Akt 6: Zmiany

13 2 0
                                    

Rozdział1: Spokój

Kilka tygodni później

W mieście Venoram na planecieDantooine trwał słoneczny dzień. Wody jeziora spokojnie falowały,kołysząc łodziami w porcie, a ciepły wiatr mierzwił okolicznełąki niczym niewidzialny grzebień. Zajęci swoimi sprawamimieszkańcy, spędzali czas różnie. Wielu z nich robiło obecnierozmaite zakupy na rynku. Otaczały go budynki. W tej chwili na dachujednego z nich znajdował się Neyomar. Właściciel od dawnaotrzymywał skargi na temat nie działającej instalacjielektrycznej, ale dopiero teraz zgłosił się z tym do specjalisty.Chłopak przebywał obecnie w pomieszczeniu pełnym liczników ibezpieczników. Usterka nie była poważna, więc naprawienie jej niezajęło mu dużo czasu. Sprawdził jeszcze czy wszystko jest wporządku, po czym schował nowo kupione narzędzia oraz przyrządymiernicze do plecaka. Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Nazewnątrz czekał na niego zleceniodawca.

- Naprawiłeś to ? – spytał.

- Kilka bezpieczników sięprzepaliło, a ponadto przetwornica wymagała drobnych napraw.Zrobiłem co mogłem. Wydaje mi się, że wszystko powinno być wporządku.

- Dziękuję, chłopcze. Jesteśnieoceniony – właściciel wyjął z kieszeni odliczoną kwotękredytów i wręczył ją elektrykowi.

Podszedł do klapy w dachu iwrócił do środka. Tym akcentem praca Neyo na dzień dzisiejszydobiegła końca. Założył plecak na plecy. Przeciągnął się,grzejąc jednocześnie w promieniach słońca, które idealnieoświetlały dach budynku. Podszedł do krawędzi i kucnął nagzymsie. Odetchnął świeżym powietrzem. Kiedy ukrywał się jakoProtektor, nie mógł się zrelaksować nawet na chwilę. Cały czasczuł jakby ktoś deptał mu po piętach. Tutaj czuł ... spokój.Widział cały rynek jak na dłoni. Miał zrobić zakupy przedpowrotem do domu, więc musiał dostać się na dół. Mógł wybraćschody, albo tą bardziej ekstremalną drogę. Spojrzał pozakrawędź. Budynek był dość wysoki, ale dla niego taki skok tobyło nic. Wywołałby tym jednak niepotrzebną sensację, więcprzeszedł kawałek i podszedł do innej krawędzi. Tej, któragraniczyła z aleją, dzielącą budynki. Sprawdził czy na dole nicna niego nie czeka, po czym zeskoczył w dół. Wylądował na ziemi,kucając przy tym. Podniósł się i poprawił kurtkę, po czymwyszedł z alejki. Wszedł między stragany. Przez chwilę krążyłpo rynku w poszukiwaniu artykułów, które miał zapisane na swojejliście. Z czasem wykreślił większość pozycji. Niosąc w rękupokaźną torbę zakupów, mijał kolejne stoiska w poszukiwaniuostatnich rzeczy, które miał kupić. Kiedy przechodził obokstraganu z biżuterią, jego uwagę przykuł mały naszyjnik leżącyna blacie. To był srebrny łańcuszek z trójkątnym wisiorkiem. Niemógł oderwać od niego wzroku.

- Przepraszam – zwrócił nasiebie uwagę sprzedawcy – Ile za ten naszyjnik ? – spytał,wskazując rzeczony przedmiot.

- Dwieście kredytów –odpowiedział siwowłosy mężczyzna. Chłopak bez słowa wyjął zkieszeni podaną kwotę i zapłacił – To będzie prezent ?

Neyo wziął naszyjnik do ręki ina kilku palcach rozwiesił łańcuszek, sprawiając, że wisiorekswobodnie zawisł przed jego oczami.

- Elek – pokiwał głową.

Podziękował, po czym ruszył wswoją stronę.

W tym samym czasie

Sayana przebywała w swoimgabinecie przy głównym placu. W tej chwili przyjmowała pacjenta.Mężczyzna siedział na łóżku, rozebrany od pasa w górę.Dziewczyna, ubrana w swój biały kitel, podeszła do szafek. Zjednej szuflady wyjęła strzykawkę, a z witryny wyciągnęłaampułkę z lekiem. Napełniła przyrząd i wróciła do pacjenta.Wstrzyknęła mu zawartość strzykawki, po czym wróciła do swojegobiurka. Mężczyzna ubrał się, zapłacił za wizytę i wyszedł.Saya wypełniła odpowiednie dokumenty. Na tę chwilę w poczekalninie było żadnych oczekujących, więc zdjęła stetoskop z szyi,odłożyła go na biurko i wyłożyła się bardziej na krześle.Zamknęła oczy i wsłuchała się w panującą w pomieszczeniuciszę. W porównaniu z czasem, kiedy martwiła się o to czy Neyojest cały i czy kiedykolwiek do niej wróci, teraz czuła się oniebo lepiej. Mogła na chwilę wyłączyć umysł bez nieodpartegowrażenia, że jej ukochany jest sam na drugim końcu kosmosu i niewiadomo co się z nim dzieje. Wtedy usłyszała pukanie do drzwigabinetu. Usiadła prosto oraz poprawiła gumkę, wiążącą jejwłosy.

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaWhere stories live. Discover now