Rozdział 34

2.1K 140 12
                                    


Po otwarciu oczu spostrzegłam stojącego za barem i machającego do mnie brodacza w białej koszuli.

– Halo! Słyszysz mnie? Laska, co z tobą?

– Ja... – Rozejrzałam się dookoła, starając się sobie przypomnieć, gdzie byłam.

– Zamawiasz coś? Przez ciebie robi się kolejka.

– Eee... Nie, ja... Przepra... – urwałam, po czym odeszłam na bok i przetarłam oczy. Co się ze mną działo? Dlaczego tak dziwnie się czułam? Niby wciąż przebywałam na imprezie przy basenie, ale z drugiej strony myślami znajdowałam się zupełnie gdzieś indziej. Nie wiedziałam jednak, gdzie... A jakby tego było mało, potwornie kręciło mi się w głowie.

– Jasmine! – wybrzmiał znajomy głos. Gdy wyostrzyłam wzrok, ujrzałam zmierzającego ku mnie Raya. – Tu jesteś, księżniczko.

– Ray... Dziwnie się czuję. Wracajmy do domu – powiedziałam, drżąc z zimna, choć temperatura na zewnątrz musiała wynosić z osiemdziesiąt stopni Fahrenheita.

– Jeszcze jeden taniec... Proszę. – Próbował się do mnie zbliżyć, ale odepchnęłam go, gdy zauważyłam pod jego nosem biały ślad po kokainie.

– MIAŁEŚ SIĘ PILNOWAĆ! – warknęłam na niego, a wtedy on zawiesił się na mnie i zaczął całować w szyję. – PRZESTAŃ!

– Jesteś taka niedostępna... Podoba mi się to. – Coraz śmielej się do mnie dobierał. Tymczasem tłum wokół nas energicznie tańczył do utworu Do It To It ARCAZE i Cherish.

– RAY! – Popchnęłam go tak mocno, że stracił równowagę i upadł na plecy. – Cholera, wszystko okej? – Uklękłam przy nim, a wtedy on spojrzał mi w oczy i szeroko się uśmiechnął.

– Jesteś idealna... Zostaniesz moją królową?

– Jesteś naćpany. Wstawaj. Musimy wracać – powiedziałam stanowczo, czując, że ponownie odpływam. – RAY!

– Tylko ty i ja... w wielkim zamku. Dam ci wszystko, czego zapragniesz...

– Wracamy do limuzyny! – Ciągnęłam go za rękę, ale był zbyt ciężki, bym zdołała go podnieść. A może to ja z każdą sekundą słabłam? Co się ze mną działo? Czy Ray dosypał mi czegoś do drinka? Nie, to niemożliwe... Nie zrobiłby mi tego... Przecież wiedział, że Richwood by mu tego nie darował. – No wstań wreszcie!

– Najpierw mnie pocałuj... – Jego głos brzmiał jak dobiegające z oddali echo, a twarz stopniowo rozmazywała mi się przed oczami.

– Ray, ja...

– Pocałuj mnie, Jasmine... Tak bardzo tego pragnę...

*

Ocknęłam się na rozłożonym na trawie kocu. Obok mnie siedział Ray, który dopijał zawartość czerwonego kubka.

– Gdy już weźmiemy ślub, przeprowadzimy się do willi na Hawajach i przez rok będziemy się wygrzewali na prywatnej plaży.

– Proszę cię – prychnęłam. – Powiedziałam ci wyraźnie, że nie będę twoją kolejną zdobyczą.

– Codziennie będę cię rozpieszczał drogimi prezentami, byś nie zapomniała, że jesteś moją królową. A gdy już nam się znudzą Hawaje, wybierzemy się na wycieczkę dookoła świata. Będziemy nocowali w najdroższych hotelach, bo zasługujesz na wszystko, co najlepsze.

– Możesz już skończyć? – syknęłam. – Nie interesują mnie drogie prezenty, zagraniczne podróże, luksusowe życie. Dlaczego więc wciąż o mnie zabiegasz?

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Where stories live. Discover now