Rozdział 1.

18K 599 192
                                    

Pierwszy, poprawiony rozdział do papierowej wersji pierwszej części tomu pierwszego dylogii Destiny :)

Miłego czytania!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

DESTINY

Z całych sił starałam się uśpić niepohamowaną chęć mordu na widok zakochanych ludzi.

Jebane walentynki. 

To nie tak, że moja niechęć do tego groteskowego wymysłu popkultury była we mnie od zawsze. Jako mała dziewczynka z zachwytem patrzyłam na ogromne bukiety kwiatów, które tego dnia tatawręczał mamie, a i ja dostawałam swoją własną różę na znak „miłości" ojca. W podstawówce cieszyłam się ze stosów liścików miłosnych, a w liceum skakałam z radości na widok bukietu od mojegopierwszego chłopaka.

A szczególnie doceniałam bukiety, które wręczał mi mój brat,bo zawsze czułam bijącą od każdego z kwiatów szczerość. Niepodsyconą nawet odrobiną kłamstwa. 

Do niedawna nawet cieszyłam się na myśl o święcie zakochanych,bo miałam przy sobie faceta, który, jak sądziłam, mnie kocha. 

— Ten kutas mnie zostawił! 

I właśnie ten kochający mężczyzna rzucił mnie dzień przed walentynkami. 

Rok wcześniej w dniu tego dennego święta razem mijaliśmy młodąkobietę. Jej oczy były przekrwione i pełne łez, a ubiór nie wskazywałna to, by spieszyła się na romantyczną kolację — raczej, nim ta zdążyłasię rozpocząć, dziewczyna w roztargnieniu wybiegła z restauracji. 

Przejęłam się jej losem i długo rozmyślałam o tym, jak okropneuczucia musiały jej towarzyszyć w dniu, kiedy powinna poczuć siękochana bardziej niż kiedykolwiek, a prawdopodobnie została brutalnie porzucona. Byłam ciekawa, jak wielki to ból, gdy widzisz, żemiłość została odebrana tylko tobie. 

Cholera, to wcale nie oznaczało, że sama pragnęłam takich atrakcji. 

Tak samo, jak nie pragnęłam zwrócić na siebie uwagi wszystkichgości kawiarni, której właścicielką była moja najlepsza przyjaciółka. 

Miałam wrażenie, że oczy absolutnie każdej osoby w lokalu spojrzały na mnie, kiedy zziajana, z przekrwionymi oczami i opuchniętątwarzą, ubrana w brudne i znoszone dresy wpadłam do środka, wrzeszcząc do przyjaciółki niezbyt cenzuralne słowa. 

Na Boga, może nie do końca to przemyślałam, ale ludzie moglibyokazać mi odrobinę współczucia. 

Szepcząc ciche „przepraszam", ruszyłam w stronę baru, za którym stała Nathalie. Zasiadłam na jednym z wolnych stołków i spojrzałam na przyjaciółkę.Nathalie zapewne się nie spodziewała, że takiego dnia zamiastwpaść w pełnej gotowości do romantycznej kolacji będę wyglądać jakdefinicja życiowej porażki. 

Na twarzy Lane pojawił się smutek, kiedy po dłuższej chwili wpatrywania się we mnie zrozumiała, że nie żartuję. 

— Destiny, o czym ty...? — zapytała, nie kończąc wypowiedzi. 

— Zostawił mnie — powtórzyłam, a moje wargi zadrżały. — Takpo prostu. Wczoraj. Przez pieprzonego SMS-a. 

Oczy zaszły mi mgłą, a twarz przyjaciółki stawała się coraz bardziej niewyraźna. 

Lane wskazała głową na stolik w rogu pomieszczenia, chcąc zapewnić mi odrobinę prywatności. Skinęłam głową i smętnie zsunęłamsię z barowego stołka. 

BEFORE DESTINY TEACHES US TO LIE - ZOSTANIE WYDANEKde žijí příběhy. Začni objevovat