«13»

171 2 4
                                    

Szczerze, nie wiedziałem czy chcę tam podchodzić. Widziałem że Paweł się uśmiechał i śmiał, więc nie chciałem mu psuć zabawy. Stałem tak kilka minut czekając aż Paweł może mnie zobaczy. Jedna z dwójki dziewczyn była już po spożyciu dużej ilości alkoholu, więc nie do końca kontaktowała co się dzieje, chyba przez to też złapała Pawła za rękę. Brunet jeszcze był w miarę trzeźwy więc zabrał swoją dłoń i schował ją do kieszeni. Dziewczyna lekko się zdziwiła i zaczęła coś bałkotać do chłopaka. Jedyne co się domyślałem, to to że spytała czemu zabrał dłoń. Było głośno więc nie słyszałem jakoś dużo. Przybliżyłem się do tej trójki ale na tyle daleko aby mnie dalej nie widzieli. Może i było to nie w porządku ale nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu się martwiłem (i byłem zazdrosny). Usłyszałem odpowiedź Pawła, powiedział że ma chłopaka i nie może tak robić. Uśmiechnąłem się samoistnie, chłopak wstał od barku i skierował w stronę gdzie mnie zostawił. Może nie potrzebnie ale bałem się jego reakcji. Szukał mnie wzrokiem, obrócił w moją stronę, a ja uśmiechnąłem głupio. Podszedłem do niego i powiedziałem a bardziej wykrzyczałem bo było naprawdę głośno, że pogadamy jak wrócimy.

- coś się stało?

- nie. A teraz chodź - znów pociągnąłem Pawła za sobą i uśmiechnąłem do niego.

Dwie godziny później. Tańczyliśmy, śmialiśmy, trochę piliśmy, tylko trochę. A raczej ja trochę. Brunet wypił o jednego drinka za dużo. Kocham go ale nie chciałem żeby jutro mi umierał przez ból głowy. Zabrałem go na bok i delikatnie przybiłem do ściany, i pomimo jak to brzmi to nie chciałem nic robić. Tylko spytać, czy już idziemy.

- Paweł? Ty w ogóle rozumiesz?

- taks- wybełkotał, po czym wiedziałem że już pora stąd wychodzić.

- idziemy?

- nieee. Proszę.

- Paweł jesteś pijany, i jutro będziesz umierał.

- ja pijany nue jestem.

- no widzę właśnie, chodźmy naprawdę - już bardziej prosiłem niż mówiłem.

- a może ty p-pójdziesz sam?

- nie zostawię cię samego w takim stanie, naprawdę już chodźmy.

- no dobra.

- dziękuję - pokierowałem się do przodu, a bardziej to nas, bo Pawła musiałem trzymać za rękę i co chwilę patrzeć czy napewno wszystko okej.

Kilka minut później wyszliśmy z klubu, bo ludzie nie ułatwiali wyjścia. Paweł szedł za mną a ja co chwilę obracałem się by sprawdzić czy on w ogóle za mną idzie, i czy daje radę. Szliśmy już z dziesięć minut a byliśmy jeszcze dość blisko klubu.

- chodź - położyłem rękę na plecach Pawła i szedłem teraz przy nim.

Po kilkudziesięciu minutach byliśmy pod hotelem, weszliśmy do pokoju. Paweł szybko znalazł się na łóżku, chyba nie przeszkadzało mu że jest w butach i ubrany w rzeczy w których ciężko by mu się spało, podszedłem do łóżka i usiadłem na jego brzegu.

- przebierz się.

- nie chce mi się.

- Paweł nie zaśniesz w tym, masz buty i kurtkę. Idioto mój, proszę się przebierz.

- no czemuu. Ty mnie rozbierz. - "co kurwa?" To jedyne co pomyślałem gdy Paweł się odezwał, spojrzałem na niego pytająco.

- nie ma szans. Wstawaj i idź się przebierz, i umyj - poprosiłem. Starszy wstał i skierował się do łazienki bez słowa.

Tylko my DxPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz