Rozdział 21

3.2K 250 29
                                    


Dziesięć minut później będący w wyraźnie lepszym humorze Theo puścił na moją prośbę przebój Shake It Off Taylor Swift i stanął na środku pomieszczenia.

- Zgodnie z umową: pięćdziesiąt pompek bez chwili przerwy i mogę ci zadać jedno dowolne pytanie.

- Zgoda, ale ja też chcę mieć szansę na rewanż.

- Nie ma problemu. Chętnie odpowiem na twoje pytanie, jeśli zrobisz tyle samo pompek.

- Żartujesz, prawda? - Zmrużyłam oczy.

- Takie mamy czasy, panno Richwood. - Uśmiechnął się wymownie. - Wy, kobiety, żądacie równouprawnienia, ale tylko w wygodnych dla was kwestiach.

- Nic nie poradzę na to, że natura obdarzyła cię większą siłą fizyczną - zauważyłam. - Mogę zrobić pięćdziesiąt przysiadów. Co ty na to?

- Nie podoba mi się to, ale co ja, podrzędny robol, mogę tu mieć do gadania? - Theo wzruszył ramionami, a następnie przykucnął i przyłożył dłonie do podłogi. Nie mogłam uwierzyć, z jaką łatwością przyszło mu zrobienie pięćdziesięciu pompek. Gdybym wiedziała, że był tak wysportowany, zasugerowałabym drugie tyle. - A zatem czas na pytanie - powiedział z uśmiechem satysfakcji na twarzy.

- Mam się bać?

- To zależy... Liczę na szczerą odpowiedź.

- Okej, to co chcesz wiedzieć? - Oddech momentalnie mi przyspieszył i poczułam rozchodzące się po ciele ciepło.

- Dlaczego przyleciałaś tu niemal od razu po poznaniu prawdy na temat swojego pochodzenia? Sam pewnie miesiącami wychodziłbym z szoku i zastanawiał się, co robić. Tymczasem ty już po tygodniu spacerowałaś sobie po ogrodzie ze stryjem-miliarderem. Czy aż tak podekscytowała cię perspektywa odziedziczenia majątku Richwooda?

- Zadałeś dwa pytania - odpowiedziałam.

- Okej, zignoruj sugestię, że skoczyłaś na kasę. To znaczy, może tak było, ale chcę to usłyszeć od ciebie. Co zatem skłoniło cię do tak szybkiego przylotu?

Czułam, że nie powinnam okłamywać Theo i ryzykować, że znów odgrodzi się ode mnie murem. Postanowiłam więc powiedzieć mu całą prawdę:

- Po przeczytaniu listu od stryja przeżyłam szok. Nagle całe moje zwyczajne, uporządkowane życie runęło do góry nogami. Na szczęście mogłam liczyć na wsparcie przyjaciół i rodziców, którzy latami przygotowywali się na ten moment. Gdyby nie oni, pewnie do teraz leżałabym w łóżku i płakała.

- Mam rozumieć, że to bliscy postawili cię na nogi i namówili do odwiedzenia stryja?

- Niezupełnie. Chciałam poznać Richwooda i dowiedzieć się czegoś o moich biologicznych rodzicach. Nie byłam jednak gotowa na przylot do Kalifornii.

- A jednak to zrobiłaś...

- Musiałam. - Zamknęłam oczy i nabrałam powietrza w płuca. A potem opowiedziałam Theo o rozstaniu z chłopakiem, któremu oddałam całe swoje serce. - Myślałam, że Shane to ten jedyny. Wiem, byłam naiwna, ale kiedyś przeczytałam gdzieś, że pierwsza miłość prawie zawsze taka jest. Doświadczamy obcych nam emocji i nie do końca wiemy, jak sobie z nimi radzić. - Napiłam się wody.

- Trudno się z tym nie zgodzić... - powiedział w międzyczasie Theo.

- Przez rok ignorowałam wady Shane'a i wmawiałam sobie, że się zmieni - kontynuowałam. - Najbardziej jednak żałuję, że nie słuchałam przyjaciół, którzy przecież zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej. Uczucie do Shane'a kompletnie mnie zaślepiło. A później zobaczyłam go z inną dziewczyną i zgasłam... Nigdy nie czułam się tak bezwartościowa. To był nasz koniec. Największy żal mam jednak do niego o to, że zrujnował mi osiemnastkę.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz