Dom Yeonjuna wyglądał dokładnie tak, jak sam go sobie wyobrażał. Najwidoczniej serio musiał być jednym z Cullenów. Gdyby to nie były przedmieścia, a środek lasu, Beomgyu chyba zacząłby krzyczeć. Albo może wyć. Całe osiedle należało do tych nowoczesnych. Budynki z przeszklonymi ścianami, industrialne wykończenia i dużo surowej architektury. Nie czuł się aż tak przytłoczony, jak wtedy, kiedy był u Hyunjina, jednak wciąż można było wyczuć zupełnie inny poziom. Nawet Kai nie mieszkał w takiej okolicy.

Yeonjun zaparkował na podjeździe i wyłączył radio.

- Mam teraz podejść od drugiej strony i ci otworzyć, czy-

Starszy nie zdążył dokończyć, ponieważ Beomgyu wywrócił oczami i sam wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Mama Taehyuna zawsze na niego krzyczała, że robi to za mocno, jednak nie bardzo się tym teraz przejął. Właściwie, to specjalnie walnął mocniej. Blondyn od razu pojawił się obok niego, szukając przy okazji kluczy. Beomgyu wciąż był pod wrażeniem, ale starał się nie dawać tego po sobie poznać. Również wtedy, kiedy weszli już do środka.

- Więc... Twoich rodziców nie ma? - Beomgyu zdjął buty w przedpokoju i nie bardzo wiedział, co zrobić z torbą.

Matko, przecież to oczywiste, że ich nie ma. Yeonjun mówił, że ma wolny dom, czyli był dziś sam, czyli kompletnie niepotrzebnie o to zapytał. W myślach walnął się w twarz.

- Ojciec jest na jakimś wyjeździe firmowym, czy cokolwiek. - wyciągnął rękę, w celu przejęcia torby od młodszego, po czym odwiesił ją na jednym z wieszaków. Zaczął iść w głąb budynku. - Jadłeś coś? Jesteś głodny?

- Eee... - Beomgyu nieśmiało szedł za nim. - Nie.

- Nie, że nie jesteś głodny, czy nie, że nie jadłeś? - w tym momencie jego brzuch zaczął cicho burczeć, co nie umknęło uwadze Yeonjuna. Byli teraz w kuchni. Starszy parsknął pod nosem i spojrzał rozbawionym wzrokiem w jego kierunku, przy okazji zaglądając do lodówki. - Lubisz makaron?

Beomgyu kiwną twierdząco głową.

Każdy lubi makaron.

Yeonjun powiedział, że jeśli mu nie pomoże, to będzie jedynie patrzeć, jak gotuje, a potem to wszystko sam zjada. Powierzył mu bardzo odpowiedzialne zadanie – krojenie warzyw. Beomgyu za wszelką cenę starał się zachować neutralny wyraz twarzy. Wciąż pamiętał słowa Taehyuna odnośnie jego miny podczas obierania marchewek.

Mieli zrobić spaghetti. Proste. Więc czym Beomgyu tak bardzo się stresował? Kolejny raz czuł się jak nastolatka i kolejny raz chciał wyskoczyć przez okno. Niestety, dom Yeonjuna miał tylko dwa piętra, więc najwyżej mógłby uszkodzić sobie kark i zostać sparaliżowanym do końca życia. A nie bardzo taki był plan. Więc może powinien się dowiedzieć, czy ma basen. Tylko trochę głupio było mu o to pytać.

Starszy pozwolił, aby tym razem to Beomgyu wybrał muzykę i udawał, że bardzo podobają mu się piosenki The 1975. Soobin nawet lubił ich słuchać, bo mówił, że tylko oni z jego playlisty nie krzyczą mu do uszu. Poza tym Beomgyu nawet nie powinien o nim teraz myśleć.

Kiedy jakimś cudem udało im się przygotować sos, Yeonjun wziął trochę na łyżkę i skosztował. Chwilę się zamyślił, po czym kolejny raz nabrał odrobinę i prawie dosłownie podłożył ją młodszemu pod nos, trzymając drugą dłoń od spodu, aby nic nie skapnęło.

- Spróbuj. - powiedział, z całą uwagą skupioną na sosie.

- Bez jaj. - Beomgyu miał wrażenie, że wewnętrznie skręca się z zażenowania.

W tle leciało I'm in love with you, co kompletnie nie polepszało ich położenia. Yeonjun chyba zauważył, że sytuacja była co najmniej niezręczna, co było delikatnie widać po małym grymasie na jego twarzy, jednak nie cofnął rąk. Gdyby Beomgyu mógł, wziąłby tę łyżkę i wbił sobie w krtań.

Still Into You || yeongyuWhere stories live. Discover now