XV. Jesteś na mnie zły?

523 45 162
                                    

Jeśli macie ochotę przeczytać ode mnie coś nowego, z fajnymi motywami, pisane narracją 1os, to kilka dni temu dodałam nową książkę: „The first murder", także jeśli jesteście chętni to zapraszam!!

twitter - #ruleno1watt
tik tok, instagram - ciggsasex

miłego czytania!!

***

Kaden dalej nie pojawił się na lekcjach w czwartek i chociaż nie chciała tego przyznać, trochę jej się bez niego nudziło. Nikt nie denerwował jej tak bardzo, jak on i nikt nie uśmiechnął się w równie wkurzający sposób, co on. Dziwiło ją też to, że nikt nie potrafił zapamiętać, jaką dokładnie kawę piła, oprócz Kadena, więc ostatecznie robiła ją sobie sama lub – w ostateczności – zachodziła po drodze do sklepu, aby ją kupić. Czasami do siebie pisali, aby powiedzieć, czy wydarzyło się u nich coś nowego lub ważnego, ale nawet przez te krótkie wiadomości mogła stwierdzić, że był o wiele bardziej cichy, niż zazwyczaj.

Meave nie mogła pojawić się tamtego ranka na treningu, dając jej znak, że zaspała, co w ogóle nie było do niej podobne. Korytarze były dosyć opustoszałe, kiedy kierowała się w stronę szatni, a jedynym dźwiękiem, rozchodzącym się po korytarzu, był dźwięk jej butów od mundurka szkolnego.

  Skręciła za korytarz, wpadając na klatkę piersiową kogoś, idącego w przeciwną stronę, niż ona. Już miała zamiar przeprosić, ale kiedy uniosła głowę, zdała sobie sprawę, że stojącą przed nią osobą, był nikt inny, jak Maddox.

  — Och — wymamrotała, krzywiąc się — to ty.

Maddox uniósł drwiąco kącik ust, wkładając ręce do kieszeni i nachylając lekko głowę w jej stronę. Założyła ramiona na piersi, wbijając lekko paznokcie w dłonie.

— Niemal się za tobą stęskniłem — wycedził. — Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś?

Uniosła brwi, uśmiechając się kpiąco.

— Nie, jakoś kompletnie mi to wyleciało z głowy — powiedziała. — Może mi przypomnisz?

— Naćpałaś mnie — rzucił ostro, podchodząc do niej jeszcze bliżej, a ona cofnęła się pod szafki. — Zapłacisz mi za to.

Przełknęła chęć wywrócenia wywrócenia oczami, nie chcąc go zbyt bardzo zdenerwować.

— Naprawdę?

Maddox zacisnął szczęki, zbliżając się do niej i przygważdżając swoim ciałem do szafki.

— To była przesada, Marfori — powiedział. — Wiesz w ogóle, co narobiłaś? Była tam cała moja rodzina, to było dla mnie ważne. Wiedziałaś o tym.

— Wiele rzeczy, które ty mi zrobiłeś też było przesadą — odpowiedziała, próbując go odepchnąć. — Za swoje czyny się płaci, Maddox. Pora to zrozumieć.

  — I co mi takiego niby zrobisz, co? Jesteś żałosna, Marfori. — Nachylił się bardziej w jej stronę. — Robisz to wszystko dlatego, że dalej mnie kochasz.

  Zmrużyła oczy, przełykając ślinę.

  — Kto powiedział, że kiedykolwiek cię kochałam, Creed? — W oczach Maddoxa zapłonął gniew, a Nirvana wiedziała, że igra z ogniem. Bo nie powinna była go denerwować. — Jesteś zbyt słaby na miłość.

Rule no. 1: don't fall in loveWhere stories live. Discover now