- Jeśli mu odpuścisz, dasz mu przyzwolenie na oszukiwanie kolejnych osób - szła w zaparte Katie. A potem odzyskała dla mnie pełną kwotę i list z przeprosinami od menadżera.

Kochałam swoich przyjaciół i zawsze pragnęłam dla nich jak najlepiej. Mimo to czasem czułam kłucie w sercu na myśl o tym, że nie miałam w sobie tyle odwagi i determinacji co Lucas. W dzieciństwie marzyłam o trenowaniu baletu. Nie potrafiłam jednak postawić na swoim, przez co tata posłał mnie do szkółki tenisa. Wiedziałam, że robił to głównie dla siebie. W przeszłości marzył o zostaniu profesjonalnym graczem, ale kontuzja kolana bardzo szybko przekreśliła jego rozwijającą się karierę. Trenowałam więc przez cztery lata z poczuciem marnowanego czasu. W końcu tata zaakceptował fakt, iż nie zostanę wybitną tenisistką. To jednak nie powstrzymało go przed wynajdywaniem mi innych zajęć. W kolejnych latach próbował zrobić ze mnie siatkarkę, koszykarkę, a nawet szachistkę. A ja ani razu mu się nie sprzeciwiłam. Katie na pewno nie pozwoliłaby sobą tak dyrygować.

- Jak się czujesz? - Zadzwoniła po trzeciej, gdy akurat kończyłam oglądać piąty z rzędu odcinek serialu Wednesday.

- Od twojego wyjścia ani razu nie płakałam, więc chyba nieźle. - Następnie opowiedziałam jej o spontanicznym planie zapisania się na zajęcia baletu. - Od dawna nie zrobiłam nic dla siebie. Czas to zmienić.

- Sądzę, że to świetny pomysł. Szczególnie teraz, gdy powinnaś znaleźć sobie jakieś zajęcie, by nie myśleć o... - urwała, jakby w obawie, że wzmianka o moim byłym chłopaku wytrąci mnie z równowagi.

- Nie robię tego ze względu na Shane'a - zadeklarowałam ze spokojem w głosie. - Po prostu chcę wreszcie skupić się na sobie. Jeśli masz ochotę, możesz zapisać się ze mną.

- Dzięki, ale obie wiemy, że mam dwie lewe nogi do tańca. - Odczekała kilka sekund i spytała: - Czy Shane próbował się z tobą skontaktować?

- Zablokowałam go wszędzie, gdzie się dało - wyjawiłam.

- A co zrobisz, gdy złoży ci niezapowiedzianą wizytę? Powiedziałaś rodzicom o rozstaniu?

- Jeszcze nie. Nie chcę im dokładać zmartwień.

- Dokładać zmartwień? Co się dzieje, Jas? Twoi rodzice mają problemy? - Zasypywała mnie pytaniami Katie.

- Ostatnio są jacyś nieswoi. Ewidentnie o czymś mi nie mówią. Zamierzam na dniach z nimi o tym porozmawiać. Powinnam to zrobić jak najszybciej, ale trochę się boję... A jeśli któreś z nich jest ciężko chore?

- Zapomniałaś już, co powiedziałaś wczoraj wieczorem? Zgodziłaś się z Lucasem, że najgorsza prawda jest lepsza niż nieświadomość.

- Wiem, ale tu chodzi o moich rodziców...

- Idź do nich i spytaj, co przed tobą ukrywają. Nie ma sensu się zadręczać domysłami. Mam przyjechać?

- Nie trzeba. Poradzę sobie.

- Słuchaj, Jas... Ostateczna decyzja i tak należy do ciebie. Rozumiem, że się boisz, ale takich rozmów nie powinno się odkładać w czasie. A nuż okaże się, że wyolbrzymiasz temat i z twoimi rodzicami nie dzieje się nic złego...

- Masz rację. Pogadam z nimi.

Po zakończonej rozmowie z Katie przez kwadrans kręciłam się po pokoju i tworzyłam w myślach najczarniejsze scenariusze. Nie zniosłabym wieści o chorobie mamy lub taty. Nie teraz, gdy wciąż nie otrząsnęłam się w pełni z szoku po rozstaniu z Shane'em. A może rodzice postanowili się rozstać? Tylko dlaczego? Byli przecież taką zgodną parą... W trakcie mojego życia pokłócili się może raptem kilka razy, a w Sylwestra tata zabrał mamę do najdroższej restauracji w Springfield. Później przez kilka dni chwalił się wyróżnieniem dla najlepiej tańczącej pary. Ponoć zeszli z parkietu dopiero po piątej, gdy tata dostał skurczu łydki. Nie, na pewno nie chodziło o rozwód. W takim razie została choroba.

The Candidates. Panna Richwood (Tom 1) [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz