Prolog

1.6K 57 51
                                    

Twitter - #ruleno1watt

Miłość zawsze była zgubnym uczuciem. Niepotrzebnym, zakłamanym i cholernie bolesnym.

    Sama w sobie być może nie byłaby taka zła. Może byłaby jak lekki powiew wiatru w letnie, słoneczne dni. Może dawałaby ci tak dużo szczęścia, że cała szklanka zapełniłaby się do pełna. Tańczyłbyś przy granej przez nią muzyce, aż nie rozbolałyby cię nogi, ale i tak uśmiechałbyś się radośnie na samą myśl o niej.

    Ale to by ci nie wystarczało, prawda? Chciałbyś ciągle więcej, więcej, więcej i więcej. Z twojej szklanki zaczęłoby się wylewać, a ona i tak starałaby się zrobić wszystko, abyś tylko dalej ją kochał, więc dawałaby ci więcej, więcej, więcej i więcej.

   Ale to ciagle byłoby dla ciebie za mało, prawda?

    Może byłaby piękna? Może nie mogłbyś oderwać od niej wzroku, może byłaby niewyobrażalnie uzależniająca. Zapewne nigdy nie widziałeś piękniejszej istoty, prawda? Pragnąłbyś, aby już zawsze była twoja, a ona chętnie by ci się oddała, bo w końcu cię kocha, prawda?

Ona szeptałaby ciche, kojące słowa, ale ty chciałbyś, aby krzyczała, zdzierając sobie gardło. Jej dotyk byłby jak najdroższy, najbardziej skuteczny lek, ale ty mówiłbyś, że twoje rany wcale się nie goją. Całowałaby cię lekko, niczym muśnięcie skrzydeł motyla, a ty wolałbyś, aby rozpętała dla ciebie burze, sztorm.

    Ale czy to nie byłoby zgubne? Czy to nie byłoby okrutne, egoistyczne? Czy dałbyś jej gwarancję, że jej piękny sen będzie trwał wiecznie? Mogłbyś jej obiecać, że to wszystko nie zamieni się w koszmar?

    Bo po pewnym czasie to by cię znudziło, racja? Chciałbyś więcej, mimo że twoja szklanka już dawno temu zamieniła się w ocean bez dna? Lecz ona już nie miałaby co ci dać. Ponieważ oddając ci wszystko, całe jej serce, miłość, a w pewnym momencie zapewne nawet i dusze, ona pozostała pusta.

Ponieważ ty jej nic nie chciałeś dać. Tylko wciąż jej wszystko odbierałeś. Więcej, więcej, więcej i więcej.

I w końcu zostawiłbyś ją. Pustą, samotną, zepsutą. Lecz ona ciągle by cię kochała. Do czasu, aż cała miłość - te ciepłe, piękne uczucia - nie zamarzłyby, wyparowały i nie zamieniłyby się w lodowatą, brzydką i tak przygnębiającą rzeczywistość. I wtedy znienawidziłaby cię, wtedy zobaczyłaby, że piękne sny to tylko zapełniona pustymi słowami i obietnicami strona w starym notatniku, ale kartki można spalić. Można je porwać na małe, malutkie kawałeczki.

Tak, jak ty zrobiłeś z jej sercem. Ponieważ wcale jej nie kochałeś, prawda? Pragnąłeś ją posiadać. Chciałeś, aby była twoja. Chciałeś, aby grała melodie pod twoje kroki, a nie odwrotnie.

Ponieważ jej pragnąłeś, a pragnienie posiadania, nigdy nie równa się z pragnieniem kochania.

Ponieważ miłość i nienawiść były sobie tak bliskie, znajome i podobne, że nieświadomie ciągle się raniły.

Dopóki z tego wszystkiego nie pozostał tylko popiół z ich spalonych serc.

Bo byli jak ogień, gotowy spalić siebie nawzajem.

***

Dla wszystkich, którzy myśleli, że ich siniaki nigdy nie znikną; rany się goją, musisz im tylko na to pozwolić – rozdrapywanie ich sprawia jedynie, że jest dwa razy gorzej.

***

Cześć, mam nadzieję, że prolog wam się spodobał!

Mimo wszystko będzie to dosyć luźna książka, poruszająca trudniejsze tematy pobocznie, ale czuję się zobowiązana, żeby dać tutaj ostrzeżenie.

Będą poruszone tematy, takie jak:
toksyczne relacje, różnego rodzaju uzależnienia i nałogi, wszelkiego rodzaju przemoc (przemoc w rodzinie, przemoc na tle seksualnym - nie będzie ona szczegółowo opisana, przemoc wobec dzieci), problemy rodzinne, nieświadome samookaleczanie.

Jeśli coś będzie się zmieniać, będę to tutaj na bieżąco poprawiać, aktualizować.

Rule no. 1: don't fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz