V

50 4 0
                                    

Po szybkim przebraniu się i powiedzeniu Johnowi, że idziemy na miasto udaliśmy się do kregielni. Taki byl pomysł Deana. Grałem w nie raz z Meg, ale nie byłem w tym najlepszy. Po przebraniu butów udaliśmy się na nasz tor.

- Ty pierwszy, słońce. - powiedział podając mi kule.

- Słońce? - prychnalem.

- Orzeszku? - zachichotalem kręcąc głową.

- Nie ma mowy. - odebrałem od niego przedmiot. - Po prostu Cass. - Udał uraze. Zrobiłem rozbieg i rzuciłem kule zbijając trzy kule.

- Oj cieniutko. - powiedział zielonooki z uśmiechem.

- Spadaj. - wziąłem drugą kule, która nic nie zbila. Nastolatek wybuchnął śmiechem. Podeszłem do niego i szturchnalem go biodrem. Jak myślałem Winchester był o wiele lepszy ode mnie. Po paru rundach podszedł do mnie z chytrym uśmieszkiem. - Co?

- Nie mogę na ciebie patrzeć. Pomogę ci. Umiesz jeździć na łyżwach, ale kręgle to nie twoja bajka. - przewrocilem oczami. Podszedł do mnie podając mi kule. - Chodź tu. - stanął za mną. Pochylił mnie kładąc swoją dłoń na mojej. - Zrób duży zamach i powoli nią rzuć. - spojrzałem na niego.

- Bawisz się w tatusia uczącego dziecko? - uśmiechnął się. Poczułem jego oddech na swojej skorze. Wtedy spojrzałem za nas. Całkowicie zapomniałem, że nie jestesmy sami. - Dziękuję. Już chyba potrafię. - Delikatnie go od siebie odepchnąłem. Nie patrząc na niego rzuciłem kule. Zbilem wszystkie kręgle. - I kto tu nie umie grać w kręgle?! - spytałem podskakując. Uśmiechnął się do mnie krótko po czym spowaznial. Przeniosłem wzrok na tor.

*

- Hamburger czy cheeseburger? Wiem, że za dzieciństwa je uwielbiałes. - powiedziałem przeglądając menu. Po kręglach poszliśmy do knajpy.

- Cheeseburger. - powiedział bez przekonania. Od wyjścia z kręgielni był cichy. Byt cichy.

- Co ci jest? - spytałem kładąc menu na bok.

- Nic. - przewrocilem oczami czując wibracje telefonu. To była Meg.

M: I jak tam randka?😏

C: Do dupy.

M: Co się stało?

- Mogę przyjąć zamówienie? - przed nami stanęła rudowłosa kelnerka.

- Oczywiście, piękna. - powiedział pewnie Dean od razu promieniejac na widok dziewczyny. Myślałem, że się przesłyszałem, ale niestety tak nie było

M: Clarence?

C: Dean podrywa kelnerkę.
Zaraz zadzwonię.

- Dla mnie cheesburgera z frytkami i cola słodka jak ty. - kobieta zachichotała. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.

- Dla mnie nic. Straciłem apetyty. - po tych słowach wstałem i wyszlem wybierając numer Masters.

- Powiedz, że źle ci się wcisnęło na klawiaturze! - powiedziała ostro ciemnowłosa do telefonu.

- Nie. - powiedziałem cicho. W oczach poczułem łzy - Graliśmy w kręgle. Wszystko było dobrze aż mu odbiło. Poszliśmy coś zjeść i zaczął podrywać.

- Kutas jebany. - syknęła - Gdzie jesteś?

- Idę na przystanek. - w tej chwili poczułem dłoń na ramieniu. Odwróciłem się, a przed sobą ujrzałem blondyna.

- Gdzie idziesz?! - krzyknął gniewnie.

- To on. Zaraz go zajebie. Daj mi go do słuchawki.

- Dam sobie radę. Zadzwonię później. - rozlaczylem się odkładając telefon do trencza.

DESTIEL - "Dlaczego mnie nie lubisz, Dean?"Donde viven las historias. Descúbrelo ahora