Rozdział 3.

14K 628 763
                                    

#destinyinsomnia #papierowadestiny

Miłego czytania!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nikomu nie życzyłam źle. A przynajmniej nie wszystkim.

— Zabiję cię, kurwa.

Wzmożona chęć wyrządzania innym ludziom krzywdy zrodziłasię we mnie, kiedy byłam dzieckiem. Po raz pierwszy pojawiła się, gdyprzyłożyłam Lane plastikową łopatą prosto w czoło. Dodajmy, że zostałam do tego sprowokowana, a Nathalie oddała mi o wiele mocniej. 

To właśnie od tej chwili coraz intensywniej zaczynałam odczuwać przyjemność ze sprawiania ludziom bólu, i to do tego stopnia,że kiedy byłam starsza, zaczynałam sądzić, że to uzależnienie. Corazczęstsze bijatyki z Nathalie, a była mizernym przeciwnikiem, i wojnyz młodszym bratem, a ten z kolei był dość dobrym przeciwnikiem,bo zawsze z nim przegrywałam — budowały we mnie agresję już odnajmłodszych lat. 

I całą tę czarę goryczy zamierzałam przelać na Lane, kiedy wyszłam z Preston Enterprises po porażce życiowej mniej więcej takiej samej wagi, jak zerwanie z moim pierwszym mężem w przedszkolu, któremu też swoją drogą przyłożyłam. 

— Aż tak źle? — zapytała, choć sądziłam, że i tak spodziewała sięmojej odpowiedzi. 

— Źle? Kurwa, czy było źle?! — Zadrżałam ze złości. 

Dwadzieścia minut wcześniej 

Kurwa mać. 

Przy odrobinie szczęścia mógł to być głupi żart, prawda?

Ten zidiociały dupek mógł wymyślić całą tę sytuację, gdyż znałColby'ego i Gomeza. Istniała szansa, że nagadał im głupot po tym,jak zorientował się, że przyszłam tu na rozmowę, a że Gomez już nawstępie dostał na mój widok wylewu, a Colby wyglądał, jakby traktował życie niczym kabaret — to się zgodzili.

Przecież to, kurwa, nie mogło dziać się naprawdę.

Los już musiałby mnie wyjątkowo nienawidzić. 

— Nagle zabrakło pani epitetów do obrażania mnie?

Ja pierdolę. 

On nie żartował.

Był całkowicie poważny. 

Istniały jeszcze tylko dwie możliwości: albo to wszystko było jedynie wytworem mojej wyobraźni, albo umarłam. Ale ani nie czułam się aż tak chora, żeby majaczyć, ani nic nie wskazywało na to, bymbyła martwa. Chociaż ta druga opcja wydawała się wyjątkowo optymistyczna. 

Zazwyczaj nie słuchałam Lane i nie wdrażałam w życie jej pomysłów, bo w większości przypadków były jeszcze głupsze niż moje.Ale akurat ten jeden raz musiała mieć, kurwa, rację. „Chodź, sprawdzimy, jak wygląda" — niczym mantra krążyło po mojej głowie i przyprawiało mnie o jeszcze większą frustrację. 

Trzeba było jej posłuchać, albo przynajmniej nie słuchać siebie,bo przez dwadzieścia sześć lat już zdążyłam się nauczyć, że mojedecyzje są wyjątkowo durne. 

BEFORE DESTINY TEACHES US TO LIE - ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now