PROLOG

17 1 0
                                    

 Kiedy martwe oczy patrzyły w moją stronę wiedziałam, że przegrałam. Ale to nie był jeszcze koniec gry. To nie był nawet początek. Gra się jeszcze nie zaczęła a ja już wiedziałam jaki będzie wynik. Ale jak mogłam przegrać nawet nie wchodząc na ring ,tor czy boisko? Nie zakładałam ochraniaczy bo nie byłam przygotowana na takie uderzenie. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się żadnego ciosu. Myślałam, że wszystko skoczy się szybko i bez zbędnego gadania. Jednak bardzo się przeliczyłam, co było zajebiście ironiczne patrząc na to, że nie wiedziałam nawet, że umiem do tylu policzyć bo moich porażek było tak wiele a każdego dnia spadałam coraz niżej. Z każdą dobą, a nawet godziną spędzoną z nim byłam coraz bliżej dna. I mogłabym powiedzieć, że o niczym nie wiedziałam jednak skłamałabym. Bo prawda była taka, że dokładnie oglądałam jak mnie rujnował. Przyglądałam się jak wtłaczał coraz więcej toksyny do mojego ciała. Jednak dopiero później zrozumiałam, że nie tylko on truł mnie. Ja trułam go równie mocno. Wzajemnie niszczyliśmy swoje życia. Jednak oboje nie widzieliśmy w tym problemu ponieważ robiliśmy to razem. Więc skoro nam to nie przeszkadzało to innym też nie mogło, prawda? I przyznam się szczerze, że mimo iż naprawdę starałam się zacząć żyć normalnie i w spokoju, bez tego całego syfu, naprawić serce i poukładać emocje jak jakieś pierdolone puzzle. Jednak po prostu nie mogłam. Nie powiedziałam tego nigdy na glos ale w głębi mojego czarnego serca, wiedziałam, że ja po po prostu nie chce. I już wcale nie chodziło o jego wygląd, ciało czy inne czynniki zewnętrzne. Chodziło o dusze. O pieprzone polaczenie dusz które, jak miałam nadzieję, nie tylko ja  odczuwałam. Rozumieliśmy się bez słów, nasze emocje były ze sobą spójne, miałam wrażenie jakby on myślał dokładnie tak, jak ja. Owszem, miałam wielu przyjaciół ale to właśnie on sprawił, że naprawdę coś poczułam. Pokazał mi świat z którego istnienia nawet nie zdawałam sobie sprawy. I pierwszy raz nie wypierałam się romantycznych doznań, nie chciałam i nie miałam zamiaru udawać. Bo przy nim mogłam być całkowicie sobą. Wiedziałam, że nie ważne co zrobię lub powiem on i tak to zaakceptuje i będzie mnie w tym wspierał. Dzięki niemu zaczęłam żyć. Było to niespodziewane, ale też niespodziewanie piękne. Wydostanie się z bańki w której tkwiłam przez całe życie, było naprawdę wielkim szokiem. Jednak czymś czego się jeszcze bardziej nie spodziewałam było to, że poznałam też definicje piekła. Najciemniejszego miejsca o którym większość osób nie chciała nawet słyszeć, a co dopiero tam trafić. Nie przewidziałam, że nic nie trwa wiecznie. I tak, najpierw chciałam zamknąć się w pokoju i nigdy z niego nie wychodzić, jednak przypomniałam sobie wtedy wszystkie twoje rady. Na twoje nieszczęście jedna z nich mówiła o tym, że jeśli ktoś stanie mi na przeszkodzie, zrobi mi krzywdę czy zrobi coś, przez co będę cierpieć, muszę go zniszczyć. Stworzyłeś potwora, to teraz z nim walcz.


love is a lie1: oceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz