- Proszę – zawołała. Dośrodka weszła Seni wraz synem Kanem – Witaj Seni. Cześć Kan. Wczym mogę wam pomóc ?

- Czy mogłabyś, proszę,obejrzeć Kana ? Ma gorączkę, kaszel i jest jakiś markotny –powiedziała zmartwiona.

Ruchem dłoni lekarka zaprosiłachłopca na łóżko. Usiadł na nim i zdjął koszulkę. Dziewczynaosłuchała go oraz obejrzała jego gardło. Zastanowiła się. Pochwili złapała go za policzki i palcami potarła jego szyję wodpowiednich miejscach. Postawiła diagnozę.

- Gardło zaczerwienione ipowiększone węzły chłonne. Zakażenie górnych dróg oddechowych– podeszła do szafki i wyjęła z niej lekarstwa. Podała jekobiecie – Niech dziś i jutro zostanie w domu. Podaj mu telekarstwa. Dziś wieczorem i jutro rano. Jutro po południu przyjdęsprawdzić jak się czuje i zdecydujemy co dalej.

- Dziękuję, Sayano – Seniwręczyła dziewczynie zapłatę.

- To drobiazg – odpowiedziałalekarka. Kan ubrał się i wrócił do Seni. Pochyliła się nad nimz uśmiechem – A ty chłopcze odpoczywaj – poczochrała jegowłosy.

Pokiwał smętnie głową. Matkaz synem opuścili gabinet. Saya natomiast wróciła na swoje miejsceza biurkiem i ponownie zaczęła wypełniać dokumenty. Po okołodwóch następnych godzinach przyjmowania pacjentów odwiesiła kitelna wieszak. Poprawiła swoją czarną koszulkę z długim rękawemoraz dekoltem, po czym zamknęła gabinet i ruszyła w drogępowrotną do domu.

Na miejscu Neyo był w kuchni irobił obiad dla dwojga. Muzyka grała głośno, a on poruszał siędynamicznie po pomieszczeniu w jej rytmie. W każdym miejscuprzygotowywał inny fragment posiłku. Kroił warzywa, przyprawiałmięso i dolewał oleju na patelnię. Znajdował się właśnie wswoim świecie, do którego dostęp dawały mu tony mocnej muzyki,towarzyszącej mu od najmłodszych lat. Zatracił się w niej takbardzo, że w ogóle nie usłyszał i nie wyczuł jak Saya wraca.Dziewczyna weszła do salonu. Przywitała się ze zwierzętami, poczym odłożyła torebkę na fotel i zajrzała do kuchni. Oparła sięo framugę drzwi i przez chwilę obserwowała jak Neyo gotuje. Weszłado środka, a wtedy chłopak wyciągnął rękę w bok. Zacząłprzyciągać do swojej dłoni słoik z przyprawami. Kiedy Saya sięzbliżyła, słój prawie uderzył ją w głowę. W ostatniej chwilizłapała go w ręce. Chłopak obejrzał się zaskoczony. Zaśmialisię.

- Oh ... ni ceta, cyar'ika.Odpłynąłem – przeprosił ją.

- Bic cuyir naas –odpowiedziała i oddała mu przyprawy. Pocałowali się naprzywitanie – Co gotujesz ?

- Niespodziankę. Nakryj dostołu, gedet'ye, a ja zaraz podaję – powiedział.

Tak też zrobiła. Postawiłprzed nią pięknie uszykowany posiłek, którego zapach szybkorozszedł się po całym pokoju, ogrzewając go swoim aromatem. Poobiedzie para mandalorian udała się na balkon na piętrze.Wpatrywali się w pomarańczową poświatę, którą zostawiało zasobą zachodzące słońce. Obejmowali się ramionami, oparci obarierkę.

- Brakowało mi tego – odezwałasię lekarka – Jest ... tak cicho.

- Elek ... mnie również –powiedział elektryk – Nikt do nas nie strzela.

- Nie razi prądem – dodaładziewczyna.

- Nie przypala mieczem świetlnym– zaśmiali się oboje. Neyo stanął za nią i oplótł ręcewokół jej talii, a następnie przycisnął ją do siebie. Wtuliłgłowę w jej ramię, a ona poruszyła głową, pocierając ichpoliczki o siebie – Tak za tobą tęskniłem gdy uciekłem –powiedział.

- Ja za tobą bardziej.

- Neyc ... właśnie, że ja –przekomarzali się radośnie. W końcu chłopak puścił ją. Przezchwilę nie czuła jego dotyku, ale wiedziała, że nadal za niąjest. Sekundę później zobaczyła przed oczami trójkątny wisiorekna srebrnym łańcuszku. Neyo zahaczył naszyjnik na jej karku.Spojrzała uśmiechnięta na biżuterię i odwróciła się przodemdo niego. Ich oczy się spotkały – Obiecuję. Nigdy więcej cięnie zostawię.

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaWhere stories live. Discover now