When I watched your first bathing

96 8 7
                                    

XVI ・XI・MCMLXXVII

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

XVI XIMCMLXXVII

Zdobione wskazówki każdego zegara w budynku powoli wskazywały siódmą dwadzieścia rano. Co znaczy godzina tortur dla młodego człowieka, ale równocześnie okazja do najedzenia się po wsze czasy, bo w końcu śniadanie jest najlepszym posiłkiem dnia, cóż przynajmniej dla szesnastoletniej krukonki. Plusem w byciu wcześniej na śniadaniu jest to, że dziewczyna zawsze potrafi znaleźć te piękne piętnaście minut na drzemkę przed zajęciami. Są one zbawienne, zwłaszcza gdy spędziło się pół nocy na wałkowaniu materiału z zajęć.

Hazel szła spokojnym krokiem w stronę Wielkiej Sali. Czuła się bardzo nieswojo, ponieważ wiedziała, że nie wyglądała ciekawie. Jej niespanie do późnych godzin lubiło oznajmiać swoją obecność na twarzy dziewczyny. Wyglądała jak po przejechaniu przez furgonetkę, która dodatkowo zemściła się na jej włosach niechcących się ułożyć od rana. W końcu brunetka się poddała i jedynie związała je w kucyka. Już wolała tak wyglądać we wtorki gdzie i tak był to dzień często nieudany, a nie w środy. Koszmar!

W przeciwieństwie do Elliott czwórka gryfonów wydawała się wypoczęta jak nigdy. Jakim cudem? O siódmej?! Poruszali się od niej zdecydowanie szybciej, dlatego zdążyli ją wyminąć. Jeden z nich obejrzał się za siebie i posłał jej niewielki uśmiech. Miodowo włosy chłopak o ciekawej twarzy i równie intrygujących bliznach na niej, jak i na skrawku szyi. Oczywiście, że go poznała. Kumpel ze skrzydła szpitalnego.

   — Hej, Remus. Nadal mnie pamiętasz, no nie? — odwzajemniła uśmiech. — Ty chyba już po tym okresie chorowitości, mam racje? Wyglądasz dużo lepiej.

Na te słowa cała trójka jak jeden mąż odwrócili się w jej stronę. Spojrzeli na Lupina, wytrzeszczając oczy. Chwila, czy ona wie? Okres chorowitości, niech nas diabli wezmą, przecież to nie może być to. Po futrzastym przyjacielu nie było widać podobnych emocji. Wtedy gryfoni poczuli jeszcze większe zdezorientowanie. Remus za to nie zwrócił nawet na chłopaków uwagi.

— Oczywiście, że pamiętam. Tak, tak na szczęście już koniec tej katorgi, zdrowy jak ryba jestem. Co z tobą, żadnych zaczepek? Wykorzystałaś już tą słynną „mugolską metodę" na załatwianie takich spraw?

— Meh, jak dotąd cisza — odparła, stając przy otwartym wejściu do sali, gdzie na nią czekało ciepłe śniadanie. — Ale cały czas będę miała to w pamięci.

Spojrzała na pozostałą trójkę i lekko zmarszczyła brwi na widok ich wyrazów twarzy. Czy naprawdę tak źle wyglądała? Mimo to rzuciła im szybkie „cześć", po czym chciała iść w stronę stołu swojego domu. Jednak została zatrzymana, gdy poczuła na sobie czyjeś ramię.

— Może chcesz usiąść dziś z nami? Poznamy się bliżej, co ty na to?

W taki sposób James Potter chciał się upewnić, czy krukonka wie o ich sekrecie. Oczywiście nie wpadło mu na myśl to, że gdyby ktoś jeszcze się dowiedział, to Remus by swoich przyjaciół o tym powiadomił. Okularnik nie zdawał sobie również sprawy, że został właśnie zabity wzrokiem przez niejakiego Regulusa Blacka. Przyjaciel Syriusza, najgorszy rodzaj człowieka.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 10, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fascynacja • regulus blackWhere stories live. Discover now