Dlatego, z braku lepszej alternatywy, Beomgyu postanowił przeczekać w bibliotece. Trochę tego nie przemyślał. Mógł przecież iść wraz z przyjacielem i posiedzieć u niego. Ale wciąż starał się zachować pozory dobrego studenta, więc uznał, że skoro już i tak nie ma co robić, to zajmie się pracą zaliczeniową na tę cholerną literaturę. Poza tym, skoro Soobin chciał się położyć, to tak czy inaczej Beomgyu nie miałby innego zajęcia.

Wyjął z torby laptopa i próbował skleić interpretację jakiegoś strasznie męczącego wiersza sprzed chyba wieku, który z góry narzuciła mu prowadząca. Rozważał wypisanie się z zajęć, byle tylko nie musieć dalej przechodzić przez te tortury. I nie kompromitować się przed profesor Park, jeśli ostatecznie oddałby jej swój marny twór, który chyba miał tylko udawać, że rzeczywiście jest jakąś interpretacją. Ale umówili się z Soobinem, że będą razem cierpieć, dlatego nie miał wyboru.

Musiał wyglądać dosyć zabawnie. Jego twarz wskazywała na to, że jest niesamowicie wkurzony na to, cokolwiek widzi teraz na ekranie. Taehyun zawsze się z niego śmiał, że za każdym razem, kiedy jest skupiony, to aż strach do niego podchodzić, bo wygląda, jakby zaraz miał przywalić pierwszej osobie, która tylko się do niego odezwie. Podobno najśmieszniej było wtedy, kiedy coś razem gotowali i Beomgyu miał za zadanie obieranie warzyw. Biedne marchewki, nic mu nie zrobiły, a ten się na nich wyżywał z ogromną agresją i nienawiścią w oczach.

- Kompletnie źle to rozumiesz. - usłyszał czyjś pomruk przez ramię.

Nie musiał sprawdzać kim jest jego rozmówca, aby poznać go po głosie. Był raczej charakterystyczny. A poza tym, chyba nikt inny by do niego tak po prostu nie podbił. No, może poza Yuną, ale ona nie zawsze wiedziała co to znaczy przestrzeń osobista.

- Długo tu stoisz?

- Wystarczająco, żeby zauważyć, że podszedłeś do tematu od dupy strony.

Beomgyu się odwrócił, a jego oczy spotkały się z tymi Yeonjuna. Wyglądał zupełnie inaczej, niż wtedy, kiedy się poznali. Może dlatego nie był w tamtej chwili pewny, czy go w ogóle kojarzy. Miał na sobie beżowy sweter i jasne jeansy. Dodatkowo jego twarz zdobiły okrągłe okulary w cienkich oprawkach. Beomgyu zastanawiał się, czy są w ogóle prawdziwe. Mimo to starszy wciąż był ubrany zaskakująco dobrze, nawet jeśli wcale nie przypominał osoby, która rozmawiała z nim na imprezie.

Albo po prostu Beomgyu był zbyt przyzwyczajony do Soobina i wyparł fakt, że ludzie potrafią ubierać się w paru różnych stylach. Lub właściwie – w jakimkolwiek stylu.

- Myślałem, że coś takiego jak błędna interpretacja nie istnieje?

- Sen jest metaforą. - blondyn usiadł na krześle obok, ignorując jego pytanie. Wskazał palcem na tekst widoczny na ekranie. - Fragment, że podmiot liryczny chce uciec od problemów jest dobry, ale z tego co widzę... Wszystko inne jest źle. Wiedziałeś, że autor popełnił samobójstwo?

Beomgyu kompletnie nie miał pojęcia, o czym Yeonjun gada. Tylko się na niego pusto patrzył, marszcząc brwi. Ten podniósł wzrok, delikatnie się uśmiechając. Czy on serio właśnie powiedział o samobójstwie z tą miną? Chłopak poprawił okulary, po czym zakreślił w powietrzu jedną ze strof.

- Właśnie w tej linijce widać, że to autor jest osobą mówiącą.

Beomgyu potrzebował chwili na przetworzenie. Rany, to przecież było takie oczywiste.

- Czyli po prostu chodzi o śmierć? Jezu, muszę to wszystko napisać od nowa. - wywrócił oczami i walnął się zeszytem w głowę. Dosyć delikatnie, ponieważ był świadomy, że w bibliotece wypadało zachować ciszę, ale wciąż - poczuł. Yeonjun mu przytaknął, śmiejąc się pod nosem. - Dzięki.

Still Into You || yeongyuWhere stories live. Discover now