Dlatego nie bardzo wiedział, co w ogóle powinien powiedzieć.
- Doskonale wiesz, że nie to miałem na myśli. - Taehyun wywrócił oczami, na co Kai parsknął.
- Dobrze znać twoje zdanie. - Kai wydął wargę, po czym jego spojrzenie przeniosło się na bruneta. W jego oczach wyraźnie widoczny był pewnego rodzaju smutek. - Ty też tak uważasz?
- Co? - to pytanie wybiło Beomgyu z rytmu. Przecież Kai wiedział, że ani on, ani Taehyun tak o nim nie myśleli.
Boże, dlaczego on się w ogóle odzywał?
- Wiesz co? Nieważne. - najmłodszy wyminął ich, po czym złapał za klamkę. - Nie chcę, żeby któryś z was kolejny raz mnie obrażał, tylko po to, żeby ostatecznie ten drugi się z nim zgodził. Zajebiści przyjaciele.
- Jaki ty jesteś biedny. - Taehyun parsknął. - Może byłoby inaczej, gdyby to nie była prawda.
- Taehyun! - Beomgyu skarcił go wzrokiem. - Przeginasz już.
- Nie możesz powiedzieć, że nie mam racji!
- No to niech będzie! - Kai podniósł głos, otwierając przy tym drzwi. - Niech będzie, że wole iść się ruchać, niż siedzieć z wami na próbie! Może przynajmniej Soobin nie będzie mi robić wyrzutów z dupy tak jak wy.
- Czekaj. - Beomgyu podbiegł do niego i złapał go za nadgarstek, zanim jeszcze zdążył za sobą zatrzasnąć. - Powiedziałeś „Soobin"?
Kai spojrzał na jego rękę, potem twarz, a potem znów na rękę.
Między nimi nastała chwilowa cisza. Beomgyu zaczął szybciej oddychać, a na twarzy młodszego zagościła bardzo widoczna panika. A on sam czuł się, jakby nagle nie mógł się ruszyć.
- Powiedziałem?
Brunet kiwnął powoli głową, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
- Ewidentnie powiedziałeś.
- Przesłyszałeś się. - Kai wyrwał mu się z uścisku. - Koniec na dziś. Idę. Do zobaczenia... Nie wiem kiedy. Cześć.
Beomgyu został z Taehyunem. Żaden z nich się przez chwilę nie odzywał, wymieniając jedynie między sobą skonsternowane spojrzenia. W końcu młodszy wzruszył ramionami i rzucił coś, że zapytają go, jak już ochłonie. A Beomgyu miał wrażenie, że chyba niedługo oszaleje. Taehyun oczywiście stwierdził, że przesadza i nie musi panikować na zapas.
Ale Beomgyu tak nie mógł.
- Słyszałeś go, powiedział jego imię! Słuch mam jeszcze dobry.
- I co z tego, Beomgyu? - Taehyun nie wytrzymał. Był już prawie gotowy do wyjścia, trzymając w ręce własną kurtkę. - Nawet jeśli Soobin znów jest w mieście, co z tego?
Beomgyu nic nie odpowiedział. Jedynie patrzył na młodszego, parę razy powoli mrugając. Taehyun do niego podszedł, zwijając kabel od gitary i podając mu kłębek. Wtedy szybko zmierzwił mu włosy. Beomgyu przełknął ślinę i spojrzał na niego spod grzywki.
- Dobrze wiesz, co się stało-
- Myślę, że za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. - wziął jego dłoń w swoją i zamknął w niej kabel. - Nawet jeśli Kai rzeczywiście poszedł spotkać się z Soobinem, to jego sprawa. Ty sam nie musisz mieć z tym przecież nic wspólnego.
***
- Rany, ja się już nie mogę doczekać tego Halloween! - Kai usiadł podekscytowany naprzeciwko Soobina, kiedy spotkali się na stołówce.
YOU ARE READING
Still Into You || yeongyu
Fanfiction- Zbajeruj go. A kiedy już gdzieś cię zaprosi, to powiesz, że samemu będzie ci trochę jakby dziwnie i B A M! - Taehyun pokazał dłońmi wybuch. - Weźmiesz nas ze sobą. *** Życie Beomgyu było raczej spokojne i stosunkowo nudne. Grał na gitarze, studiow...
