— To gdzie był Maddox?
— Nawet go w nim nie ma. — Wzruszył ramionami.
Uniosła brew.
— Kto to ustalał?
— Też ja. — Jason wzruszył ramionami, a ona prychnęła.
— Jasne, więc gdzie jestem ja?
— Też na pierwszym, razem ze mną. — Uśmiechnął się szerzej, szturchając ją. — Widzisz? Ty i ja moglibyśmy stworzyć duet nie do pokonania. Bylibyśmy niezniszczalni, ale wybrałaś Kadena.
— A ja? — wtrąciła Avelin, unosząc brew.
— Avelin, nie wtrącaj się — odpowiedział. — Jesteś moją siostrą, nie ma cię na liście.
— Kutas — mruknęła urażona.
— Kontynuując — mówił dalej, nie zwracając na nią uwagi — jeszcze możesz zmienić zdanie i wybrać mnie, zamiast Kadena.
— Proponujesz mi związek?
— Oczywiście. Co myślisz?
Otworzyła usta, chcąc coś odpowiedzieć, ale wtedy na przeciwko niej usiadł chwilę wcześniej wymieniony chłopak. Blaise razem z nim, co przykuło spojrzenie chłopaka.
— Nie rozpędzaj się, debilu — wymamrotał w jego stronę, upijając trochę alkoholu, który ze sobą przyniósł. — Znajdź sobie w końcu kogoś, zamiast zatruwać jej czas.
— Odezwał się. — Przewrócił oczami. — Jesteś zazdrosny, co? Wiesz, że ja i złośnica jesteśmy dla siebie pisani.
Blaise uniósł brew, a Kaden zignorował go, zamiast tego kiwając jej i Avelin głową na przywitanie.
Zaczęli rozmawiać o błahych sprawach, zamawiając kolejną kolejkę, dopóki nie dołączyła do nich Meave. Była tak uradowana, że bez zastanowienia usiadła ciemnoskóremu chłopakowi na kolanach, przytulając go z podekscytowaniem i całując go w policzek.
— Czy to nie jest cudowne? — westchnęła, nie zauważając zdezorientowania Blaise'a. — Kolejny rok razem!
Jason przewrócił oczami, gasząc niedopałek w popielniczce.
— Tak, to doprawdy wspaniałe — sarknął, ale brunetka nie zauważyła jego tonu. Jason zbliżył się do jej ucha. — Mam ochotę to zapić. Dobrze, że wybrała dach budynku, mamy łatwiejszą drogę ewakuacyjną, kiedy Blaise zacznie jej znowu wyznawać miłość — szepnął w jej stronę.
Nirvana zaśmiała się niekontrolowanie, zasłaniając usta dłonią. Nie zauważyła spojrzenia, którym obdarzył ją Kaden.
— Myślę, że upadek z takiej wysokości może być dosyć bolesny — odszepnęła.
Jason błysnął w jej stronę uśmiechem.
— Ale za to jaki skuteczny — prychnął. — Mam ochotę potańczyć i porządnie się upić. Co ty na to? — spytał, wskazując na parkiet. — Gdybyśmy przypadkiem wypadli poza barierki, nawet by tego nie zauważyli.
Uśmiechnęła się szerzej, zrywając się z miejsca i chwytając go za rękę.
— Taniec— westchnęła, zastanawiając się. — To świetny pomysł, Jason. Chodźmy tańczyć. Nie wiem, czy kiedykolwiek zaproponowałeś mi coś lepszego.
— Proponowałem ci niekończącą się miłość! Oraz wierność! — powiedział, teatralnie chwytając się za serce. — Potrafisz łamać serca, Marfori. To na pewno.
YOU ARE READING
Rule no. 1: don't fall in love
RomanceNirvana Marfori myślała, że najgorsze co mógłby zrobić jej partner to zdrada; nie do końca się myliła - zdrada była jedną z najgorszych rzeczy, ale o wiele gorsza okazała się zdrada nie tylko emocjonalna, lecz również fizyczna. Kiedy jej były chłopa...
VII. Mężczyźni lepiej całują, kiedy są zazdrośni.
Start from the beginning