Rozdział V - Geometryczna ośmiornica

39 3 18
                                    

„Potrzebuje twojej pomocy.” powiedziałem pewnie, wwiercając się oczami w Komaede. Wiedziałem, że jeśli chciałem zwiększyć swoje szanse na jego zgodę, nie mogłem pozwolić sobie na wachmanie... No, a przynajmniej tak pisało w poradnikach.

Chłopak zamrugał parę razy, po czym trochę niepewnie pokiwał głową. „Pewnie, pomogę ci ze wszystkim, czego potrzebujesz.” stwierdził, pokazując gestem dłoni, abym wszedł do mieszkania. Uśmiechnąłem się z dumą związaną z osiągnięciem swojego celu i postawiłem nogi na panelach. Po zetknięciu się z ciepłą powierzchnią natychmiast spojrzałem na swoje stopy. Super. Znowu zapomniałem kupić kapci i jestem w samych skarpetkach.

„To w czym potrzebuje-" zaczął, ale szybko przerwał. „Hinata, dlaczego jesteś bez butów?” zapytał, krzyżując ramiona i robiąc kolejną pozę zdenerwowanej matki. Gdyby nie miał przy tym zmartwionych oczu, może nawet bym się go wystraszył. „Wyszedłem na szybko i zapomniałem ich założyć. ” zaśmiałem się nerwowo, drapiąc po skroni. Mimo że nie była to jakaś wielka rzecz, poczułem się trochę głupio, że Komaeda to zauważył.

„O rozumiem. W takim razie załóż jedne z moich.” mówiąc to, kucnął i zaczął szperać w szafce. Po chwili wyciągnął z niej parę kapci i z uśmiechem skierował ją w moją stronę. „To nie potrzebne, ale dziękuje.” zacząłem machać nerwowo rękami. Przyjęcie jego propozycji byłoby dla mnie trochę zbyt zawstydzające.  Nawet jeśli dodając do tego fakt, że chłopak wydawał się przeszczęśliwy, mogąc mi pomóc.

„Nalegam. Nie chce, abyś się rozchorował.” zapierał się, stając przede mną i kładąc mi pod nogami parę kapci, na którą mimowolnie spojrzałem. Buty były całe czarne (z wyjątkiem jednego czerwonego oka), puchate i miały doczepione uszy niedźwiedzia. Przyglądałem się im przez chwilę i dostałem dziwnego uczucia déjà vu. W sumie to są nawet urocze i naprawdę jest mi zimno w stopy... No i skoro sam mi to proponuje, to chyba nie powinien być duży problem.

„No dobra, założę je.” odparłem, dość szybko się poddając i zakładając je na stopy. Kiedy to zrobiłem, na usta Komaedy wpłynął uradowany uśmiech. „Skoro mamy to już za sobą, teraz mogę cię o to spytać. Z czym potrzebujesz mojej pomocy? ” spojrzał na mnie zachęcająco, sprawiając, że mój lekki strach związany z moją prośbą, wyparował. Białowłosy naprawdę miał dar do uspokajania ludzi

„Ostatnio proponowałeś mi pomoc z matmą i początkowo nie miałem zamiaru się na to zgodzić, ale dzisiaj zadali nam trudną pracę domową i noo...” podrapałem się po głowie, uśmiechając niezgrabnie. No dobra nadal się trochą stresuje. „Pewnie, chętnie ci z tym pomogę.” odparł radosnym tonem głosu, nie dając mi nawet dokończyć zdania, chociaż to nie tak, że byłem jakoś bardzo chętny do zrobienia tego. Spojrzałem na Komaede i na malujący się na jego ustach szeroki uśmiech. Komaeda, czy ty sie właśnie ekscytujesz na myśl o odrabianiu lekcji? Z tobą na pewno jest wszystko e porządku?

Po chwili wpatrywania się w siebie w ciszy Komaeda wskazać gestem dłoni na stół stojący w jak mniemam, salonie. „Chcesz herbaty, kawy?” zapytał, kiedy sam pokierował się do kuchni, która tak jak w mieszkaniu moich rodziców, była połączona z salonem. „Nie, dziękuje.” odpowiedziałem, mijając go i rozglądając się po mieszkaniu, które bardzo przypominało styl Komaedy. Ściany i meble były w kolorze białym, chociaż te ostatnio miały też parę elementów w kolorze drewna. Dodatkowo wszędzie było pełno roślin, co dodawało wnętrzu charakteru.

„A sok pomarańczowy?” usłyszałem za uchem i natychmiast odwracając się, zobaczyłem na na twarzy Komaedy tajemniczy uśmiech.

„To już bardziej. Poproszę.” odparłem niby od niechcenia, siadając przy stole. Położyłem na nim swoje książki i zauważyłem, że nie tylko moje na nim leżały. „Właściwie świetnie się złożyło, bo właśnie zaczynałem odrabiać lekcje.” przyznał, siadając na krześle obok mnie i stawiając przede mną szklankę z sokiem. „Wiem, słyszałem, jak przed chwilą twoje fanki cię żegnały.” wyjaśniłem, otwierając podręcznik na jednym z wielu czekających na nas zadań domowych.

You are my hope II KomahinaWhere stories live. Discover now