Rozdział 13

53 10 9
                                    


Poniedziałek

Przez niedzielę nie działo się nic ciekawego nic po prostu nic.
Niestety i stety plusem niedzieli jest fakt , że nie muszę iść do szkoły ale niedziela oznacza to , że po niej jest poniedziałek najgorszy dzień tygodnia wraz z niedzielą.
Powoli niechętnie wyszłem z łóżka i spod ciepłego kocyka.Spojrzałem przez okno i nie uwierzyłem w to co widzę a mianowicie padało!!!
Wręcz lało! Mój dzień naprawdę zapowiada się cudownie po prostu JEJ!
Wziąłem plecak i wrzuciłem do niego chuj wie od jakich przedmiotów książki.Gdy wrzuciłem książki do plecaka podszedłem do szafy i wyciągnąłem ubrania takie jak książki czyli nie wiadomo jakie.
Poszedłem z nimi do łazienki przebrałem się coś jeszcze???
Chyba nie.Ubrałem buty założyłem ciemno zieloną kurtkę zarzuciłem plecak na plecy i wszedłem do windy.
Po jak zawsze pięciu minutach wyszłem z windy i nie uwierzyłem w to co widzę już kolejny raz.Było jeszcze gorzej chuj wie jak to można nazwać na pewno nie jesiennym desczykiem ale jak to ja miałem pomysł może się uda błagam żeby tak.Zadzwonię do Keiichiego może jakiś cudem będzie mógł mnie podwieść a jeśli nie to zostaje mi parasol który mógł by nie wytrzymać aż takiej ilości wody więc zadzwoniłem i tak kilka razy ale nie odebrał trochę byłem zły no ale pewnie ma pracę.No w takim razie nie pozostało mi nic innego niż pójść pieszo do szkoły ,nie pewnie wyciągnąłem parasol który zaczął się już uginać gdy zobaczył ile wody ma na niego spaść.

10 minut później

Byłem już pod szkołą padało na dal nawet było chyba jeszcze gorzej padało mocniej, wiało mocniej i było zimniej.
Powoli weszłem do szkoły ściągając mokrą kurtkę i składając parasol. Wrzuciłem wszystko do szafki po czym poszłem pod sale i standardowo pierwsze kogo zauważyłem to Junko:
-Hejjj Junko
-O cześć słuchaj mam niusa!!!
-Niby jakiego???
Po moim pytaniu Junko podsunęła mi pod twarz swój telefon i zobaczyłem nagłówek a raczej pełno nagłówków takich jak:

Czy syn Milionera znalazł w końcu miłość???"
„Czy syn Akinoriego Satō woli chłopców???"
,,Czy Satō wydziedziczy syna za jak to nazwał wybryk natury???"
„Kim jest miłość młodego milionera???"

Na co zapytałem:
-Emmm...no i co z tego???
-Co z tego?!Ty nie rozumiesz jakie to ciekawe???Satō to jeden z najbogatszych facetów w Japonii a jego syn woli chłopców i pytanie czy go wydziedziczy???
-Szczerze to mnie to nie.....
-Obchodzi???
-Emmm...tak nie obchodzi mnie to jakiś bogaty chłopak który pewnie myśli sobie , że może mieć wszystko i wszystkich na jedno skinienie palcem.
-No dobrze dobrze ja jestem po prostu yaoistką zrozum człowieku.
Na jej słowa się zaśmiałem po czym zapytała:
-A jak tam z twoim ukochanym???
-No ten ja.....emm.. wczoraj byłem z nim w kinie i no..ten
Na twarzy Junko pojawił się ten sam dziwny uśmiech a zaraz pewnie się powiększy:
-No i dostałem ten... no bukiet czerwonych róż.
Junko miała tak duży uśmiech,że by jej zaraz z orbity wyjebał było po niej widać ,że jest podjarana i szczęśliwa i w sumie kto tam wie jakie emocje odczuwała jeszcze.Gdy zadzwonił dzwonek zaciągnąłem ją do sali,ledwo ją tam zaprowadziłem stała tak i stała ale udało mi się ją w końcu odprowadzić aż pod samą ławkę po czym grzecznie usiadła na swoim miejscu.

Jakieś kilka lekcji później

No już koniec na dzisiaj,ucieszyłem się kiedy zadzwonił dzwonek i wyszłem z sali kierując się prosto pod szafkę na szczęście Daisuke już za mną nie gadał nie podchodził do mnie nie pytał się i dobrze po ostatnim wie chyba , że nie warto ze mną zadzierać.Wziąłem kurtkę i uginający się parasol który miał znowu zobaczyć krople spadającego deszczu za nim wyszłem Junko mnie złapała i zapytała:
-To co masz plany na resztę dnia???
-Nie raczej nie.
Junko nagle jakoś dziwnie spojrzała w jakąś stronę i oznajmiła:
-No ją myślę, że ty już masz plany.
Z zdziwieniem spojrzałem na nią zastanawiając się czy może o czymś zapomniałem po chwili Junko wskazała na chłopaka którego wzrok był skierowany na mnie obok niego stało ładne czarne auto z przyciemnianymi szybami.Mimo , że auto inne zupełnie inne to rozpoznałem w nim Keiichiego:
-To do jutra Junko.
-No pa miłej randki.
Odpowiedziałem jej grzecznie odchodząc i pokazując przy okazji środkowy palec.Podeszłem do Keiichiego i przytuliłem go przy okazji pytając:
-Co ty tu robisz???
-Emmm no chciałem cię przeprosić.
-Nie no to nic Keiichi.Miałeś pracę???
-No niestety.A tak w ogóle po co dzwoniłeś???
-No wiesz trochę padało myślałem , że mnie podwieziesz pod szkołę mój parasol jest tak trochę rozwalony.
Pokazałem mu na parasol po czym powiedział:
-No mogłem chociaż odebrać ale obiecuję ci od dziś jeśli trzeba będzie odbiore cię odwiozę cię pod blok gdzie będziesz chciał śliczny.
Po tych słowach złączył nasze usta pocałunkiem przez co opuściłem parasol przy okazji moknąć z Keiichim do suchej nitki.Gdy się całowaliśmy Keiichi spojrzał jakoś dziwnie w inną stronę po czym przerwał pocałunek i zapytałem:
-Keiichi wszystko okej???
Chciałem się odwrócić jednak ten zanim zdążyłem chwycił mnie za ręce przez co nie mogłem zobaczyć na co ten patrzy z oburzeniem zapytałem:
-Keiichi co ty robisz?!
-Chodźmy już kochanie.
Po tych słowach usiadłem nadal oburzony obok Keiichiego z pytaniem a nawet z kilkoma pytaniami:
-Dlaczego nie mogłem się obrócić w stronę w którą patrzyłeś???
-Co???
-No nie mów , że nie usłyszałeś.
-A nie nic takiego tak po prostu nie chciałem żebyś moknął śliczny.
No tak bo ja mu w to uwierzę to jest jedna z najgłupszych wymówek a uwierzyć mi można słyszałem wiele.
Zadałem więc drugie pytanie:
-Zmieniłeś auto???
-No tak jakoś
-Czemu???
-No szczerze to się już sypało w środku sprzedałem i kupiłem nowe.
A co nie podoba się???
-Nie no podoba mi się bardzo ładne.
Dałem mu buziaka w policzek i zadałem chyba już ostatnie pytanie uśmiechając się:
-A po coś jeszcze przyjechałeś pod moją szkołę czy tylko przeprosić???
Nagle Keiichi wyciągnął za pleców średnie i podłużne czerwone pudełko gdy je dostałem uśmiechnąłem się w stronę Keiichiego i powoli otworzyłem welurowe pudełko moim oczom ukazał się srebrny naszyjnik jednak największe wrażenie sprawił piękny nie za duży niebieski szafir który otaczały małe błyszczące diamenciki.Był piękny ale drogi na pewno drogi musiałem więc powiedzieć swoję:
-Jest piękny ale nie mogę go przyjąć.
-A niby czemu???
-Jest pewnie drogi a po drugie skąd masz pieniądze???
-Nie przesadzaj nie dałem dużo a pieniądze miałem swoje takie odłożone.
-No okej.
-Ale rozumiem , że się podoba???
-No oczywiście, że tak jest śliczny.
Po tych słowach pocałował mnie namiętnie swoimi zimnymi ustami.
Gdy jego usta udsuneły się od moich zapytałem:
-Zawieziesz mnie do domu Keiichi???
-No nie wiem.
-No Keiichi to nie jest śmieszne!
-A niby czemu miałbym cię zawieść do domu???
-No bo jak będę tak chodzić w tym deszczu i zimnie to mogę się przeziębić a chyba nie chcesz bym się przeziębił???
-Nie śliczny.Już cię odwożę.

Już cię odwożę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.









Chłopak z Starbucks {KOREKTA}Where stories live. Discover now