Rozdział 1

1.7K 47 0
                                    

Był ciepły majowy wieczór, a ja właśnie wracałam od mojej przyjaciółki Laury. Martwiła mnie wiadomość, że nazajutrz muszę iść do szkoły. Niestety nie należałam do tych uczniów palących się do nauki, czego wyrzuty robiła mi codziennie moja matka.

Mówiła, jakie to wysokie stopnie ma Sarah i, że powinnam brać z niej przykład. Za każdą tróję, dwóję albo pałę zabierała mi cały majątek, czasem nawet dochodziło do przemocy. Laura była jedyną osobą, która mnie naprawdę rozumiała, i do której zawsze uciekałam gdy matka się na mnie wydzierała.

Tęskniłam za tatą, lecz choroba okazała się silniejszą. Nie było go już rok, a ja z każdym dniem coraz bardziej pragnęłam do niego dołączyć...

***

- Gdzieś ty była, Lorelai! Sprawdzian jutro masz a ty się szlajasz po mieście! Sarah na pewno się już wyuczyła na 6, a ty?! Ty jesteś niczym, na nic się nie przydasz! - wykrzyczała moja mama, jak robiła to codziennie.

- Przepraszam, uczyłam się przez pięć dni, umiem ten dział - odpowiedziałam wywracając oczami, czego mama na szczęście nie zauważyła.

- Marsz do pokoju. Nie chcę Cię widzieć.

Oj, gdyby tylko wiedziała z jaką wzajemnością są obdarzone jej słowa.

Natychmiast zadzwoniłam do mojej przyjaciółki by opowiedzieć jej o kolejnym incydencie z matką.

- Nie że coś, ale twoja mama jest pokręcona na maxa - powiedziała Laura zaraz po tym jak przedstawiłam jej ową sytuację - Czemu nie możesz zamieszkać z Zac'iem? Przecież to twój brat, chyba by się zgodził co nie?

- No niby tak, ale wiesz jak matka go faworyzuje. On by mi nie uwierzył jakbym mu powiedziała o tym co się dzieje gdy on jest u siebie.

- Co Ci szkodzi spróbować? W końcu byś się uwolniła od tej smoczycy.

Nie zdziwiło mnie, że przyjaciółka tak nazwała moją rodzicielkę. Wymyśliłyśmy to przezwisko zaraz po tym jak Samantha robiła nam wykłady po tym jak wróciłyśmy spóźnione do domu, a że dokładnie to słowo określało idealnie to jaką jest moja matka tak już zostało.

- Zac jutro przyjeżdża na kolację, skorzystam z okazji i się go spytam, a teraz muszę już kończyć. Zaraz matka mi wparuje do pokoju i zabierze telefon. Widzimy się jutro w szkole? - zapytałam.

- Jasne, bądź u mnie o 8 - odpowiedziała przyjaciółka po czym zakończyła rozmowę.

Jak mówiłam tak i się stało. Mama weszła do mojego pokoju 10 minut zaraz po zakończeniu połączenia. Nigdy tak bardzo nie tęskniłam za moim bratem. Może jednak to nie jest głupie się spytać? Zaraz po kolacji pogadam z bratem co o tym myśli. Tak bardzo chciałabym się uwolnić od mojej rodzicielki.

***

Budzik zadzwonił o 6:30. Jak zawsze po przebudzeniu poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic, wykonać pielęgnację oraz się pomalować.

Po wyjściu spod przysznica wysuszyłam włosy, użyłam mojego toniku, serum i kremu. Następnie włożyłam mój mundurek i zaczęłam robić swój makijaż. Troche korektora, różu, rozświetlacza, tuszu i na koniec błyszczyk. Codzienność.

Gdy wróciłam do pokoju spakowałam się a następnie wzięłam kluczyki od mojego samochodu i wyruszyłam w stronę garażu. Wcześniej wkradłam się do pokoju matki by zabrać mój telefon. Dobrze wiedziałam, że skończy się to źle, ale nie przejmowałam się tym. Dzisiaj przyjeżdża Zac, mam szansę uwolnić się od tej wiedźmy. Wizja wydostania się z tej klatki naprawdę mnie cieszyła, trzeba tylko przekonać Zac'a co raczej będzie proste.

Wyjechałam spod domu w pół do ósmej, tak jak umówiłam sie z Laurą.
Droga do jej domu od mojego trwała 10 minut lecz chciałyśmy jeszcze wejść do sklepu, tak jak zawsze to robimy.

Lekcje zaczęły się o 8:15. Zaczynałam matematyką, niestety. Matma nie była lubianym przeze mnie przedmiotem, zdecydowanie to miejsce zajmował w-f. Z większości dyscyplin sportowych byłam najlepsza w klasie. Piłka nożna nie należała do moich ulubionych. Najbardziej lubiany przeze mnie no ta sto procent koszykówka. Z niej jestem najlepsza.

***

Przyszła pora lunch'u. Stołówka była pełna uczniów. Ja z Laurą zajęłyśmy nasz ulubiony stolik przy oknie. Przez to jakie ludzie mają stosunki do Laury nikt nie odważy się usiąść na naszym miejscu. Przyjaciółka pochodzi z najbogatszej rodziny w stanie jej tata jest prawnikiem a mama jest dziennikarką w kancelarii burmistrza. Miejsce zaraz po rodzinie Manchester'ów zajmuje moja rodzina. Rodzina Coleman'ów.

- To jak? Pogadasz z bratem? - spytała Laura. - Słuchaj chcę dla ciebie najlepiej, ucieczka od twojej mamy byłoby to najlepsze rozwiązanie. Kiedy ostatni raz zrobiła dla ciebie coś miłego?

- Nie pamiętam, i tak pogadam z Zac'iem. Zac mieszka w Manhattanie więc będziemy mogły się widywać w weekendy. Jeśli oczywiście Zac się zgodzi, a moja matka mnie wypuści.

- Trzymam kciuki Lor, miejmy nadzieję, że Ci się uda uciec. Ja lecę na angielski. Kocham cię, do zobaczenia - pożegnała się machając.

Ta, nawet jak się nie zgodzi to ucieknę - pomyślałam i poszłam w stronę wyjścia ponieważ właśnie skończyłam lekcje.

================================

Hejka! Jak widać jest to moja pierwsza historia na tym koncie. Dopiero zaczynam z pisaniem także z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy i za krótkie, takie jak ten rozdziały. Lovkii! Na dobre i na złe.

The Craziest Love Där berättelser lever. Upptäck nu