•Is this what i wanted?•

72 6 18
                                    

,,Kocham cię Kei... i przepraszam.''

=================================

Kobieta wbiegła na szpitalny korytarz. Zobaczyła siedzącego starszego syna w poczekalni przed salą operacyjną.

- Od godziny go operują. - powiedział Mikey, siedząc obok przyjaciela. Kobieta osunęła się na krzesło. Po około 30 minutach stresu wyszedł lekarz. Wszyscy natychmiastowo wstali.

- Stracił bardzo dużo krwi. Będzie żył.- powiedział z ulgą lekarz. Na tą wiadomość wszyscy odetchnęli.

- Pójdę dać znać reszcie.- powiedział Mikey.

- Czekaj.. Sprowadziłeś tu całe Toman?! - zdziwił się Baji.

- Nom.- odparł jak gdyby nigdy nic i poszedł. Keisuke podszedł do kobiety.

- To moja wina, mamo. Kiyota próbował mnie chronić...- powiedział cicho. Kobieta przytuliła go.

- Cieszmy się tym, że Kiyota żyje.- szepnęła kobieta i z jej oczy zaczęły lecieć łzy.

- Mówiłem, że sobie poradzi.- szepnął Mikey z ulgą, stojąc za ścianą.

                          ++++++

Nazajutrz Keisuke wybrał się po śniadaniu do brata. Wszedł do sali, gdzie leżał Kiyota. Postawił siatkę na szafce obok łóżka i usiadł.

- Mama mówiła, że jeśli będę do ciebie gadać to do nas wrócisz. - powiedział chwytając go za dłoń i ocieplając ją. Zaczął mu opowiadać co się działo i jaka jest sytuacja w Toman.

- Mama się martwi, ja i reszta też.- powiedział ciszej.

- Jesteś idiotą. Dlaczego to zrobiłeś co? - zapytał cicho.

- Hah. Zawsze taki byłeś... stawiałeś dobro innych na pierwszym miejscu, mimo że sam czułeś się źle.. -

- Dlaczego obroniłeś taką osobę jak ja? Dobrze wiesz, jaką gównianą osobą jestem, ale mimo to i tak się do mnie uśmiechałeś... - dodał. Kiyota był strasznie blady, gdyby nie dźwięki wydawane przez maszynę mierzącą akcje serca, mógłby przysiąc, że jego brat jest martwy.

- Znowu jesteś w szpitalu... tak samo jak wtedy.. - Keisuke przypomniał sobie moment w, którym zobaczył Kiyote z przebitym okiem. Czuł się wtedy tak samo. Nie zdołał go ochronić. To wszystko była jego wina, gdyby był przy nim nic by się nie stało. Gdyby... pozwolił mu odejść z Toman to nic by się nie stało.

- Kurwa.. - powiedział do siebie cicho. Po 4 godzinach siedzenia w jednym miejscu, usłyszał krzyki na korytarzu. Wyszedł i zobaczył... Mikeya, którego trzymał Draken żeby nie rzucił się na lekarza. Gdy zobaczyli Keisuke Mikey krzyknął : ,,Widzi Pan, mówiłem że jesteśmy tutaj z nim''!!. Lekarz w końcu wpuścił chłopaków.

- Co wy tu kurwa robicie?! - krzyknął Baji gdy weszli do sali.

- Zaaamknij się, bo Kiyote obudzisz. - ziewnął Mikey.

- On jest w śpiączce. - odpowiedział oschle.

- Co nie znaczy, że nie potrzebuje towarzystwa! - powiedział Mikey rozwalając się na krześle. Siedzieli tak jeszcze z trzy godziny, wykłócając się o durne rzeczy. Przerwała im kobieta.

- Dzień Dobry. - powiedzieli równo Mikey i Draken.

- My już w zasadzie wychodzimy. - dodał Draken i wziął oburzonego Mikeya za drzwi.

- Przyniosłam ci coś do jedzenia, prawie cały dzień tu siedzisz. - kobieta uśmiechnęła się delikatnie.

- Jeśli chcesz możesz przychodzić do niego z przyjaciółmi, na pewno się cieszy. - powiedziała. Resztę dnia spędzili siedząc przy Kiyocie. Gdy zrobiło się już późno poszli do domu. Keisuke od razu po powrocie poszedł do swojego pokoju.

------------------------------------------------------------

Słyszałem wszystko nie wyraźnie. Jedyne co pamiętam to krzyki, ale znajome. Dziwnie znajome. Czułem się jakbym leżał na dnie studni gdzie czekałem aż tylko zapadnie cisza. Po chwili zapadła. Cisza była przyjemna. Byłem tam tylko ja, sam w ciemnej otchłani. Przez pierwsze... W sumie nie wiedziałem ile czasu dokładnie minęło, ale było przyjemnie. Później było dziwniej.... Zacząłem czuć coś dziwnego, ale....czym są w ogóle uczucia? Dlaczego czuję? Co czuję?  Sam już nie wiem...Tutaj jest tak przyjemnie tak cicho. Jednak czy to jest to czego naprawdę chciałem...?

.

.

.

.

.

.

.


.

.

.

.

.

Nie... tak naprawdę nigdy nie chciałem umrzeć... nigdy nie chciałem być sam..

.

.

Przepraszam...

------------------------------------------------------------

Minęły kolejne 2 dni a Kiyota wciąż był w śpiączce. Keisuke przychodził do niego codziennie. Jednego dnia przyszedł Chifuyu. Raz był też Mitsuya i Hakkai. Od czasu wypadku nikt nie miał kontaktu z Kazutorą. To dziś przypadały urodziny Keisuke. Chłopak patrzył się na bladego brata podpiętego do maszyn. Chwycił go delikatnie za rękę do której była podpięta kroplówka.


-----------------------------------------------------------------------

NIE JEDZCIE MNIE ŻE KRÓTSZY PLS. Weny za brakło no. Obiecuje że następny będzie dłuższy.😘

Następny będzie w poniedziałek albo jak się wyrobie to w niedzielę.

Pierwszy zamysł tego rozdziału to miały być halucyny Kiyoty XD. (@actually_gabi zrobię Pehyana żyrafę w innym rozdziale, tak?)

P.S : Ma ktoś bezpieczne sposoby na odetkanie ucha? MAM TEGO DOSYĆ NO 😭

Alex

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCWhere stories live. Discover now