Njene besede so barve oceana. Njene roke tople so kot čaj. Njene sanje so preglasne - śpiewałam pod nosem na tyle cicho, bym tylko ja to mogła usłyszeć.

Och, tak bardzo się myliłam.

- Prevelike za ta mali kraj. Neki ji leži na duši. Kdo ji meče pesek v oči - usłyszałam po mojej prawej stronie.

W mgnieniu oka odwróciłam głowę w tamtym kierunku i ujrzałam Bojana. Stał na dole swojej bloku w, którym mieszkał opierając się o jego ścianę plecami. W dłoni trzymał e-papierosa, a jego wzrok był utkwionym we mnie.

Nic nie mówiąc, wyciągnęłam telefon by wstrzymać odtwarzanie piosenki i lepiej się mu przyjrzeć.

- Gdzie pędzisz? - odparł, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Do sklepu.

- Po co? O tej porze?

- Tak, chciałam kupić... - zawahałam się, bo tak naprawdę nic nie miałam zamiar kupować, po prostu chciałam tam przeczekać chwile i zabić sobie czas. - Wino.

- Wino? - prychnął śmiechem, po czym zbliżył się do mnie o kilka kroków.

Jednak dalej rozmawialiśmy przez płot.

- Po co ci wino, skoro dopiero co wróciłaś z klubu? - jego zaciekawienie pojawiło się na twarzy, kiedy w lampie ulicznej po raz pierwszy dostrzegłam jego buzie. - Nie do końca mówisz prawdę, co?

- A co ty taki zainteresowany co robię? Myślisz, że jak ci wybaczyłam to mam ci się ze wszystkiego zwierzać? Od tak?

- Nigdy tak nie myślałem, Veronico. - powiedział trochę grubszym głosem, a jego usta wygięły się w lekki uśmiech. - Lubisz grzeszyć, więc szybko nie przyjdziemy do tego etapu.

Barve Oceana || Bojan Cvjetićanin Where stories live. Discover now