Właśnie toczył wewnętrzną walkę pomiędzy teraźniejszym Beomgyu, który ma w miarę poukładane życie i kompletnie inne rzeczy na głowie, niż starzy znajomi ze studiów, a Beomgyu sprzed kilku lat, totalnie głupim i uprawiającym samobiczowanie, bo chciałby wszystkim dogodzić.

I zakochanym po uszy.

Co prawda już dawno mu przeszło, jednak nie był w stanie traktować Yeonjuna stuprocentowo obojętnie. Jedna jego część, ta teraźniejsza, chciała go zamordować, ale postanowił, że nie będzie tego teraz robić. Kai mógłby zeznawać przeciwko niemu, bo był ostatnią osobą, która widziała starszego żywego.

Więc może innym razem.

- Jeśli chcesz, to możesz na razie zatrzymać się tutaj.

***

Przez parę kolejnych dni Beomgyu nie udało się porozmawiać z Yeonjunem. Nawet nigdzie go nie widział. Kai podczas lunchu pomagał któremuś ze swoich profesorów, bo miał już tyle nieobecności, że musiał robić wszystko, aby go nie wywalili z uczelni. Taehyun lekko się przeziębił, dlatego nawet nie pojawiał się na zajęciach. Wydawało mu się, że jak zwykle przesadza i pewnie ma tylko katar, ale młodszy już taki był. Beomgyu podejrzewał, że Kai też niedługo będzie chory. Chociaż skoro teraz byli w stanie miniwojny, to nie mógł być tego taki pewny.

W każdym razie ich nieobecność nie byłaby aż tak uciążliwa, gdyby nie to, że Soobina również nie mógł nigdzie złapać. Co prawda pisali, a starszy nawet wspominał coś, że koniecznie musi mu o czymś opowiedzieć, ale zaznaczył, że nie chce robić tego przez telefon. Na zajęciach nie bardzo chciał rozmawiać. Ale Beomgyu uznał, że skoro miał mu coś ważnego do powiedzenia, to przecież nie było opcji, że specjalnie go unika. Albo przynajmniej chciał wierzyć, że tak było.

Nawet Hyunjin i Felix nie mieli teraz czasu, ale to akurat go nie dziwiło, bo zbliżał się 'ważny mecz', więc skupili się na treningach, a na przerwach raczej nadrabiali materiał. Poza tym chyba nie chciałby spędzać przerwy t y l k o z tą dwójką. Chyba nigdy nie wymienił bezpośrednio zdania z żadnym z nich. Możliwe, że z tego samego powodu Yeonjun nie był dostępny. Ale jeśli chodzi o niego, to mógłby mu przynajmniej o tym powiedzieć.

Dlatego teraz siedział na lunchu w towarzystwie Yuny i Ryujin.

Nigdy nie przypuszczał, że do tego dojdzie.

- Tak więc myślałam, żeby przebrać się za czarownicę, lub coś takiego? - Yuna grzebała w swojej sałatce, oddzielając oliwki od reszty składników i odkładając je na bok.

- Mnie się udało załatwić w końcu kapelusz, dlatego mogę być piratem! - odpowiedziała jej przyjaciółka, pokazując w telefonie jakieś zdjęcie. - Dzięki Bogu, bo nie miałam innego pomysłu. Mam nadzieję, że przyjdzie w terminie.

- Właściwie, to nie potrzebujesz kapelusza, żeby przebrać się za pirata.

- No tak, ale wiesz, mam wizję.

- A ty, Beomgyu? - Yuna spojrzała na niego z pogodnym wyrazem twarzy. Usta jej świeciły od błyszczyka i Beomgyu zastanawiał się, jakim cudem jeszcze go nie zjadła.

On zupełnie ich nie słuchał. Nie miał pojęcia, o co został właśnie zapytany. Niby z nimi siedział, ale wyłączył się jakoś w momencie, kiedy zaczęły rozmawiać o jakimś idolu. Może i nawet by się zaangażował, w końcu to trochę jego tematy, ale na muzyce pop, zwłaszcza współczesnej, znał się tak, jak na literaturze. Jedynie na nie patrzył zdezorientowany.

- Wcale nas nie słuchałeś, co nie? - Ryujin wydawała się zupełnie niezaskoczona jego reakcją. Wywróciła oczami. - Za co się przebierasz na Halloween?

Still Into You || yeongyuWhere stories live. Discover now