- Szczerze mówiąc, nie obchodzą mnie pieniądze Richwooda - wyznałam. - Polubiłam go, ale nie wiem, czy chcę być częścią jego życia. Po dzisiejszym wieczorze mam jeszcze więcej wątpliwości...

- Aż tak nie przypadło ci do gustu towarzystwo bogatych starszych panów? - zaśmiał się Casper.

- Bardziej mam na myśli to, że minęło tak mało czasu, a ja już jestem zmęczona tym światem. Nie lubię przepychu, zgiełku i ciągłego obcowania z ludźmi.

- Jak na introwertyczkę radzisz sobie całkiem nieźle - zauważył Casper.

- Nie masz pojęcia, ile mnie to kosztuje. Chwilami mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego przez resztę dnia. Uznałam jednak, że wytrzymam dla dobra swojej relacji ze stryjem, który wydaje się naprawdę w porządku. Nie wiem jednak, jak długo dam radę wcielać się w rolę...

- Teraz też to robisz? - spytał cicho Casper. - Tylko bądź szczera... Czy prawdziwa Jasmine przyjechałaby tu z zupełnie obcym facetem, a potem zwierzała mu się z rozterek?

Przez dłuższą chwilę milczałam, wpatrując się w spowity mrokiem ocean. W końcu odrzekłam:

- Prawdziwa Jasmine docenia towarzystwo poczciwych ludzi, a za takiego cię wzięłam. I to mimo, że poruszasz się superdrogim Ferrari i mieszkasz w nowoczesnym domu tuż przy plaży.

- Miło z twojej strony... - Casper położył mi na sekundę dłoń na ramieniu. Tyle czasu wystarczyło jednak, by przeszyły mnie silne dreszcze.

- Powinniśmy już wracać. Oby Celeste i twój tata nie zorientowali się, że mnie nie ma...

- O ojca akurat się nie martwię. Pewnie myśli już tylko o tym, by wlać w siebie kolejną butelkę whisky - odrzekł z nutą goryczy w głosie Casper. - Na pewno nie chcesz się przespacerować do tamtego wzgórza? Dojście tam i powrót powinny nam zająć góra pół godziny.

- Chętnie, ale może innym razem. Naprawdę wolałabym już wrócić.

- Jasne. Rozumiem.

*

W drodze powrotnej Casper wypytywał mnie o ulubione wspomnienia z dzieciństwa. Sam przyznał, że nie miał ich zbyt wielu.

- Prawda jest taka, że rodzice rzadko spędzali czas ze mną i Terrym. Ojciec pracował od rana do nocy, a mama-modelka nieustannie podróżowała po świecie. Zajmowały się więc nami nianie, które rodzice wymieniali co kilka miesięcy. Nie dawali nam nawet szansy, żebyśmy się do nich przywiązali. Najlepiej wspominam zatem chwile, w których jako rodzina naprawdę byliśmy razem. I nie mam tu na myśli tylko fizycznej obecności rodziców.

- Jesteś pełny sprzeczności, wiesz?

Casper na moment przeniósł na mnie wzrok.

- Tak uważasz? - spytał, delikatnie się uśmiechając.

- Ewidentnie myślisz to co brat, ale w odróżnieniu od niego nie podążasz własną drogą. Robisz za to wszystko, czego oczekuje od ciebie ojciec.

- Tak jak mówiłem: szanuję go za to, czego dokonał. Chcę wierzyć, że budował firmę również z myślą o mnie i Terrym, dlatego zamierzam się zatroszczyć o to, by po jego przejściu na emeryturę firma pozostała w rodzinie.

- Twój tata nie wygląda na kogoś, komu spieszno do emerytury - zauważyłam. Miałam też ochotę go spytać, czy naprawdę chce poświęcić najlepsze lata życia na tańczenie tak, jak zagra mu ojciec. Uznałam jednak, że powiedziałam już wystarczająco dużo, zważywszy na to, iż znaliśmy się raptem parę godzin. - Padam z nóg. To był długi dzień... Marzę już tylko o tym, by wziąć prysznic i wskoczyć do łóżka.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Where stories live. Discover now