Rozdział 25

1.8K 120 4
                                    

Kiedy wrócili z Arlo do salonu po reszcie nie było śladu. Jedynie Lennie siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Kiedy nas zauważył jego wzrok od razu podążył w moją stronę.

- To ja spadam. – zanim ruszył do wyjścia pochylił się w jej stronie i pocałował przyjacielsko w policzek. – Witaj w rodzinie mała.

Puścił jej oko i ruszył do wyjścia. Po drodze pogwizdy pod nosem i zamaszystym ruchem otworzył drzwi.

- Kurwa, ale zimno – zapiął kurtkę i zniknął za drzwiami zamykając je z hukiem.

- Twój brat jest bardzo bezpośredni.

- Tak już ma.

- Nie jestem do tego przyzwyczajona – ruszyła w jego stronę i usiadła obok.

Po tylu latach odseparowania się od ludzi ciężko było jej się przyzwyczaić do czyjegoś dotyku i bliskości. Momentami czuła się tym przytłoczona. Ich bezpośredniość trochę ją odstraszała jednak musiała się do tego znowu przyzwyczaić. Zachowywała się jak zwierzę, w zoo które nigdy nie miało styczności z kimś z zewnątrz.

- Chodź do mnie – wyciągnął w jej stronę dłoń, którą od razu ujęła.

Pociągnął ją w swoją stronę. Wyciągnęła się na kanapie plecami na jego piersi a on w tym czasie oparł brodę na czubku jej głowy.

- Chciałabym, żeby tak już było zawsze – uśmiechnęła się na te niedorzeczne słowa.

- Jak?

- Spokojnie. My razem leżący przed telewizorem i nie przejmujący się niczym. – westchnęła, kiedy poczuła jego palce na swoim brzuchu.

- Skąd to westchnięcie. Nie wierzysz w to, że będziesz ze mną szczęśliwa. Że zapewnię ci wszystko tego tylko pragniesz? – był zawiedziony i ona dobrze o tym wiedziała.

Nie miała zamiaru go zranić, bo był dla niej dobry. Nie wymagał od niej, żeby się zwierzała a dawał jej czas. Opiekował się nią, troszczył, był cierpliwy. Właśnie kogoś takiego mama by pokochała. Chciała żebyśmy znalazły kogoś kto będzie nas nosił na rękach. Lenni właśnie taki był. Pomimo tego jaka była moja przeszłość on nadal tu był i chciał stworzyć ze nią związek. Tylko ona z jakiegoś powodu nie mogła się na to zdobyć. W tej chwili nie wiedziała kim byli. Przyjaciółmi. Parą czy zwyczajnymi ludźmi, którzy po prostu spędzają ze sobą czas.

- Wiem, że będę z tobą szczęśliwa – odwróciła się do niego biorąc jego twarz w swoje dłonie. – Nie chcę tego określać cokolwiek to jest. Nie teraz dopóki nie skończy się ten koszmar. – poprosiła go.

Nie był zadowolony jednak dla niej budowanie jakiekolwiek relacji, kiedy w każdej chwili czyhało na nią zagrożenie nie było dobrym wyjściem. Nie mogłaby tego zrobić. Jej siostra tak zrobiła i co się stało. Cała jej rodzina została zamordowana.

- Dla ciebie wszystko – i jak miała go zostawić, kiedy on całym sobą oddawał jej wszystko co miał.

- Dziękuję Lennie – szepnęła muskając jego wargi swoimi.

Nie mogła się od niego uwolnić. Każdy jego pocałunek chłonęła jakby był tym ostatnim. Oddawała mu w nich wszystko to co do niego czuła a z każdym kolejnym zakochiwała się coraz bardziej. Nie wiedziała co się stanie jak ich jej zabraknie.

- Nie mogę cię stracić – odsunął się ode niej na kilka centymetrów.

- Nie stracisz – przyciągnęła go znowu uciszając dalszy wywód.

Odzyskane życieWhere stories live. Discover now