«17»

73 1 0
                                    

Wraz z Pawłem leżeliśmy na łóżku, Paweł nadal się źle czuł, było mi go szkoda, nie lubię gdy on cierpi. A teraz było widać, że naprawdę go bardzo mocno boli. Nie chciałem mu przypominać, że w poniedziałek jadę. Sam chciałbym o tym zapomnieć, i zostać w domu. Po obejrzeniu kilku odcinków ulubionego serialu Pawła, humor trochę mu się poprawił.

- Paweł, wstanę i pójdę ci po leki, okej? - powiedziałem, patrząc na niego.

- dobrze - odpowiedział i odsunął się na tyle bym mógł wstać.

Zszedłem do kuchni, i sięgnąłem po tabletki, wziąłem też szklankę wody. Blaze stanął koło mnie, widział że jestem nieco smutny, więc otarł się o moją nogę. Pobiegł za mną na górę. Podałem Pawłowi leki oraz wodę do popicia. Siadłem przy nim, przecierając oczy, może trochę za mocno bo trochę zabolało. Zobaczyłem tylko że Paweł połknął tabletkę i popił ją. Odłożył szklankę na stolik po swojej stronie, a ja przesunąłem się bliżej niego. Objąłem go mocno i powiedziałem ciche "kocham cię" brunet był bardzo zmęczony.

- Paweł, idziesz spać? Chociaż na chwilę się zdrzemnij proszę. Jesteś strasznie zmęczony.

- dobrze. - odparł, i położył się na boku.

Przytuliłem go mocno, i sam próbowałem zasnąć. Musnąłem bark Pawła i spojrzałem na jego zamknięte teraz oczy. Odczekałem jeszcze trochę, i wstałem, chciałem spakować rzeczy na tej wyjazd, żeby potem móc spędzić czas z brunetem. Poszedłem do mojej garderoby, by nie hałasować przy Pawle. Wyjąłem walizkę i spakowałem kilka koszulek, spodni, bieliznę i kilka bluz. Wziąłem kosmetyczkę i poszedłem do łazienki. Wybrałem jakieś moje kosmetyki, ale kilka zabrałem też od Pawła. Poszedłem znów do walizki i wrzuciłem  wszystko, stanąłem i zastanowiłem, czy coś jeszcze muszę wziąć. Zetknąłem na godzinę. Po 17 kurde, czyli jutro o tej godzinie będę w samolocie, a nie wiem czy Paweł będzie się dobrze czuł. I tak muszę tam wyjechać, czasem serio nie lubię pracy influ, ale z tego się utrzymuje więc muszę. Po za tym muszę mieć co nagrywać, i w ogóle. Wróciłem do Pawła i znów położyłem się koło niego, leżałem patrząc na niego i bawiąc się jego włosami. Sięgnąłem do kieszeni po telefon. Koło 20 Paweł obudził się.

- hej śpiochu, jak się czujesz?

- trochę źle. Minik ty idź się pakuj, jutro musisz wyjechać. - powiedział cicho, i spojrzał na mnie słabym, zmęczonym  wzrokiem.

- już to zrobiłem, a tobie idę po kolejne leki. I więcej nie dostaniesz bo mi je przedawkujesz.

- dziękuję.

Znów zszedłem, wziąłem leki i wróciłem na górę.

- masz. - podałem mu leki, które połknął. - położyć się z tobą?

- jeśli możesz, to proszę.

- oczywiście, że mogę. - odparłem i położyłem się koło Pawła, przytulając się do niego.

Złapałem jego rękę i spojrzałem na niego z współczuciem. Przeleżeliśmy do 21, gadając i oglądając serial, chciałem jeszcze poprawić humor Pawła, objąłem go i siadłem na nim, okej brzmi źle. Nasze dłonie były splecione, pochyliłem się i pocałowałem Pawła. Oddawał każdy ruch, a uśmiech szybko pojawił się na jego twarzy. Odsunąłem się trochę, i otworzyłem oczy, Paweł uśmiechnął się jeszcze szerzej, a chwilę później jego uśmiech był na moich ustach, które znów przybiłem do tych Pawła. Może pocałowanie go nie było czymś, co brzmiało jak coś co miało poprawić mu humor, ale jeśli zadziałało, to jest dobrze.
Zsunąłem się z niego i siadłem obok. Nadal patrząc w te jego mocno zielone tęczówki. I na te lekko różowe teraz policzki, które były uniesione w szczerym uśmiechu. Zapytałem go, co zrobić na kolację. W odpowiedzi usłyszałem, że to, co chcę.
Zastanowiłem się chwilę i poszedłem na dół, by zrobić kolację. Otworzyłem lodówkę, z nadzieją że będzie coś gotowego. Nie było. Nie miałem pomysłu, więc padło na tosty.

Tylko my DxPOù les histoires vivent. Découvrez maintenant