- Wszyscy powinniśmy mieć podobne stroje. - powiedział Kai, który teraz siedział na kanapie obok Beomgyu i jadł lody prosto z pudełka.
- To chyba nie mój styl. - odpowiedział mu przyjaciel z grymasem na twarzy.
Oglądali właśnie jakiś dokument o cheerleaderach z lat 90-tych. Akurat na ekranie pojawiła się pewna grupa, gdzie wszyscy nosili takie same, fioletowe stylizacje. Gdyby tego było mało, były one także miejscowo pokryte brokatem. Beomgyu nawet umiał sobie wyobrazić w nich najmłodszego. Ale jego własna, prywatna garderoba od zawsze zmierzała raczej w przeciwnym kierunku.
- Boziu, nie chodzi mi o to, że podobne do nich. - Kai wymachiwał łyżeczką, a starszy modlił się, aby nie pobrudził przy okazji kanapy. Taehyun by go zabił i kazałby Beomgyu patrzeć, a potem zamordowałby również i jego. - Tylko żeby były podobne jakby... Między nami? No przecież wiesz, co mam na myśli!
- No wiem, ale strasznie mnie bawi, jak próbujesz mi to wyjaśnić. - blondyn jedynie prychnął w odpowiedzi, zanim powrócił do swoich lodów.
- Swoją drogą, jak piosenka? - zapytał po chwili.
- Wszystko, co wymyśliłem, okazało się zlepkiem tekstów Radiohead i The Neighbourhood.
- To może... - Kai się chwilowo zamyślił, przy okazji rozglądając się po pokoju. - Hej, w sumie wszystkie twoje teksty są o tym samym.
- Dzięki. - Beomgyu zmarszczył brwi.
- Sam przyznaj. Wszystkie są w jakimś tam sensie o złamanym sercu albo jakie wszystko jest beznadziejne. Albo po prostu jakieś tkliwe. - młodszy próbował wygrzebać resztki sorbetu z dna pudełka. - Nie mówię, że to źle, ale może podejdź do tego od innej strony? I przy okazji może zapisz się na terapię.
- Łatwo ci powiedzieć. - Beomgyu spojrzał na niego, delikatnie podirytowany. - Może sam w takim razie coś wymyśl, skoro to takie proste?
- Ah, Beoms, już ci mówiłem, że-
Rozmowę przerwał im dźwięk przekręcanych kluczy w zamku. Obaj spojrzeli w stronę drzwi, przez które krótką chwilę potem wszedł Taehyun. Wyglądał na dosyć zmęczonego. Kai energicznie mu pomachał, kiedy tylko ten spojrzał w ich kierunku, słysząc odkładane na stoliku pudełko po lodach.
- A ty nie masz swojego mieszkania? - zapytał, odwieszając kurtkę i wchodząc do kuchni, żeby włożyć coś do lodówki.
Pewnie te jego ohydne napoje proteinowe. Beomgyu pewnego razu miał ogromną ochotę na coś słodkiego, ale strasznie nie chciało mu się nigdzie wychodzić, dlatego postanowił skosztować jednego z nich. Chyba truskawkowego. Smakował jak rozczarowanie. Chciało mu się płakać na samo wspomnienie.
- Właśnie mówiłem Gyu, że powinniśmy mieć takie same stroje na występy. - Kai odwrócił się w jego kierunku, nie wstając jednak z kanapy. Siedział teraz na kolanach, z łokciami ułożonymi na oparciu, tyłem do telewizora.
- Nie.
- Ale-
- Nie. Powaliło cię. Nie jesteśmy boysbandem. - Taehyun skończył rozkładać ostatnie z zakupów po szafkach i zniknął w sypialni. Beomgyu strzelał, że poszedł się przebrać.
- Rany, obaj staliście się totalnymi nudziarzami.
Wrócili z Kaiem do oglądania tego całego dokumentu. Brunet mógł przysiąść, że te durne rymowanki, które cheerleaderzy wykrzykiwali, wryły mu się w mózg. Jeśli nie wymyśli nic lepszego, zaśpiewa którąś z nich. Za wszystko będzie potem obwiniać najmłodszego.
BINABASA MO ANG
Still Into You || yeongyu
Fanfiction- Zbajeruj go. A kiedy już gdzieś cię zaprosi, to powiesz, że samemu będzie ci trochę jakby dziwnie i B A M! - Taehyun pokazał dłońmi wybuch. - Weźmiesz nas ze sobą. *** Życie Beomgyu było raczej spokojne i stosunkowo nudne. Grał na gitarze, studiow...
