Sweet Dreams

1 1 0
                                    

Znowu zadzwonił telefon na szafce obok fotela babci. Odebrałam, lekko podniosłam słuchawkę do ucha. Coś zaszumiało na początku niezrozumiałe aby później wydobyły się już dobrze mi znany głos.

- Alex? Jak dobrze cię słyszeć! Tak dawno się nie widzieliśmy, droga przyjaciółko. Haha! Spotkajmy się w naszym ulubionym miejscu, tuż obok dużego dębu *BIP*
Odłożyłam słuchawkę. Patrzyłam się w telefon z niezrozumieniem co się właściwie stało.

-Irys?

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Zanim to wszystko się zaczęło byłam nimfą leśną. Biegałam pośród drzew razem ze swoimi siostrami. Nie było ich wiele bo tylko 5 ale to była jedyna rodzina jaką miałam.  Codziennie rano zbieraliśmy rosę z liści i wlewaliśmy je do kielichów kwiatów. Później dodawaliśmy igły sosny i taki napar piliśmy razem śmiejąc się aż do południa. Pletliśmy wianki ze stokrotek i mleczu, wspinaliśmy się na drzewa aby podziwiać wszystko z góry, zaczepialiśmy chłopów wiejskich które kusiliśmy swoim śpiewem. Byłam w raju.  Czułam się dobrze tam gdzie byłam. Aż pewnego razu poznałam co to ból i cierpienie jakiego jeszcze nie doznałam. Usłyszałam wolanie. Piękny jak śpiew słowika o poranku. Zaczęłam biec w jego kierunku. Nie kontrolowałam swojego ciała. Mijałam to kolejne drzewa których wcześniej nie widziałam. Kiedy oddaliłam się od reszty zostałam złapana przez złą wiedźmę mieszkająco daleko od naszej „wioski”. Wykorzystywała mnie aby wabić nieświadomych ludzi, których później duszę oddawała diabłom, w zamian za nieśmiertelność. Nie dbała o mnie, wyrwała mi oko bo brakowało jej do jednego z eliksirów, piła moją krew jak wino aby być wiecznie młoda. Moje męczarnie trwały wiekami. Jednego ranka zbuntowałam się.  jednej nocy otworzyła klatkę ale zapomniała ją zamknąć. Nie miałam litości. Zabiłam ją sztyletem leżącym obok kociołka. Uciekłam do mojego dawnego domu. Niestety siostry nie poznały mnie. Krzyczały na mój widok: „Diabeł! Diabeł!”. Wtedy po raz pierwszy spojrzałam w taflę wody. Moje niebieskie oczy zamieniły się w czerwone. Znów uciekłam, aby jak najdalej. Szukałam schronienia. Trafiłam na takich jak ja. Przyjęli mnie moi nowi bracia. Zaopiekowali się mną, dali monokl który ukradli, aby nie było widać rany po oku zaszyte grubą nicią.  Z pięknej dziewczyny o blond włosach, stałam się tym czymś na co oko ludzkie nie jest gotowe. Byłam tym, czym ludzkość jest dla mnie. Niczym. Potworami. Ścierwem ciemności. 

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

W tym miejscu zaczyna się moja prawdziwa historia którą chciałam opowiedzieć. Szwendałam się po wschodniej części lasu, jak zawsze w ciepłe letnie popołudnia. Niedaleko znajduje się po dziś dzień dom, w którym mieszkała stara kobiecina razem z mężem. Nie widziała mnie, ludzie nie są w stanie mnie zobaczyć. Nie miałam ciała. Przynajmniej tak myślałam do czasu aż nie poznałam Alex. Do starców na wakacje przyjeżdżała ich wnuczka. Dziewczynka lat około 4, brązowe włosy, niebieskie oczy. Urocza z niej była bestia~. Postanowiłam że zostaniemy przyjaciółmi. Nie wiedziałam że dzieci umią widzieć duchy i te sprawy dlatego przeraziłam się kiedy pokazała na mnie palcem i zaczęła do mnie iść potykając się o swoje nogi. Wszystko wydarzyło się kiedy po raz drugi widziałam ją na oczy. Pierwszy raz widziałam tylko przez okno przechodząc obok.  Rodzice poszli do innego pokoju zostawiając ją samą z babcią i wtedy jeszcze dziadkiem. I tak mijały miesiące. Codziennie ją odwiedziłam, pletliśmy razem wianki, oglądaliśmy gwiazdy i biegaliśmy po lesie. Dała mi imię Irys.  Znów czułam się jak w domu. Babcia zakazywała jej oddalać się od domu ale oczywiście nie słuchała się.  Kilka lat później oddałam jej monokl aby mogła mnie widzieć, ponieważ przestawała jak skończyła 9 lat. Mówiła rodzicom o moim istnieniu ale zbywali ją myśląc że jestem jej wymyśloną przyjaciółką. Bardzo mi jej było żal ale nie mogłam nic zrobić. Tylko patrzyłam, byłam tylko duchem.  Aż pewnego lata jej dziadek umarł. Od tamtego czasu nie widziałam jej ani razu, tylko jej mama przywodziła zakupy babuni. Sama była dla mnie jak babcia której nie miałam, pomagałam jej jak tylko mogłam. Przynosiłam jej świeże kwiaty do wazonu czy kładłam się obok niej jak kot kiedy oglądała czarno-białą telewizję. Nie lubiła tej kolorowej bo wychowała się na czarno-białej. Tolerowała mnie a wręcz kochała, ale niestety musiałam później ją poświęcić dla większego dobra.

Moje luźne opowiadania Where stories live. Discover now