ROZDZIAŁ 4

2.1K 41 13
                                    


Biegłam w stronę małego domku, z którego usłyszałam przeraźliwy krzyk. Wpadłam do środka i zaczęłam gorączkowo rozglądać się za źródłem dźwięku. W końcu weszłam do małego pomieszczenia i spojrzałam w wystraszone niebieskie oczy, które niemo mnie przyciągały. Chciała podejść, pomóc mu lecz wykrzyczał w moją stronę żebym uciekała. Nie mogłam go zostawić. Podbiegłam do niego i pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia.

- Uciekaj!- krzyknął i wyrwał swoją rękę.

- Nie pójdę bez ciebie.- powiedziałam spokojnie.

- Musisz stąd uciekać, będziemy cię jeszcze potrzebować bo...- nie dosłyszałam do końca. ponieważ przerwał mu huk.

Podniosłam się szybko łapczywie łapiąc kolejne wdechy. Dusiłam się. Zaczęłam rozglądać się dookoła siebie szukając wody. Paliło mnie gardło, a w moich myślach było tylko jego imię.

Luke

Znowu mi się śnił. Ciarki przeszły przez całe moje ciało. Gdy w końcu napiłam się wody i trochę uspokoiłam czegoś mi brakowało. Z moich nocnych koszmarów zawsze budził mnie Michael. Dzisiaj obudziłam się sama. Nie było go. Po naszej ostatniej konfrontacji nie dziwię się.

Przetarłam twarz i wzięłam głęboki oddech. Wzięłam szybki prysznic aby trochę ochłonąć, lecz nie za wiele to pomogło. Postanowiłam, że pójdę również pobiegać. Po godzinie biegania dalej czułam się nieswojo. Po bieganiu postanowiłam się trochę zrelaksować, co również mi nie pomogło.

Weszłam do kuchni, w której pachniało jajecznicą. Mimo, że byłam głodna, na samą myśl, że miałabym coś zjeść zrobiło mi się nie dobrze.

Odpuszczając sobie jedzenie ruszyłam do gabinetu aby trochę popracować. Na holu spotkałam jednak nianią Chrisa.

- Chris chciałby się z panią zobaczyć.- powiedziała miło.

- Nie mam czasu, zajmij go czymś.- zbyłam ją i udałam się do docelowego miejsca.

Pochłonięta pracą zdawałam się nie mieć kontaktu ze światem. Oderwałam się dopiero wtedy gdy zadzwonił do mnie Cameron z ważnymi wiadomościami. Stwierdziłam, że przydałoby się spotkać.

Gdy wszyscy się już zebrali, zaprosiłam ich do mojego gabinetu. Okazało się, że ludziom Camerona udało się złapać dwóch mężczyzn, prawdopodobnie z tego nowego gangu.

- Ciężko z nich cokolwiek wyciągnąć.- poinformował nas Cam.

- Może musisz się bardziej postarać.- dogryzłam mu.

- Od kiedy ty taka wygadana?- odgryzł się.

- Od zawsze.- uśmiechnęłam się fałszywie.

- Widzę, że kobiece hormony dają o sobie znać.- zaczynał się rozkręcać.

- To może my wyjdziemy.- powiedział któryś z ludzi Camerona, a za nim wszyscy jego ludzie opuścili mój gabinet.

- Potrzebujesz jeszcze czegoś?- zapytał Calum.- Mam ochotę pograć na konsoli.- uśmiechnął się głupkowato.

- Nie.- westchnęłam. - Możecie iść.

Wszyscy wyszli. Zanim Michael opuścił gabinet spojrzał na mnie i na Camerona. Prychnął i wyszedł.

- Ty też już możesz iść.- rzuciłam do Cama.

- Może nie mam zamiaru?

- Cameron mam kiepski dzień..

- Ty masz codziennie kiepskie dni.-zakpił.

OdwróceniWhere stories live. Discover now