Prologue

5 2 0
                                    


Złość. To uczucie towarzyszyło mi praktycznie każdego dnia. Zawsze starałam się ją jednak opanować, bo wiedziałam, że nie jest to rozwiązaniem. Kiedy byłam zła, zamykałam się w pokoju i płakałam w poduszkę tak długo, dopóki złości nie zastąpiło pogodzenie się z tym, co zaszło i pewnego rodzaju przygnębienie, które było mi jednak potrzebne. Nigdy nie uważałam złości za... złą emocję. Nigdy nie uważałam jej też za coś nadzwyczajnego. Była moim starym, dobrym kumplem, który znał mnie na wylot, znikał w najmniej oczekiwanych momentach i pojawiał się równie niespodziewanie.

Jako małe dziecko, złościłam się przez to, że nie mogłam dłużej bawić się lalkami. Kiedy nieco podrosłam, złościłam się na rodziców, bo musiałam się uczyć i uważałam, że była to ich wina. Złość wynikała w sumie z różnych rzeczy - często złościłam się, bo coś szło nie po mojej myśli, albo ktoś powiedział mi coś nie miłego. Zła ocena z matematyki, pokrzyżowanie planów... To wszystko wzbudzało we mnie tę nieprzyjemną chęć wybuchu. Kiedy jednak stałam się nastolatką i zaczęłam rozumieć o wiele więcej, złość zaprezentowała mi swoje nowe odsłony.

Złościłam się, bo byłam sama. Złościłam się, bo tonęłam, i nikogo to nie obchodziło. Nikt nie wystawił pomocnej dłoni w moją stronę, chociaż pokazywałam im znaki. Złościłam się, bo każdy patrzył, choć nie widział.

Miałam wokół siebie dużo ludzi, racja. Znajomych, przyjaciół, rodzinę. Ale nikt nie widział. Nikt nie pomógł. Nikt nie zauważył.

Kiedyś, przeglądając Facebooka, natrafiłam się na pewien cytat i właściwie do dziś uważam go za jeden z moich ulubionych. Brzmiał on mniej więcej tak:

,,Czasami mówisz, że chcesz zniknąć, ale wszystko, czego tak naprawdę chcesz, to zostać znalezionym."

Pamiętam, że to jedno, głupie zdanie, składające się z czternastu niewinnych słówek, dobiło mnie do tego stopnia, że kilka łez spłynęło po moich policzkach. Miałam może z trzynaście lat, ale już wtedy utożsamiałam się z takimi tekstami. I do dzisiaj mnie to wprawdzie przeraża. Trzynastolatka powinna przecież cieszyć się życiem. Wychodzić z przyjaciółkami, odkrywać nowe pasje, przeżywać swoje pierwsze problemy miłosne, przejmować się tym, że nie ma co założyć na dyskotekę szkolną. A ja, będąc trzynastolatką, powoli zaczynałam patrzeć na świat inaczej. Zaczęłam dostrzegać jego wady i nieustannie przebijające się przez wszystko szare barwy. To pojebane.

Ale później nauczyłam się pływać. Wiele razy miałam wrażenie, że to koniec i zaraz się utopię, ale nie poddawałam się. Utrzymywałam się na wodzie, choć w sumie nie miałam powodu, by to robić. To po prostu było moją codziennością. Przetrwanie.

Raz czy dwa widziałam wyciągniętą w moją stronę dłoń. Ale gdy ją chwyciłam, ciągnęłam ją ze sobą na dno. Więc po prostu odpuściłam. Oni nie widzieli, a kiedy widzieli, robili to za późno. Wtedy, kiedy ja powoli ich niszczyłam, bo pozwolili mi na zbyt dużo. Na ratunek.

Nie zasługiwałam na ratunek.

Alice mi o czymś zawzięcie opowiadała, ale niespecjalnie jej słuchałam. Obserwowałam widoki za oknem, odliczając minuty do końca. Siedzenie na lekcji było moim pewnego rodzaju utrapieniem. Nie to, że nie lubiłam biologii. Kochałam ten przedmiot. Był moim ulubionym i wiedziałam, że to właśnie z nim wiążę swoją przyszłość. Ale po prostu siedzenie na miejscu przez pięćdziesiąt minut i słuchanie o budowie serca było trochę nudzące.

– Lucy? – Poczułam szturchnięcie w ramię, więc, zduszając w sobie chęć wywrócenia oczami, przeniosłam spojrzenie na przyjaciółkę. – Słuchasz mnie w ogóle?

Oparłam łokcie na blacie ławki, ignorując jej pytanie. Nie miałam dzisiaj humoru na pogawędki i miałam nadzieję, że dziewczyna to zrozumie.

– Lucy? Coś się...

– Alice Hastings, zapraszam do odpowiedzi. – Przerwał jej nauczyciel, a ja podziękowałam mu w myślach. Jeszcze chwila i kopnęłabym w kalendarz.

Z Alice znałam się od samego początku liceum. Nie nazwałabym jej swoją bestie, ale trwała przy mnie w najgorszych momentach, a ja to doceniałam. Była jedyną osobą, która jakkolwiek chciała mi pomóc, kiedy dołączyłam do tutejszej szkoły. Oprowadziła mnie, przedstawiła mnie innym uczniom i dała dużo ważnych wskazówek. Nie zdała poprzedniej klasy, więc wiedziała co i jak. Ale, mimo to, czasami była cholernie wkurzająca. Uczepiła się mnie jakby była jakimś moim ogonem. Plus była trochę nazbyt pozytywna.

I może zabrzmi to trochę toksycznie, ale przyjaźniłam się z nią tylko i wyłącznie po to, by w ciężkich chwilach móc się do kogoś odezwać. I w ogóle żeby być w tej szkole kimś. Bo, niestety, ale musiałam spojrzeć prawdzie w oczy – bez grupki nie przetrwa się w większym środowisku.

Dzwonek rozbrzmiał w sali lekcyjnej, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia. Czym prędzej spakowałam książki do plecaka, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Chwilę później dołączyła do mnie Ali i razem ruszyłyśmy w stronę stołówki. Teraz czekała nas najnudniejsza i jednocześnie najciekawsza atrakcja tego dnia – lunch. Istniały dwie opcje: albo znowu będzie jakaś drama, albo będzie wiało spokojem. Z dwojga złego wolałabym chyba to pierwsze, bo przynajmniej byłaby jakakolwiek rozrywka.

– Słyszałaś, że do miasta wrócił brat Romane? – Zapytała, jak gdyby nigdy nic.

W jednym momencie poczułam, jak coś ciasno zaplata się wokół mojej szyi i odbiera wszelki dopływ tlenu. Znacie tę chwilę w filmach, kiedy czas staje w miejscu i już wiecie, że zaraz wydarzy się coś złego? Tak właśnie poczułam się ja. Jakby cały świat ucichł, a wszystko wokół mnie się zatrzymało. Na pstryknięcie palca.

Przymknęłam powieki, odliczając w myślach do dziesięciu. Z wielkim trudem nabrałam oddech do płuc, czując, jak dłonie, które trzymają tackę z jedzeniem, zaczynają się trząść. Kątem oka spojrzałam na makaron i już wiedziałam, że nie zdołam nic przełknąć.

– Brat Romane? Romane Montgomery? – Odpowiedziałam piskliwym głosem, łudząc się, że może jednak w tej szkole jest jakaś inna Romane.

Brunetka kiwnęła głową, spoglądając na mnie z niezrozumieniem, a ja pobladłam jeszcze bardziej. O ile to było w ogóle możliwe.

Wrócił? Kiedy? I dlaczego?

Przecież obiecał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wish it was youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz