Rezydencja

1 1 0
                                    

Pomału wstałam z starego łóżka. Po porannym rozciąganiu, jeszcze zmęczonych po poprzednim dniu zakwasów, podeszłam do szafy. Obok znajdowało się okno z widokiem na las, a pod nim duża poducha w kształcie przypominającym piłkę. Wyjęłam pierwsze lepsze ubrania: czarna koszulka, dżinsowe spodnie z dziurą na kolanie, zielona kapota i czarne skarpetki. Delikatnie założyłam rękawiczki bez palców na moje dłonie. Naszyjnik i pierścionki ozdobiły moją szyję i palce. Ah, jeszcze dżoker na szyję. Nikt nie może znać żadnego z moich najskrytszych sekretów. Wyczesałam ziewając przy lusterku który stał na biurku, moje nastroszone włosy upięłam w niski kucyk. Wychodząc drzwi wesoło pożegnały mnie skrzypnięciem. Do moich nozdrzy wdał się przyjemny zapach stęchlizny i starości. Dla mnie osobiście przypominał o świętej pamięci prababci. Znajdowałam się na głównym korytarzu. Dwa długie rzędy drzwi prowadziły do pokoi innych domowników. Na każdym była ksywka właściciela. Obok moich był z napisem „Black eyes Nick". Nie chciałam go budzić, pewnie tak samo jak ja pospał by jeszcze z 5 minut dłużej. Niestety mój zegar biologiczny mi nie pozwalał. Przeszłam kilka metrów i zeszłam schodami w dół. Znalazłam się w dużym pokoju podzielonym przegrodami na mniejsze. Skręciłam w moje prawo. Po kuchni już szwendała się tu i nasad Clockwork.

--oh hej Nat! - była w dobrym humorze. Podeszłam do niej bliżej. - mam nadzieję że wczorajsza misja nie była zbyt męcząca.- dopiero teraz przestała smażyć naleśniki obróciła się w moim kierunku. Zaśmiała się widząc moje wory pod oczami i drgającą rękę.

-nie pytaj... To była moja pierwsza misja. Zbyt bardzo się przejęłam. - założyłam rękę na rękę i spojrzałam się w okno. Słońce dopiero co wyłaniało się z gęstego lasu, jakby było jeszcze pogrążone w śnie. Clockwork coś nucąc dalej smażyła naleśniki jakby mnie tu od początku nie było. Wzięłam jedno jabłko leżące na wyspie z koszyka obok zlewu. Ugryzłam je. Usłyszałam kroki schodzenia ze schodów.

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

-czy oby na pewno nie jest to dla ciebie za ciężkie? - Nick lekko się ze mnie podśmiewał, podając swoją siekierę. Od razu ugięłam się w dół pod jego naciskiem.

-żyje... Jeszcze -nie wytrzymywał i podparł się o pobliskie drzewo aby nie upaść pod naporem śmiechu. - nie śmiej się, przynajmniej się staram!

-nie dobrze, dobrze moja Kocia Mamusiu. A teraz oddaj to zanim zrobisz sobie krzywdę.

-ale to ty mi to dałeś - po tych słowach skrzywił się i zabrał ją z moich rąk. Wyjął z kieszeni scyzoryk.

-masz, to będzie lepsze na początek. - niechętnie wyciągnęłam rękę w jego stronę aby wziąć to z jego dłoni, lecz zamiast tego pociągnął mnie do siebie. Zaczęłam się wiercić kiedy przytulił mnie z całej siły. -cii... Nie wierć się. Zdawało mi się że coś słyszę - powiedział półszeptem.

-gdzie? - zaczęłam rozglądać się na tyle ile mogłam. Jakieś 20 metrów od nas liście zaczęły szeleścić pod uciskiem ciężkiego buta.

-to chyba będzie twoja pierwsza zdobycz na którą czekaliśmy. - puścił mnie i zaczął biec bezszelestnie chowając siekierę w pokrowiec. Poczułam coś metalowego w ręku.

-ah Nick, czy ty zawsze musisz być taki szarmancki? - po tych słowach poszłam w jego kroki, 3 metry od niego.

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

-hej Kicia. - był to Jeff. Miał na sobie tylko dresy i dłuższą szarą koszulkę z naszym znakiem.

- siema Jeff, znowu bezsenna noc jak wiedzę...? -przetarł swoje mocno przekrwione oczy i poszedł w kierunku kącika medycznego do którego korytarz znajdował się równolegle do schodów.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 15, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Moje luźne opowiadania Where stories live. Discover now