8

635 26 101
                                    

Pov. Niemcy

Życie jest powalone. Jeszcze trochę lat temu miałem dziesięć lat, a nawet mniej i nie musiałem się o nic martwić. Czas ten szybko zleciał i teraz wszystkie zmartwienia dotyczą również mnie...

Otóż w kiblu zepsuła się spłuczka. I jak się domyślacie, trzeba wziąć hydraulika. Z tego co wiem hydraulicy mają zarezerwowane terminy i raczej prędko nie przyjdą, a sama myśl spłukiwania plastikową miską... Nie, czekaj. Nie mamy plastikowej miski, pies zepsuł. Sama myśl nie spłukiwania po sobie wody po tej drugiej czynności... Oj, jest źle. Bardzo źle.

Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Nie był to nikt inny jak Polen. Zrezygnowany po skorzystaniu z toalety i umyciu rąk chcąc nie chcąc (ale raczej nie chcąc) wyszedłem z pomieszczenia, zostawiając po sobie niespłukanego "klocka"...

-halo? - odebrałem, gdy byłem już w pokoju. Swoim oczywiście.

-hej, co tam? - spytał się przez telefon.

-a wiesz, masakra. Spłuczka w kiblu się zepsuła i nie ma jak spłukać, a żaden hydraulik nie ma wolnego terminu przez najbliższe pięć dni. Masakra!

-hmm, no. Ale wiesz, znam takiego jednego... No, i... Kiedyś dorabiał jako hydraulik ale już rzucił tą pracę i nie przyjmuje prawie w ogóle zleceń, ale dla syna przyjaciela zrobi wyjątek.

-kogo masz na myśli? - spytałem się

-ZSRR

-ojciec Rosji?

-tak, dokładnie. Z zawodu hydraulik.

-dobra, to możesz zadzwonić do Rosji? Błagam, można kopnąć w kalendarz wchodząc do łazienki...

-to jest aż tak źle? To współczuję ZSRR... Dobra, dzwonię do Rosji. Pa! - odpowiedział i się rozłączył. Zszedłem na dół poinformować ojca.

-Vater - zaczepiłem go siedzącego jak zwykle w kuchni z gazetą - znalazłem hydraulika!

-no wow, ja miałem dziesiątki hydraulików i żaden za maksymalnie trzy dni nie przyjedzie.

-ale ja mam ojca znajomego Polen'a. On nie pracuje już jako hydraulik ale może przyjść.

-w sensie kogo?

-ojciec Rosji - odpowiedziałem

-ah, on... On?!! Nie, wezwę kogoś innego...

-nie będę żył pięć dni w smrodzie!

-dobra, może już być... A teraz idź, przerwałeś mi krzyżówkę

-dobra, dobra - wyszedłem z kuchni i zadzwoniłem znów do Polen'a w celu odzyskania odpowiedzi. Wciąż włączała się poczta głosowa z informacją, że on do kogoś dzwoni w tej chwili. Dopiero jak byłem już w pokoju to był wolny.

-halo, i jak sprawa? - spytałem się

-przyjdzie dziś na siedemnastą.

Spojrzałem na godzinę w zegarze.

-już 16:30!

-no, nie wiedziałeś?

No... Dopiero co się dowiedziałem. Ale nie powiedziałem tego.

-widziałem - odpowiedziałem - przyjdziesz do mnie później? Zadzwonię jak on wyjdzie

-dobra, to pa- odpowiedział i się rozłączył

Znów zszedłem na dół... Ciekawe ile kalorii spaliłem latając tak w górę i dół. Choć mi otyłość nie grozi, to Rzeszy chyba tak...

-Vater, ZSRR będzie tu za pół godziny - poinformowałem

Znajomy ° GerpolTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang