Rozdział 2 - Błysk

969 34 4
                                    

- Alex - usłyszałam nad uchem i już wiedziałam o co chodzi. Jęknęłam głośno prosząc w myślach o łaskę. - Za dwie godziny zaczynamy.

- Nie chcę - schowałam się bardziej w pościel, jednak po chwili poczułam jak coś chodzi po łóżku. Poderwałam się szybko do pozycji siedzącej, ale po pierzynie krzątał się tylko mały Pirat.

- To twój pierwszy dzień - przewróciłam oczami na słowa brata.

- Najchętniej zostałabym w domu - mruknęłam niezadowolona.

- Będzie dobrze - rzucił szybko i podszedł do drzwi. - Ruszaj się.

- Już - niezadowolona przytuliłam się do Pirata i po raz kolejny jęknęłam. Podeszłam do wieszaka z którego po długim namyśle zabrałam ze sobą białoniebieski sweter w paski i szerokie beżowe spodnie. Do tego dopasowałam czarne Conversy. Przejrzałam się w lustrze widząc jak w złym stanie byłam. Podkrążone oczy, zaschnięte usta, różowe policzki. Westchnęłam i w szybkim tempie umyłam włosy następnie wysuszyłam je. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż w którym właściwie zakryłam korektorem wory pod oczami, pomalowałam rzęsy i nałożyłam na usta carmex. Gotowa chwyciłam swój plecak z logiem Converse na dole i powolnym krokiem zeszłam na dolne piętro. W kuchni jak zwykle przez ostatnie dni Nathalie coś gotowała, Chase w salonie pracował przy swoim laptopie, a Tom spożywał już tosty przygotowane przez kobietę. Na myśl o nowej szkole straciłam jakikolwiek apetyt.

- O, Alexa, wyspałaś się? Jak się czujesz przed pierwszym dniem? - zmieszana spojrzałam na Nathalie.

- Nie mogłam spać, ale czuję się dobrze - odparłam, jednak skurcze w brzuchu mówiły co innego. Stres zjadał mnie coraz bardziej.

- Tom jedzie z tobą, nie martw się wszystko ci pokaże - jak na zawołanie Tom uniósł wzrok z wyświetlacza swojego czarnego iPhone'a.

- Jasne, nie masz czym się zamartwiać - puścił mi oczko i wrócił do zapewne odpisywania komuś w telefonie. Kiwnęłam głową i chwyciłam za jabłko w koszyczku na kuchennym stole.

- Kochanie, zrobiłam ci tosty - odparła kobieta i postawiła przede mną talerz z pieczywem.

- Dziękuje, ale wezmę jabłko, nie lubię tostów - skłamałam, a Tom spojrzał na mnie z wyszczerzonymi oczami.

- Nie lubisz tostów? - z żalem zapytał. - Każdy lubi tosty, ja je jem już od trzech lat i nie mam dość nasz kot miał nawet nazywać się toster, ale Pirat wygrał.

- Całe szczęście - skomentował z salonu cicho Chase, co rozbawiło resztę domowników.

- Było nazwać go łyżka - skomentowała jeszcze kobieta, a Tom zakrztusił się pieczywem. Nikt jednak nie reagował, a ten po chwili wybuchł śmiechem na cały dom.

- Codziennie to samo - pokręcił głową Chase i zabierając swój komputer pod pachą skierował się w stronę schodów. Obracając się jeszcze w naszą stronę skupił swój wzrok na mnie. - On tak zawsze, nie zwracaj na niego uwagi.

- Kochany jesteś tatulku - posłał mu buziaka Thomas i wstał. - Chodź myszko, jedziemy, zostaw już te tosty.

Wstałam ze swojego siedzenia i skierowałam się za bratem w stronę wyjścia.

- Miłego dnia! - krzyknęła jeszcze szybko Nathalie z kuchni, jednak nie odpowiadając jej udałam się w stronę samochodu. Wsiadłam na miejsce pasażera i ostatni raz zlustrowałam dom.

- Mysza, będzie dobrze - po raz kolejny Tom uśmiechnął się próbując dodać mi otuchy, jednak tym razem nawet to nie działało. W ciszy jechaliśmy po uliczkach Oakland, a ja w środku cała się telepałam.

Sinful KissesWhere stories live. Discover now