ROZDZIAŁ 5 - Obojętnie

198 14 0
                                    

Byłam w swoim biurze w pracy.

Poranek poświęciłam na walkę z przytłaczającym pragnieniem, jakie wywołała obietnica zobaczenia Hop'a tej nocy i stworzyłam plan, aby po wprowadzeniu go w życie, go uniknąć.

Dlatego nie wisiałam w domu ani u Tyry, nie wychodziłam na pedicure ani nie robiłam niczego, co normalnie robiłam w sobotę.

Kupiłam dużą kanapkę, paczkę chipsów, sześciopak dietetycznego wiśniowego 7Up i ogromne ciastko z kawałkami czekolady i poszłam do mojego biura w centrum Denver. Wybrałam swoje biuro jako schronienie przed burzą, ponieważ miałam ścisłą zasadę, że nie pracuję w weekendy. Moje wieczory w tygodniu mogły kończyć się o dziewiątej, dziesiątej, a nawet dziesiątej trzydzieści, ale weekendy należały do mnie, więc nikt by nie pomyślał, że tam będę. Wybrałam też swoje biuro, ponieważ miało dobry system zabezpieczeń, taki, w którym było można uzbroić drzwi, ale poruszać się po biurach bez potknięcia się o niego.

Innymi słowy, nikt nie mógłby włamać się do mojego sanktuarium bez mojej wiedzy.

Spakowałam też torbę i dokonałam rezerwacji w hotelu Monaco na dwie noce. Zawsze chciałam tam się zatrzymać, mimo że znajdowało się w tym samym mieście, w którym mieszkałam. Często myślałam o zarezerwowaniu weekendu; ucieczce, nie robieniu nic poza pobytem w fajnym hotelu w sercu pięknego miasta i po prostu wegetowaniem. Po prostu nigdy nie znalazłam czasu.

Aby uciec od Hop'a, zdecydowałam, że ten czas nadszedł.

Więc moja torba podróżna leżała na podłodze obok kanapy w moim biurze i widziałam pozytywną stronę tej sytuacji.

Wzięłam swoją szansę na hotel Monaco i byłam w biurze przez pięć godzin. Pięć godzin bez dzwonienia telefonu, przychodzących e-maili ani żadnego z dziesięciu pracowników wchodzących do mojego biura. Oznaczało to, że musiałam robić rzeczy, których nigdy nie robiłam, na przykład wyczyścić skrzynkę odbiorczą poczty e-mail, posprzątać biurko, uporządkować akta i skoncentrować się na pracy bez rozpraszania uwagi. Oznaczało to również, że w ciągu tych pięciu godzin wykonałam dziesięć godzin pracy i nie tylko przygotowałam moje biurko zorganizowane na poniedziałek, ale jeszcze zrobiłam to przed czasem. Myślałam, że to było wspaniałe. Pierwszy ślad bajeczności, jaki miałam od tygodni.

Nie, od miesięcy.

Nie, od lat.

I to była myśl, którą miałam, gdy usłyszałam dźwięk ostrzegawczy systemu bezpieczeństwa, który powiedział, że drzwi zostały otwarte i mam minutę na wpisanie kodu lub połączenie idzie do Dyspozytorni.

Moje ciało szarpnęło się, moje oczy powędrowały na ścianę ze szkła, która wyglądała na wnętrze biura i otworzyłam usta. Hop, w cudownie spłowiałych dżinsach, w czarnych motocyklowych butach, z czarną skórzaną kurtką, włosami opadającymi kusząco na twarz i nieogoloną od tamtego ranka szczęką, był w moim gabinecie. Niósł białą plastikową torbę, która wyglądała, jakby zawierała pojemniki z chińskim jedzeniem.

Był także z rdzennym Amerykaninem, który miał wspaniałe, lśniące czarne włosy związane w kucyk na karku. Facet stał przy mojej piszczącej konsoli bezpieczeństwa.

Moje stopy same z siebie odsunęły fotel, moje ciało wyprostowało się i, sztywno jak kłoda, przeszłam przez moje biuro, aby zatrzymać się tuż za drzwiami.

Hop obserwował, jak to robię. Kiedy przestałam, zawołał od niechcenia - „Hej, mała".

Wpatrywałam się w niego, a potem moje oczy powędrowały do rdzennego Amerykanina, który pracował przy przewodach, które wyciągnął z mojej konsoli. Pikanie ustało. Wykręcił szyję i obejrzał mnie, po czym wycelował we mnie powolny, gówniany, niewiarygodnie seksowny uśmiech.

Masz w sobie ogieńOnde histórias criam vida. Descubra agora