misiak (rozdzial 32)

13.5K 441 270
                                    

rano poszłam do szkoły jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło

nie mogłam nawet zostać w domu bo moi rodzice prędzej by mnie zjedli niż by mnie zostawili w domu. Nie mogłam opuścić lekcji bo stałaby się tragedia

ale tego nie można było powiedzieć o moim bracie. On po wczorajszym incydencie uznał ze nie idzie dzisiaj do szkoły

rodzice nie mieli z tym problemu. Po prostu pozwolili mu zostać w domu

a ja? A ja byłam odludkiem który zawsze był inny

nie chciałam więcej żyć w takim świecie. Nie chciałam być sobą ale jednak nadal byłam tylko głupią Noemi Walker która ,,nie znała świata''

wszyscy decydowali za mnie bo mówili ze wiedzą lepiej

kiedy w końcu to ja będę mogła zadecydować o tym co chce robić w życiu. Może chciałabym chociaż raz w życiu zrobić cos szalonego co robili inni? Może chciałam po prostu kurwa być sobą

ale nie bo nazywałam się Noemi Walker

chwile nad tym ubolewałam ale ostatecznie grzecznie poszłam do szkoły

przecież moje życie i tak nie miało większego sensu

zdrowie psychiczne? Takie cos we mnie nie istniało albo zostało doszczętnie zniszczone gdzieś na początku tego całego cyrku

tym cyrkiem było moje życie

weszłam do szkoły w markotnym humorze. Nie miałam ochoty na pogawędki które i tak rzadko kiedy miały miejsce

nikt poza Mią ze mną nie rozmawiał a ostatnio nawet ona się odwróciła

miałam dosłownie garstkę znajomych a i tak nie czułam się z tym dobrze

niby ważne ze ktokolwiek przy mnie był ale czy tego właśnie oczekiwała mała ja?

mała ja chciałaby żebym mogła w końcu być sobą i pokazała innym ze się nie boje

a ja co robię? Gówno robię i nie działam w tym kierunku bo na drodze stoi kilka przeszkód

-cześć - usłyszałam ciche przywitanie dochodzące zza pleców

odwróciłam się i sztucznie uśmiechnęłam

-cześć - odpowiedziałam zmuszając się na miły i życzliwy ton

-stało się cos? - zapytał blondyn

Robert zawsze wiedział kiedy jest odpowiednia pora na rozmowę

-nie - uśmiechnęłam się - co się miało stać - prychnęłam - ja nie mam problemów

-każdy je ma - bąknął - tylko niektórzy je rozwiązują a niektórzy po prostu je mają

-niektórzy nauczyli się z nimi żyć - poprawiłam go

westchnął i nic nie odpowiedział

-gdzie masz lekcje? - zapytałam - tylko nie mów ze znów mamy dzielone - jęknęłam z nieukrywaną niechęcią

-mi to tam nie przeszkadza - zaśmiał się

-tobie nie ale jak trzeba być w grupie z moim bratem to aż mnie cofa - wyznałam szczerze

mój uśmiech przestał być sztuczny. Przy nim humor mi się poprawił

aż dziwne

-ja tam się cieszę ze nie byłem z nim w grupie - prychnął - on by mnie zajebał. I tak zabijał mnie wzrokiem

poznaliśmy się przez brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz