Ron

1 1 0
                                    

Hej. Przyjaciółka kazała mi opisać swoje życie abym mógł pogodzić się z przeszłością jaka mnie spotkała.


Nie zawsze byłem taki jakiego mnie wszyscy znają. Zamknięty w sobie mężczyzna z maską królika na twarzy. Byłem, a bardziej byłam o wiele bardziej pogodną i otwartą osobą. Moi rodzice Adam i Ewa, niczym pierwsi ludzie na ziemi dawali mi prawie wszystko czego zapragnęłam. Chciałem być (a teraz jestem) chłopcem. Zawsze bardziej ciągnęło mnie do chłopięcych rzeczy. Tylko mój wujek widział we mnie chłopca, którym chciałem zostać. Moje dzieciństwo nie trwało zbyt długo. Kiedy skończyłem 11 lat straciłem ich oboje w wypadku samochodowym spowodowanym przez wyprzedzający samochód z tyłu. Rozbili się na drzewie. Później był tylko płonień i wybuch. Zginęli na miejscu. Mam nadzieje, że nie czuli żadnego bólu przechodząc na drugą stronę. Zaadoptował mnie wujek. Droga sądowa nie trwała zbyt długo i prawie od razu mogłem się do niego przeprowadzić. Mieszkał kilkanaście kilometrów dalej od mojego starego domu. Nowi przyjaciele, nowa szkoła, nowe doświadczenia. Nie bawiłem się jak moi rówieśnicy w alkohol czy papierosy, samo oglądanie ich samozniszczenia
całkowicie mi wystarczało. W tamtym czasie poznałem dziewczynę, która później odegra ważną rolę w moim życiu. Miała na imię Hope, czyli nadzieja. Nie interesowała mnie w tamtym momencie, tylko mijaliśmy się na korytarzu. Może kilka razy się przywitaliśmy i to by było na tyle. Wcześniej wspomniałem, że tylko mój wujek widział moją prawdziwą orientację. Na moje szczęście i przyszłe nie był chirurgiem plastycznym. Uważnie przyglądał mi się każdego dnia. Pamiętam, że wiele gadaliśmy wieczorami oglądając telewizje i zagryzając przekąskami. Tylko on był moim najlepszym przyjacielem. Kiedy wreszcie skończyłem 15 lat, mój wuj w prezencie przeprowadził na mnie operacje korekty płci. Byłem przeszczęśliwy. Operacja przebiegła bezproblemowo. Jeszcze przed tym musiałem wstrzykiwać sobie testosteron (czasami odczuwam jego braki, ale
szybko je uzupełniam). Znów zmieniłem szkołę przez hejt. Nie wytrzymywałem tego psychicznie. Zacząłem pomału się zamykać, ale ludzie na nowo mnie otwierali i tak od nowa. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym odkryłem jakim cudem wujek pomimo niewielu klientów tak dobrze radził sobie finansowo. Wypruwał ludzi na zlecenie. Bardzo dużo. Jeden raz chciałem zobaczyć czy wszystko u niego w porządku i dlaczego nie wraca pomimo późnej nocy do domu. Pierwsze co zobaczyłem to cieknącą krew ze spodu metalowych drzwi. Zapach był nie do zniesienia. Lekko otworzyłem je. To co zobaczyłem wyryło się
w mojej pamięci. Wuj nad zwłokami jakiejś dziewczyny z powyciąganymi na
wierzch flakami oraz pod stołem wiadro pełne krwi. Było jej od groma. On stał
plecami tyłem do mnie. Odwrócił się o mało mnie nie dźgając. Miałem może z 17
lat. Tłumaczył się, że to nic takiego i abym wracał górę do siebie. Miałem nogi jak z waty. “ta pani była zła, uwierz. Tylko przysłużyłem się ludzkości usuwając ją z tego świata”. Dyszał nade mną. Później zemdlałem. Obudziłem się następnego ranka w moim łóżku. Chciałem się zapytać na temat tamtej nocy, ale nie mogłem, coś nie dawało mi tego powiedzieć. Dzień w dzień obserwowałem go, aby zobaczyć, kiedy popełni błąd. Pojechał do klienta z pilną wizytą, ja poszedłem do piwnicy. Było tam nieskazitelnie czysto. Przejrzałem wszystko od góry do dołu. Nic. Tak nie może być, musiał coś ukryć. Nieudolnie poślizgnąłem się na dywanie. Klapa w podłodze. Tak nie może być. Piwnica w piwnicy? Co to za jakiś tani kryminał. Zszedłem w dół. Od razu do moich nozdrzy wydobył się ten sam smród do tamtej pamiętnej nocy. Pełno ludzkich szczątek.
Niektóre gniły na wierzchu, inne były obłożone lodem w zamrażarkach a jeszcze
lepsze okazy stały luźno na szafkach zakonserwowane w dużych litrowych
słojach. Wtedy po raz pierwszy przełamałem się na temat ludzkiej śmierci. Zrozumiałem, że to tylko jeden z etapów ludzkiego bycia, którego nie należy się bać. Na biurku leżała garść ludzkich zębów. Były ładne, zadbane, a nie żółte i podgnite. Wziąłem jedno do kieszeni i wróciłem na górę wszystko szczelnie zamykając. Dzień później wrócił wujek. Nie zorientował się do dziś, że zabrałem jeden z zębów. Miesiąc przed moją osiemnastką do domu wkroczyła policja i
aresztowała go pod zarzutem nielegalnego handlu ludzkimi organami na
czarnym rynku. Gdy tylko zostałem sam, spakowałem wszystkie swoje rzeczy i
udałem się na najbliższy bus kierujący się w moje rodzinne strony. Skazali go na
dożywocie. Tak, znaleźli jego “kolekcje” w piwnicy. Ostatecznie został zamknięty
w psychiatryku w oddziale dla więźniów. Kiedyś chciałem go odwiedzić i podziękować za te wszystkie lata i traumę do końca życia, ale aktualnie sam jestem poszukiwany listem gończym. To rozwinę trochę później. Na początku zatrzymałem się w hotelu, ale gdy tylko ogłosili w wiadomościach moje zaginięcie uciekłem w las. Teraz wiem, że to była jedna z najgłupszych rzeczy jakie zrobiłem. Znalazłem domek leśniczego w środku lasu. Na całe szczęście opuszczony. Polowałem na zwierzynę, jadłem to co dawała mi natura. Raz na miesiąc wybierałem się do miasta. Nikt mnie nie rozpoznawał, każdy już zapomniał o ogłoszeniu. Mijałem znane mi twarze, ale nikt nigdy mnie nie rozpoznawał. Może dlatego że teraz byłem chłopakiem, a nie jak wtedy
dziewczyną. Niektóre osoby z mojej podstawówki nawet pytały się o numer i mówiły, że jestem przystojny. To takie śmieszne patrząc na to, że w przeszłości
mi dokuczały. Pieniądze wypłacałem z konta moich rodziców oraz rentę po ich śmierci, która była gromadzona przez mojego wujka, aby przekazać mi ją na moją 18. Taka szkoda, że nie mógł mi tego zrobić osobiście. Zabierając rzeczy zobaczyłem jego notatnik. Poza datami przekazów “towaru” oraz listy klientów był też załącznik “na 18 Rona”. Teraz nawet ją przeczytam, zawsze trzymam już przy sobie i w długie deszczowe noce, kiedy nie mogę zasnąć wyciągam ją i
czytam. Cytuję:
“droga Rozalio, to znaczy Ronaldzie. Nawet nie wiesz jak bardzo
się cieszę mogąc patrzeć na to jak szybko stajesz się mężczyzną jakim chciałeś się stać. Życzę ci, aby każdy dzień zaczynał się od uśmiechnięcia, głębokiego oddechu i powiedzenia sobie w myślach “to będzie mój dzień”. Dziś wybija twoja osiemnastka, ah dlaczego te dzieci tak szybko rosną? Oto konto twoich rodziców na które systematycznie przelewałem rentę wypłacaną przez ubezpieczyciela.
Bądź zdrów kwiateczku! Twój najukochańszy wujek Marcel”.
U dołu był napisany bank, numer konta, numer telefonu i kod pin.

Moje luźne opowiadania Where stories live. Discover now