•He is unemotional•

141 6 3
                                    

W pokoju rozległ się znienawidzony dźwięk budzika. Chłopak tylko walnął w budzik ręką, by go wyłączyć i już miał zamiar wrócić do przerwanej czynności, ale jego mama oczywiście mu przeszkodziła.

- Kiyota!! Wstawaj do cholery!- usłyszał zza ściany. Chłopak tylko przeklął w duchu i wstał powolnie z łóżka. Udał się do kuchni, zakładając opaskę na lewe oko. Matka czekała na niego ze śniadaniem.

- Zjesz Kiyota? - zapytała.

- Nie. Zjem w szkole.- powiedział i wziął pudełko z wcześniej przyszykowanym przez jego matkę Bento. Rozejrzał się jeszcze tylko po kuchni wywnioskowując, że jego brata już nie ma. Kiyota udał się do łazienki. Po około 7 minutach wyszedł z niej ubrany już w mundurek szkolny. Wziął plecak który zarzucił na jedno ramię i wyszedł.

                           +++++++

Kiyota wyjął z plecaka małą mp4 i słuchawki. Włączył jakąś losową piosenkę, byleby tylko czegoś słuchać. Chciał, żeby już ten dzień się skończył i mógłby się położyć. Miał też cichą nadzieję, że nie spotka swojego brata ani Chifuyu. Zatopił się w myślach i nie zauważył, że doszedł już do szkoły. Wszedł do budynku powolnym krokiem, przebrał buty i udał się do sali. Był wyjątkowo wcześnie i były tylko trzy osoby więc usiadł na swoim miejscu. Po paru minutach zaczęło przychodzić więcej osób. Miał to kompletnie w dupie i znowu skupił się na muzyce w słuchawkach. Tę czynność musiał przerwać oczywiście dzwonek na lekcje, oznajmiając zaczęcie najgorszej lekcji na świecie czyli historii (to moja opina #jebachistorie). Kiyota schował słuchawki wraz z emp4 do plecaka i wyjął książki do znienawidzonego przedmiotu.

- Testy poszły wam gorzej, niż myślałem. - powiedział wyniosłym tonem nauczyciel i zaczął je rozdawać. Po minach innych uczniów Kiyota wywnioskował, że poszło im chujowo.

- Gratuluje Kiyota, jeden z wyższych wyników.- powiedział gdy dotarł do Kiyoty. Po klasie oczywiście rozległy się szepty. Po chwili rozległ się go krzyk nauczyciela, żeby reszta klasy się uspokoiła.

- Będziecie robić projekt w parach na temat wybranego wydarzenia historycznego, który jest w podręczniku. Ja będę was dobierał w pary. - na drugie zdanie uczniowie zaczęli stękać a nauczyciel tylko, machnął na to ręką i wyjął dziennik. Każda osoba liczyła na parę z Kiyotą, bo był z prawie wszystkich przedmiotów najlepszy w klasie. Dziewczyny liczyły tylko dlatego, że był jednym z tych przystojniejszych chłopaków w szkole.

- To tak.....- nauczyciel zaczął wymieniać, kto z kim robi projekt. Kiyote mało to obchodziło, bardziej wolał myśleć jak przeżyć dzisiejsze zebranie pierwszej dywizji. 

- ...Kiyota i Chifuyu, Arima i...- gdy Chifuyu usłyszał, że musi robić z nim to, lekko mówiąc się załamał. Nie, nie nienawidził Kiyoty tylko uważał że jest.....dziwny. Znaczy, był bratem jego najlepszego przyjaciela, ale... Nigdy, (bynajmniej przy nim) się nie uśmiechnął czy jakkolwiek emocjonalnie zareagował. Rozumiał to że każdy w inny sposób wyraża emocje, ale żeby wogule ich nie okazywać? No to już nie wiadomo co z nim nie tak. Nie dość, że tak dużo się uczy to jeszcze jest w gangu. Niby taki perfekcyjny, a jednak nie. Był nawet w ,,jego" dywizji. Bardziej była to chyba jednak dywizja Baji'ego niż jego. Kiyota był jakoś ,,specjalnie" traktowany przez Baji'ego. Na większość jego ,,wybryków" przymykał oko. Wiedział, że to jego brat, ale wciąż dziwnie się z tym czuł. Po około 20 minutach rozległ się wyczekiwany dzwonek.

                           +++++++

Kiyota szedł ubrany w mundur Toman na zebranie pierwszej dywizji. Po około 15 minutach dotarł na miejsce i poczuł na sobie wzrok reszty dywizji. Kiyota był ,,rzadkim okazem" do spotkania, na jakich kolwiek zebraniach.

- Gdzie jest Keisuke? - zapytał oschłym tonem do grupki chłopaków stojących przy ich motorach.

- Ha? Po chuj chcesz gadać z kapitanem?! Zawsze masz w dupie że - powiedział jeden z chłopaków, ale nie dokończył, bo dostał z pięści w twarz od Kiyoty. Próbował wstać z ziemi ale dostał kopniaka w twarz. Kiyota podniósł go za kołnierz munduru.

- Gdzie jest Keisuke? - zapytał ponownie. Kiyota już miał zamiar zadać kolejny cios, ale powstrzymał go...Baji.

- Uspokój dupę Kiyota.- powiedział Baji, a Kiyota wyrwał rękę z jego uścisku. Po chwili puścił chłopaka, który natychmiastowo wstał.

- Rozejść się! - krzyknął Baji do reszty dywizji. Po chwili został tylko on i Kiyota. Chifuyu schował się za drzewem. Mimo iż dziwnie się czuł podsłuchując, to wiedział że żaden z nich mu nie powie o co chodzi.

- Ile razy mam ci powtarzać że nie pozwolę ci odejść z Toman.- powiedział po chwili Baji.

- Ta, a ja ile razy ja mam ci powtarzać, że nie chce być w Toman. Bo co, bo jesteś jednym z założycieli? I tak nie jestem ci potrzebny. - odpowiedział.

- Martwię się o ciebie, Kiyota. -

- Nie zmieniaj kurwa tematu! - odpowiedział wkurzony. Chifuyu pierwszy raz słyszał jakiekolwiek emocje w głosie Kiyoty. Było to trochę dziwne.

---------------------------------------------------

Mam nadzieję że jakoś mi wyszedł pierwszy rozdział. W sumie jest dość krótki. Jest to pierwsza książka którą zacząłem na poważnie, więc proszę o wyrozumienie w razie błędów.

Alex

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCWhere stories live. Discover now