Akt 2: Cienie przeszłości cz.1

8 2 0
                                    

Rozdział1: Wizja

Kilka tygodni później

Na Coruscant zapadł zmierzch.Mimo to na chodnikach cały czas panował ogromny tłok. Pomiędzyprzechodniami przeciskała się pewna osoba. Kobieta po całym dniuspędzonym w pracy nie miała ochoty za długo znajdować się wtakim tłumie. Niestety nieuprzejmość kilku istot zmusiła ją dopowolnego marszu w stronę domu. Czas nieprzyjemnie się jej dłużył.Nagle poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Obróciła się wdyktowanym jej przez instynkt kierunku i ujrzała zakapturzonąpostać. Nie rozpoznała jej, więc przyspieszyła kroku. Po chwilidalszego marszu obróciła się ponownie w tamtym kierunku, alenikogo tam już nie było. Usłyszała przyspieszone kroki z drugiejstrony. Odruchowo sięgnęła do torebki. Zaczęła nerwowo w niejczegoś szukać. Nie mogła tego znaleźć. Impulsywnie zwróciłagłowę przed siebie, po czym stanęła nieruchomo. Stała przed nią.Tajemnicza postać. Długa szata całkowicie zakrywała jej ciało,złączone rękawy zdawały się tworzyć jeden element, a głębokikaptur całkowicie ukrywał górną część twarzy. Czas dla tejdwójki zdawał się nie płynąć. Wszyscy mijali ich jakby nic sięnie działo. Po chwili nieznajomy poruszył się, rozłożył ręce iwyjął z lewego rękawa podłużny przedmiot – miecz świetlny.Podał go kobiecie i przemówił bardzo dobrze znanym jej głosem.

- Tego szukasz, panno Mild ? –odsłonił uśmiechniętą twarz.

Dźwięk jego głosu sprawił, żez dziewczyny uleciał strach, a na jej wystraszonej twarzy zacząłpojawiać się uśmiech.

- Neyo – powiedziała cicho.

Sięgnęła po broń, alezatrzymała rękę w pół drogi. Poczuła jeszcze czyjś wzrok. Ztwarzy obojga zniknęły uśmiechy i skierowali wzrok na dzieckostojące obok nich. Pozbawione twarzy wywołało lekki niepokój wdziewczynie, ale chłopak cofnął się ze strachem w oczach.Wypuścił miecz z dłoni, a gdy uderzył w ziemię, dźwięk byłtak głośny, że Saya musiała zatkać uszy. Zamknęła oczy. Kiedyje otworzyła, nie stali już na ulicy. Wokół była ciemność, aich oświetlała z góry kolumna światła. Dziecko stało częściowooświetlone. Na okrągłej linii cienia pojawiały się kolejne osobypodobne do małej istoty, ale jakby w różnym wieku. Bez twarzy,wyglądały jak zrodzone z mroku. Otoczyły ich. Zaczęły dochodzićod nich głosy.

- Gdzie mój tatuś ?

- Gdzie mój brat ?

- Gdzie mój synek ?

Każde słowo zdawało sięuderzać w Neyo jak najbardziej bolesne ciosy. W końcu upadł nakolana i trzymał się za głowę. Sayana nie wiedziała co siędzieje. Nie wiedziała też jak ulżyć swojemu chłopakowi wcierpieniu.

- Dość ! Przestańcie, gedet'ye!!!

To tylko pogorszyło sprawę.Głosy stawały się coraz głośniejsze i bardziej bolesne dlaNeyomara. Klęknęła przy nim i objęła go. Przyciągnęła swójmiecz i zapaliła ostrze.

- Dość ! Dość !!! DOŚĆ !!!– po ostatnim krzyku pojawiło się oślepiające światło –Aaaaaa !!! – dziewczyna obudziła się z krzykiem i usiadła nałóżku.

Była w swoim mieszkaniu. W rękutrzymała aktywowany miecz, tak jakby chciała atakować.Niefortunnie końcówka ostrza przypalała ścianę za jej plecami.Pospiesznie wyłączyła broń i odrzuciła ją. Wzięła kilkagłębszych oddechów. Serce waliło jej jak młotem. Usiadła nakrawędzi łóżka.

Chwilę później

Tak naprawdę słońce nawet niewzeszło. Przerażona dziewczyna skontaktowała się z Neyo. Nie byłto zwykły koszmar. Miał w sobie coś proroczego. Jakby przepowiadałprzyszłość ... a może ujawniał przeszłość.

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaWhere stories live. Discover now