1.11

2.4K 109 30
                                    

Pov. Pablo
Po cholerę ja jej mówiłem, że ją kocham? Nie, że jest inaczej ale co jeśli namieszałem jej tym w głowię?

- Pablo? Wszystko w porządku? Jest juź późno - powiedziała Madison wchodząca do kuchni.

- Tak, wszystko gra, idź do pokoju zaraz przyjdę - powiedziałem a blondynka posłusznie wróciła do pomieszczenia obok. Znalazłem totalne przeciwieństwo Elizabeth, czy o to mi właśnie chodziło? Chciałem zająć głowę kimś kto nie będzie mi jej przypominał?

Po chwili wszedłem do pokoju a dziewczyna akurat zadejmowała jedwabny szlafroczek, bez którego nie wychodziła z łóżka.

- Jesteś jakiś nie w humorze - powiedziała podchodzac do mnie. Założyła dłonie na moich ramionach więc moje automatycznie znalazły się na jej talii.

- Stres na boisku, nic ważnego - skłamałem wpatujac się w jej oczy.

- A gdzie byłeś cały wieczór bo chyba nie na boisku?

- Oglądaliśmy filmy u Pedro - powiedziałem a ta uśmiechnęła się. Chyba mi uwierzyła bo złożyła delikatny pocałunek na moich wargach. Jej dłonie zjechały po moim torsie i zaczepiły o gumkę od dresów.

Proszę cię przestań

- To może spędzimy ten czas w przyjemniejszy sposób?- jedną z jej rąk wsunęła pod moją koszulkę. Uśmiechnąłem się słabo, w ogóle tego nie chciałem. To nie była moja Elizabeth.

- Zgoda, podoba mi się taki pomysł

Za cholerę mi się nie podoba

Dziewczyna po moich słowach ściągnęła mi koszulkę a ja ucałowałem jej usta, schodzac pocałunkami na jej szyję. Słyszałem jej ciche mruknięcia kiedy wodziłem dłońmi po jej nagiej skórze. Próbowałem wyobrazić sobię Elizabeth na miejscu Madison mimo że nigdy nie przespałem się z Eli. Chciałem, żeby to ciemnowłosa była tu zamiast niej. Chciałem, żeby była tu kobieta, którą kocham i którą jednocześnie ranię tym co teraz robię. Nie powinienem był jej mówić, że ją kocham, nie teraz.

- Pablo..- wyjęczała mi do ucha kiedy byłem nad nią. Przymknąłem oczy chcąc wyobrazić sobię Elizabeth.

Kiedy po wszystkim dziewczyna zasnęła, wstałem powoli z łóżka. Mimo produktywnego wieczoru z Elizą i tego co się stało z Madison, nie byłem ani trochę zmęczony. Wsiadłem na brzegu i schowałem twarz w dłoniach. Kątem oka zerknąłem na śpiącą blondynkę. Poczułem ucisk gdzieś w środku.

Co ja robię ze swoim życiem?

To pytanie krążyło po mojej głowie. Chwyciłem za moje dresy które ubrałem, musiałem się przewietrzyć więc przeszedłem cicho do salonu a stamtąd już prosto na balkon. Kiedy tak stałem, wsuwajac dłonie do kieszeni poczułem w nich coś dziwnego. Kiedy spojrzałem na dłoń zobaczyłem muszelki, które nazbierała dla mnie moja Elizabeth.

Uśmiechnąłem się pod nosem na tą myśl. Było ich jedenaście bo to była właśnie jej ulubiona i szczęśliwa liczba. Czasami dziwił mnie fakt ile rzeczy o niej wiem. Z drugiej strony byłem z tego powodu zadowolony..

- Daj mi rękę - wystawiłem dłoń a dziewczyna wsypała na nią garść muszelek.

- Ładne?- zapytała z tym swoim dziecinnym uśmieszkiem, który sprawiał, że człowiek sam zaczynał się uśmiechać. W jej oczach mieniły się iskierki szczęścia, które myślałem, że przy zerwaniu zgasły na zawsze.

- Przepięknę

- Tylko ich nie wyrzucaj, przyniosą ci szczęście

- Skąd to wiesz?- zapytałem marszcząc brwi.

- Nie wiem, ale chciałabym żeby tak było, zasługujesz na nie

Nie zauważyłem kiedy łzy zaczęły spływać po moich policzkach. W jednej chwili wpadłem na pomysł. Szybko wróciłem do pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Znalazłem potrzebne mi rzeczy i usiadłem w kuchni. Nie chcialem budzić Madison zbędnym światlem więc za lampę robiła mi żaróweczka nad okapem. Męczyłem się z tym cholerstwem chyba do czwartej.

W końcu zawiązałem sznureczki na mojej ręce i zacząlem oglądać wykonaną pracę. Z muszelek Elizabeth zrobiłem branzoletkę, może nie była profesjonalna ale wytrzymała i miała przynieść mi szczęście.

Wróciłem do pokoju lekko zmęczony ale zadowolony z pracy. Położłem się i po chwili poczułem jak dziewczyna wtula się w moje plecy.

- Przytulisz mnie? Zimno mi - powiedziała zaspana a ja bez słowa odwróciłem się w jej stronę i wtuliłem w siebie okrywając szczelnie kołdrą. Ucałowalem ją w czubek głowy.

To Elizabeth

- Kocham cię, Pablo

To moja Elizabeth

- Ja ciebie też.. - urwałem wiedząc co chcę powiedzieć na koniec.

Elizabeth

To imię nigdy nie opuści mojej głowy. Ma w niej specjalne miejsce, tak jak w moim sercu.

Only himOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz