1 // Witaj Punk City...

24 3 0
                                    

Miasto PunkCity! Najnowocześniejsze miasto pełne życia! Ścieszki kariery stoją przed tobą otwo... - Nadawanie z radia przerwało ściszanie siedzącej na miejscu pasażera Mei.

- Ej! Ja to słuchałem! - Powiedział z naburmuszoną miną Joe.

- Pieprzenie... wszędzie w każdym mieście mówią tak samo, a i tak sprowadza się to do płacenia ogromnych podatków dla miasta. - Mówi z obojętnością w głosie.

- Ehh... Wiem, że jesteś zła, że to już trzecia wyprowadzka w tym roku, ale to dla waszego dobra. - Czułe potarmosił za ucho córkę.

Mówiąc to odczuwałam że to kolejne kłamstwo którym nasz kochany ojciec nas okrywa, ale i tak trzeba pokazać że jest się kochaną córeczką i udawać głupią że będzie inaczej.

- Mhm... okeeeej tatooo! - Przewróciła oczami i w milczeniu obróciła się w stronę szyby.

Chwile ciszy przerwał siedzący z tyłu Alex.

- Tatoo daleko jeszcze? - Spytał zaciekawiony pełen nadziei.

- Spokojnie jeszcze chwila widać już miasto! - Mówi z uśmiechem.

W oddali rozwijało się wielkie miasto spławione w świetlne neonów!

- Gorsze gówno niż myślałem. - Odezwał się Aiden ściągając słuchawki z spiczastych uszu.

- Aiden!

- No co? Ja tylko udzielam swoją opinie. - Uśmiechną się szeroko do taty.

Aiden też był zmęczony ciągłymi przeprowadzkami ile można to robić, OSZALEĆ MOŻNA!

- To mógłbyś udzielać swoją opinię w innych słowach?

- Przecież to jest dobre określenie. - Z uśmiechem na pysku założył słuchawki.

- O nie młodzieńcze teraz do ciebie mówię!(...)

Może mój głupszy starszy brat nie ma zawsze racji, ale w jednym mogę się zgodzić... To miasto to wielkie gówno nawet jeśli tam nie dojechałam... - Pomyślała Mei wzięła ogon i oplotła sobie nim uszy, żeby nie słyszeć swojej rodzinki.

Po 20 minutach wjechali w końcu do centrum miasta. Wielkie futurystyczne miasto nawet w nocy okazywało swój ogromnym potencjał.

- WOOOW. - Z pełną ekscytacja, Alex wpatrywał w krajobraz miasta.

- Tatoo Widzisz? To wszystko jest takie ogromnie!

- Tak synku widzę to nasz nowy dom! - Z pełnym zadowoleniem w głosie odpowiedział.

Mei nie miała ochoty oglądać miasta założyła kaptur i sięgnęła do Aidena po słuchawki.

- Mei! - Jego mina nie ukazywała zadowolenia.

- Oj no przecież kochasz swoją siostrę i pożyczysz jej słuchawki prawda? - Pociągnęła za kieł brata.

Przewrócił oczami, uśmiechną się nic nie mówiąc otworzył okno i przyglądał się miastu.

- A ty Mei? Nie interesuję cię gdzie będziemy mieszkać? - Mówi Joe.

- Nie... mam to daleko na końcu ogona! - Pomachała głową i założyła słuchawki.

Nie czaje czym się tak jarają przecież i tak nie będziemy tu dłużej niż miesiąc... Tylko zajmujemy miejsce! - Pomyślała

- Aiden patrz! - Wepchną się do brata na kolana.

Chodnikiem przechodził labrador w pełni zmodyfikowaną łapą, metalowymi uszami i godną grozy postawą, było czuć od niego respekt!

- Widzę. - poczochrał Alexa po łepku.

- Ciekawe co może nią robić? Może strzelać! Albooooo... zionąc ogniem! - oczy miał jak 5 złotówki.

Szyba zaczęła się zamykać.

- Tatoo! - Z naburmuszoną miną odzywa się do taty z pretensjami.

- Koniec tego dobrego jesteśmy już blisko. - Powiedział spokojnie.

Ehh... mój tata nienawidzi modyfikacji! Zawsze powtarza "Naturalizm jest w cenie!" jakby jeszcze ktoś to doceniał... "Jesteśmy groźnymi drapieżnikami! Jesteśmy panterami!" i weź go tu przegadaj poprzedzając fakt że nasza matka była tygrysem szablo zębny przez co mamy wystające kły to już nie wspomni... a to też jakaś modyfikacja? Prawda? - Pomyślała scrollując telefon.

- Jesteśmy!

Przed nimi ukazał się średniej wielkości domek na spokojnym osiedlu, od którego było parę łap do szkoły, sklepu a przystanek był niedaleko wiec nawet dało by się dojechać sprawnie do centrum.

- Aiden weź walizki a ty Mei wyłaź z auta i nam pomóż! - Mówi tata.

- Już wychodzę... - Mówi niechętnie wyczłapująć się z auta.

Wychodzą z auta trzaska drzwiami podchodzi do bagażnika samochodu pełny, po sam dach.

- Ja zajmuje największe wyro! - Pełen energii powiedział Alex.

Niech jego ekscytacja się zaraz nie skończy, bo zaraz i tak będziemy się zbierać...- Mówi do siebie, wzięła walizkę i położyła przed podjazdem.

Spoglądając na dom wydawał się urokliwy mały ogródek, garaż i skromny dom w futurystycznym stylu czego chcieć więcej?

- Weź to też. - Aiden Kładzie przy niej torbę.

- A co ja jestem? - Ma zażenowaną minę.

- No ruda! Dla braciszka. - Robi słodkie oczka.

- Nie mów tak do mnie czarnuchu! - Pełna złości wykrzyczała.

- Oj tam rude też piękne! - Pomachał do niej i poszedł do auta po resztę rzeczy.

Stanęła jak słup i pokazywała niecenzuralne znaki łapami do Aidena powstrzymują się od przekleństw bo przecież tata patrzy.

Tak jestem rudą panterą i co wam do tego! Mój ojciec i Aiden się dobrali czarne pantery pff... jedynie Alex jest solidarny i ma parę rudych plamek na sierści. - Mówiła w myślach do samej siebie.

-...

Podebrała torby pod łapy i z westchnieniem ruszyła w stronę drzwi - Witaj Punk City...

Punk CityOnde histórias criam vida. Descubra agora