Kiyota szedł uliczką parku, słuchając muzyki. Po chwili zauważył dwie dobrze mu znajome sylwetki i...jedna nieznajoma. Zobaczył, że jedna z sylwetek zaczęła do niego wesoło machać. Westchnął i podszedł do trójki nastolatków.
- Yo! Kiyoś! - zawołał jeden z nich.
- Nie nazywaj mnie tak Mikey! - odpowiedział wkurzony.
- Teraz już wiesz jak to jest.- powiedział chłopak z tatuażem smoka na skroni.
- O kurwa, ty żyjesz.- powiedział Kiyota, udając zdziwionego, za co dostał kuksańca w ramię. Po chwili spojrzał na nastolatka, którego nie znał.
- Kto ty?- zapytał oschle, na co ten się lekko przestraszył.
- T-takemichi Hanagaki..- powiedział.
- Mhm. Kiyota Baji. Po prostu Kiyota. - odparł.
- Kiyota Baji... Muszę się o niego zapytać Naoto..- pomyślał Takemichi.
- I czego jesteś tak debilnie ubrany, jak jakiś jebany dziad z tureckiego serialu. - powiedział Kiyota patrząc się z zażenowaniem na chłopaka. Draken i Mikey, zamiast pocieszyć przyjaciela, zaczęli się z niego śmiać.
--------------------------------------------------------------------
Kiyota siedział na łóżku patrząc na pustą kartkę stojącą na sztaludze. Wziął do ręki pędzel wcześniej zamoczony delikatnie w szarej farbie i przyłożył do kartki na odległość centymetra. Nie wiedział co namalować. Spojrzał na breloczek kota, który trzymał w ręce. Mimo iż jego brat miał urodziny dopiero tydzień to wolał kupić wcześniej.
+++++
W tym samym czasie rozpoczęło się zebranie Toman.
- Teraz oficjalnie mianujemy nowego kapitana 3 oddziału! - krzyknął Draken. Nikt nie wiedział o kogo chodzi więc zaczęły się przypuszczające szepty. Panowała pytająca, ale napięta atmosfera.
- Kapitan 3 oddziału. Wystąp! - zawołał po chwili przywódca.
- Idziemy. - powiedział ktoś zza tłumu, przerywając szepty.
- Tak jest! - przez tłum zaczęła przedzierać się dwójka chłopaków. Jeden wyższy, dobrze zbudowany a drugi niski i chudy.
- Chyba już gdzieś go widziałem..- pomyślał Takemichi, gdy niższy przeszedł obok niego. Niższy stanął (tak z) 2 metry od dowódcy i po chwili.... usiadł, ale tyłem. Tym gestem wywołał niezadowolenie a wręcz wkurwienie innych członków gangu. Momentalnie rozległy się obelgi w jego stronę.
- Słuchajcie niedojebańce! Osoba siedząca za mną to nowy kapitan 3 oddziału! Kisaki Tetta! - wydarł się wyższy z przybyłych. Takemichiemu momentalnie stanęło serce.
- Widziałem już go! - zawołał ktoś z tłumu.
- To nie typo z Moebiusa?- zapytał ktoś inny.
- Po chuj nam typ z Moebiusa! - po chwili rozległy się krzyki, że ma stąd wypierdalać.
- Jeżeli ktoś ma problem do decyzje Mikeya to wystąp! - wydarł się Draken a reszta natychmiastowo ucichła.
- Niedługo zmierzymy się z Walhallą. Moebius to dzieciaki w porównaniu do nich. Kisaki dowodził w Moebiusie chłopakami w naszym wieku, więc może nam się przydać. - powiedział poważnym tonem Mikey. Po chwili ciszy odwrócił się i zaczął odchodzić w stronę świątyni.
- Dowódco! - Kisaki wstał i podszedł na parę metrów bliżej do Mikeya.
- Bardzo dziękuję.- powiedział. Po odpowiedzi Mikeya, która brzmiał ,,Pewnie'' podszedł do niego typ, który z nim przyszedł.
- Wracamy. - powiedział oschle Kisaki. Gdy ten się odwrócił, dostał z pięści w twarz od.... Takemichiego.
- Co ty odpierdalasz Takemisiek?! - krzyknął Draken.
- Coś ty kurwa za jeden?! - krzyknął wysoki przydupas Kisakiego. Dopiero po chwili chłopak zdał sobie sprawę z tego co odwalił. Podeszła do niego reszta kapitanów Toman oczywiście wkurwieni.
- T-to nie tak, chłopaki! J-ja tylko...- próbował się bronić.
- No, co tam? - kapitanowie usłyszeli dobrze im znajomy głos.
- Nieźle się bawicie! -
- Baji..? - zdziwił się Mitsuya.
- Baji.... K-kiyota-kun..?! - pomyślał Takemichi, ale gdy spojrzał na osobę wiedział, że to nie Kiyota. Baji ruszył z pięciami na chłopaka, już miał zadać kolejny cios, ale powstrzymał go Mitsuya.
- Odpuść Baji.-
- Puszczaj, Mitsuya. Bo zajebie. - Baji wyswobodził się z uchwytu Mitsuyi.
- Mikey! - zawołał.
- Co tutaj robisz, Baji? Zabroniłem ci przychodzić po ostatnim konflikcie.- odparł.
- Tak jakoś wyszło, że wjebałem temu dzieciakowi.-
- Wyrzucisz mnie w końcu za zepsucie twojego zajebistego zebrania?-
- Baji..?- szepnął do siebie Mikey.
- Przechodzę do Walhalli.- powiedział poważnym tonem Baji.
- Nie chcecie tu takiego szkodnika, nie?- chłopak odwrócił się i zaczął zmierzać w stronę z której przyszedł.
- Baji! - krzyknął Mikey.
- Daruj sobie. Od dziś były kapitan oddziału 1. Keisuke Baji, jest oficjalnie wrogiem Toman! - powiedział i poszedł w swoją stronę.
- Toman się sypie.- powiedział do siebie Kisaki zakładając okulary.
- Oi. Takemisiu. W twarz czy w brzuch? Osobiście doradzam twarz. - zapytał podchodząc do chłopaka.
- M-może w brzuch..- odarł i dostał w twarz.
- Napiąłeś brzuch nie? He he. - chłopak już tego nie usłyszał, bo odleciał.
+++++
- Obudziłeś się w końcu Takemichi! - powiedział Mikey, gdy zobaczył że Takemichi się obudził.
- Mikey-kun? - Takemichi był wyraźnie zdziwiony.
- Nie lubisz Kisakiego, nie? - zapytał przyjaznym tonem.
- Co? Ja no..-
- Wiesz, poszerzanie gangu to trudna sprawa. Jedni przychodzą a inni odchodzą.- powiedział Mikey. Zapanowała między nimi cisza.
- Mam do ciebie prośbę Takemisiu.-
- Jasne.-
- Jest gość, którego znam od dzieciaka. Nie byliśmy bliskimi kumplami, po prostu mieszkaliśmy obok siebie. -
- Ciągle chciał się ze mną bić więc cały czas spuszczałem mu lanie, a jego młodszy brat wyzywał go, że jest idiotą. -
- Wzywał cię na solo? Musiał być serio trochę szurnięty..-
- Ano. To ten gość który ci przywalił.-
- Akurat dwóch mi przywaliło. Który to? - zapytał Takemichi.
-------------------------------------------------------------
Smerfastycznie.
Alex
YOU ARE READING
//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OC
Action⚠postacie z Tokyo Revengers nie należą do mnie tylko do Kena Wakui'ego. Mój jest tylko OC⚠